Poszłam do kościoła na msze o 21. Jedyne światło padało ze świec, tego mi było trzeba. Wyciszyłam się i uspokoiłam duchowo. Naładowałam się pozytywną energią na następny tydzień. W kościele łatwiej się myśli. Ja myślałam o całej tej sytuacji ze mną, Domem i Ruairim. Dom nawet nie ma na co liczyć, nawet jeśli zrobiło mi się go żal, bo rzeczywiście to nie fair, że taki Niki ma rwanie, chodź jest mały jak cholera(ale słodki ;]) a jego laski mają dosyć u nas w szkole. Mają go dosyć, bo po pijanemu zgadał do Elaine a tu ma taką reputację wyrobiła, że mają go za żałosnego dupka. Ale cóż ja poradzę, nie jestem Matka Teresa co nie? Za to Ruairi... z nim to zupełnie inna sprawa. I jest przystojny i umie się ubrać i jest o czym z nim pogadać. Może go shiftnę, może jutro jeśli go spotkam, a może za tydzień jeśli pojedzie na dysko. A może nigdy bo to całe zafascynowanie mi minie. I potem pewnie znowu będę żałować, tak jak to było z Seanem. Często nie doceniamy tego co mamy, do póki tego nie stracimy. Hmmm... to jest prawda, ale skoro tak, to może dlatego Noelowi tak odbiło. Stracił laleczkę... biedaczysko =P
Jutro rano śniadanko, pyszne, tuczące, zawierające tyle kalori, że gdyby je policzyć, nie jedną dziewczyne w bulimie by wpędziło. Ale ja kocham takie śniadanka, o ile jadane tylko 2 razy do roku. Potem do pracy, bo kościółek dzisiaj zaliczyłam, a po pracy do miasta bo się umówiłam z Haną. Ominie mnie parada i mistrzostwa orkiestr, ale cóż, już powiedziałam, że będę pracowała. Zawsze trochę kasiorki ;)No ale ja zapomniałam życzyć wam "Wesołych świąt, Mokrego jajka i smacznego śmingusa Dyngusa" którego w Irlandii brak. Ach te kochane polskie tradycje...
nawzajem.....:) ja juz sie lanego nie umie doczekac :P ale imprezy :P a do koscila nie chcodze zbyt czesto moze nawet wogole...chociaz powinnam....jakos inaczej znajduje wyciszenie...na samotnym spacerze albo we wlasnym pokoju....ale moe czas zaczac chodzic do koscila?? musze to pzremyslec :) pa
Dodaj komentarz