cry me a river... bt i won't cry u mine......
Aż dziw, że tak mała rzecz, taka mała informacja, a tak bardzo boli. Neila, to nie tak, że on nie wybrał przyjaźni ze mną. On po prostu uświadomił mi, że jestem dla niego tak samo ważna jak Hanna i inne dziewczyny. Po tylu nocach smsowania ze sobą, po otworzeniu duszy i tylu zwierzeniach... Po tym jak pozwoliłam mu poznać siebie, taką jaką on mnie poznał, nie zna mnie nawet Hanna. Po tylu nocach zarwanych pocieszając go po tym jak jego była (wtedy obecna) okazała się skończoną s.... Idiota, nie dostał tego czego chciał to teraz już jestem normalna, zwyczajna kumpela... Nie kryję się z tym, że nienawidzę zwyczajności. Zawsze staram się być inna i jestem... Kiedyś mi to przeszkadzało, teraz bez inności nie potrafię żyć. Po wakacjach które mówiły, że znaczę dla niego coś więcej niż one... Po tych cholernych smsach, że tylko myśli o mnie byłyby wstanie go ogrzać, raptem tydzień temu, dowiaduję się, że jest jakaś lepsza ode mnie? Jego porypało? Jak mógł mi coś takiego powiedzieć akurat teraz? Teraz kiedy wszyscy widzą, że z Fioną toczymy walkę. Żarty żartami, ale do jasnej cholery, obie jesteśmy o siebie zazdrosne. Zaczęło się już podczas wyjazdu na kręgle, a wczoraj eksplodowało, kiedy chłopaki zaczęli zadawać to idiotyczne pytanie, i najczęściej ona była tą drugą. Fiona zaczęła być złośliwa i wkurzająca. Hanna czasami bierze jej stronę, co mnie rani. Bo niby to jest śmieszne, bo to wszystko to niby żarty. A ja czuję się jak zabawka, potrzebna jej tylko wtedy kiedy trzeba zorganizować impreze, kiedy trzeba się zbliżyć do chłopaków. Bo gdyby nie ja, pewnie nie byłaby z Danielem, pewnie nie należałaby do naszej paczki. A kiedy jej napisałam co mi Ruairi napisał, co mi ta moja "przyjaciółka odpisała?" "Fiona?! A nie kobieta która nosi jego dziecko?!" bo ona niby jest z nim w ciąży, taki kawał. Pocieszające naprawdę...
Strzepnęłam łze z policzka, wzięłam prysznic. W chuj z nim... idiota chciał czegoś więcej... myślał, że podadzą mu mnie na talerzu? że wystarczy jedno zdanie "to ja się boję, że ktoś ciebie mnie odbierze..." kilka zdań które zdjęło sen z mych powiek... Tylko, że to były wakacje... ale przecież był ten cholerny sms... niedawno... Ja, naiwna dziewczynka myślałam, że jest inny... Że to prawdziwy przyjaciel. Naiwna i wierna... bo gdy ktoś pytał o przyjaciela, mówiłam, że mam, bo nim był on... Najlepszego przyjaciela, bo kumpli przecież mam tak wielu. Ale to był taki specjalny, bliski... jedyny którego dopuściłam do serca i duszy... Który poznał tą powazną mikię, tą z zaszklonymi oczami, tą bez uśmiechu... tą zagubioną... Czy on nie widział czułości w moich ruchach? Cóż... kiedy to straci to to zauważy. Skoro jest taka, ważniejsza ode mnie... Nie będzie już miękkich ust wypowiadających słowa "pet" słowa które jest zarezerwowane tylko dla niego i moich kumpelek. Nie będzie słodkiego uśmiechu, nie będzie "sweetdreams pet" i komórkowego całusa. Bo już tego wszystkiego nie będzie.
I nie sądze by to był spisek. Nie sądze by dziewczyny doradzały mu jak mnie zdobyć. Myślę, że to po prostu kolejny facet pozbawiony mózgu... Kolejny ze spermą, zamiast mózgu, do jasnej cholery, niech w końcu zainwestują w swoją łepetynę!
Wkurzona... taką głupią informacją... aż dziw, że to boli... a myślałam, że jestem silna...
I ten sam facet poprawił mi humor... stroną o naszych znajomych. Podaję linka na zdjęciu Ciaran. Bosh... kiedyś wyrwę sobie serce i dam facetowi do zjedzenia.
I powiedzcie mi, dlaczego czuję się jak zabawka? Dlaczego żaden facet mnie nie chce, kiedy się okazuje, że nie jestem zdesperowaną idiotką? Kiedy trzeba się o mnie postarać? Tylko troszeczkę... wyszeptac kilka słów na uszko... heh... no comment...
Przytulam mocno.
3maj się.
Dodaj komentarz