Beautifull Day...
Notka z wtorku...
Piękny dzień… prze mile spędzony dzień. Uśmiech na gębie siedzi i nie chce zejść. Już dawno nie czułam się tak dobrze. Dopiero teraz zaczęło się życie. Mam paczkę, mam można by powiedzieć, że przyjaciółkę. Odwagą zadziwiam samą siebie.
Piękny dzień… spędzony z kilkoma ludziskami z polski i z osobami z mojego roku. Ślady na spodniach, na czerwonym sweterku, na bluzce i we włosach. Ważne jest to, że kamień został obklejony paper mache. Ważne, że wszyscy się śmiali i bawili dobrze. Szczęście… szczęście to śmiech i słońce.
Piękny dzień… choć spędzony bez niego.
Piękny dzień… i informacja na temat Aarona… Pamiętacie jak pisałam, że podobają mu się rude suki z dużą dupą? Już nie :] Od dawna już nie. Kiedy ta postanowiła, że już ma ochotę ją shiftnąć, dał jej kosza. Dwa tygodnie temu… Wiem, chore by było, podejrzewać, że to przeze mnie. Choć to właśnie jakoś wtedy, znowu zaczęło się między nami układać… Aaron już nic do Shony nie czuje… Podobno jak ja i Adam, jej już nie trawi. Nie dziwię mu się :] Informacja, można by powiedzieć, że z pierwszej ręki. Bo kto znałby Aarona lepiej, niż jego własny brat.
Piękny dzień… i wymienianie się numerami w autobusie. Śmiech roznoszący się po autobusie… mój i Adama. A potem Adam udający, że myśli
Piękny dzień… spacer po plaży z lotniska, z Catriną. Przemiła rozmowa.
Piękny dzień… i jego spojrzenie, trwające kilka sekund. Jeszcze będziesz mój skarbie, obiecuję ci to.
Piękny dzień… i myśl, że może Hanna ma rację. Może widzi tego, czego ja nie widzę… Sposobu, z jakim na mnie patrzy. Podobno to widać, widać, że on czuje do mnie miętę. Ja czuję paprykę i cynamon.
Dodaj komentarz