a co gdybym odeszła... czy któryś z nich...
Hmm... miałam wczoraj rację, ale już mnie to nie denerwuje. Zaczęło się, a mnie to bawi. Cholernie. Rano wkurzało, potem też, teraz mnie śmieszy. Może dlatego, że tyle się działo, iż Noel jest tylko małą nie ważną figurką. A niech traci dla mnie głowę, niech rzuca się dla mnie z mostu, gada co chce, bo bardziej jest mi przykro na temat Adama... no ale o nim za chwilkę. Bo najpierw muszę napisać o Noelie i Alanku ;)
Wchodzę sobie do szkółki i jak zwykle ten sam numer, codziennie ten sam kiedy mam zamiar mieć przez cały dzień rozpuczone włosy. Zaraz po wejściu zdjęłam gumkę wiąrzące moje świerze włosy i chroniąca je od rozwiania na wietrze. Ułożyły się idealnie, obserwował mnie od momentu kiedy postawiłam pierwsze kroki na dziko niebieskiej wykładzinie naszej szkoły. Dlatego urzyłam dodatkowych starań by ten ruch był pełen wdzięku, naturalności i kobiecości. Nie mógł oderwać ode mnie wzroku. Bo po co, ja przecież już niby o wszystkim wiedziałam. Kiedy obok niego przeszłam, spojrzał na mnie tak zalotnie i wzdychając powiedział do Donala "uu... sexy, isn't she?". Przeklnęłam pod nosem, ale na serio... teraz kiedy o tym myślę to się uśmiecham. Czyżbym go usiedliła? Wielkiego Noela. A ja myślałam, że to niemożliwe. Cały dzień podążał za mną jak duch. Gdzie nie byłam, stał nie daleko. Kiedy obok mnie przechodził, najczęściej z Gbórkiem/ Donalem/ Paddym, mówił coś o mnie. Ja oczywiście nie słyszałam słów, ale patrzył na mnie i komentował pewnie moje ciało. Zawsze wtedy robi takie zalotne oczka, takie... jak gdyby patrzył na swoją zdobycz, jak gdyby wzrokiem głaskał ciało. Przykro mi, już dawno stracił szanse by je dotknąć. Kiedy wracałyśmy z miasta na lunchu, oczka mu się zaświeciły. Spojrzałam na Hannę i zrezgnowana powiedziałam "great". Oczekiwałam jakiejś sceny. Nie było jej, bo Noel odwracając się by na mnie spojrzeć, wykonał ruch którego nie spodziewała się Boysowa i mu przyłożyła wielkim kartonem. Spojrzał na mnie i zaraz po tym zawył. Ta się przejęła "przepraszam!", ja się roześmiałam. Ślicznie mu przywaliła w splot słoneczny. Jak chce to niech kocha, chce, to niech mnie podrywa, gada co chce. Mi to wisi. Przyjemnie jest być adorowaną, ale jeśli spodziewa się czegoś więcej, to przykro mi, nie jestem panienką na jeden wieczór.
Za to Alan... wielka zagadka. Już naprawdę nie wiem co on do mnie. Raz się na mnie wgapia, prowokuje, wzroku ode mnie nie odrywa, a innego dnia, gdy siedzi dalej looka tylko od czasu do czasu. Dzisiaj... heh, siedziałam sama. Char gadała z Trishą, nie wiedziałam o czym, a ta nie chciała mi powiedzieć szczegółów, bo tak ogólnie to wiedziałam (wczoraj zerwała z Adamem, ale o tym później). Więc mi się nudziło. Rozglądałam się po klasie, ale to Alan ściągał swój wzrok. Wgapiał się na mnie cały czas. Kiedy komentował coś co powiedziała babka, mówił do jakby do mnie. Przede mną się popisywał. Machał główką, podnosił łapkę, wszystkie te chwyty. A na koniec... się uśmiechnął. Tak bez żadnego machnięcia, niczego. Tak... słodko. W końcu zaczęło mnie to peszyć. Zaczęłam się bawić butelką, to zaczał się w nią wgapiać. Podniosłam ją trochę do góry, pytając się czy chce się napić. Pokazał, że nie. Butelka przyznam, śliczna. Obbdrapana artystycznie, hehe. Potem gadał z Paulem i mi się wydaje, że o mnie. W tamtym momencie byłam pewna. Bo co chwilę lookał lekko odwracając głowę w moją stronę. DAłam dzisiaj czadu... serio. Chciałam by Alan stracił dla mnie głowę tak jak Noel. By tak jak Noel, nie mógł przestać o mnie myśleć. A Noela męczyłam, przechodziłam w obcisłej białej bluzce, bez swetra, bez kurtki, odsłaniając ciałko. I wiecie co? Pierwszy raz od dawna, Alan do mnie krzyknął przez korytarz "Yes Michaela" zazwyczaj kiedy jest z kumplami, nawet nie mogę złapać jego wzroku. A tu taki szok... a najśmiesnziejsze jest to, że nie daleko stał Noel. Można powiedzieć, że tuż obok. I ja się uśmiechnęłam do Alanka i powiedziałam "Yes Alan", a Noela "yes sexy" nic nie powiedziałam. Pewnie się zawiódł mój ukochany... biedaczysko "czyż to nie prześmiesznie widzieć męskie łzy?". Jutro podwójny H.Ec. i mój Alanek będzie miał próbny z gotowania. Ja będe miała próbny za tydzień. Moje małe dziecko, on nawet warzyw nie umie pokroić. Trza mu będzie po kryjomu pokazać co i jak, ale pewnie babka mi nie pozwoli... heh. Cholera... chyba znowu dostaje chedźka na jego punkcie...
Dodaj komentarz