czasem się zastanawiam, po cholere ja na...
Po co to, na co to, po co to tak... po co ja żyje? Takie pytanie zadawłam sobie rano w łóżku. Po co ja jestem na tym świecie? Nie, nie mam myśli samobójczych, aż tak ze mną źle nie jest. Szczerze, to w ogóle ze mną źle nie jest, ale czasem dochodzimy do takich filozoficznych myśli. Ja zaczęłam do nich dochodzić dzisiaj rano. Jeśli ranem można nazwać 10:30rano. Sny miałam miłe... bardzo przyjemnę, mogę powiedzieć. Zresztą widać po zdjęciu. Chyba całowałam się z Alanem... Noel jak zawsze, nie odłączna postać w moich snach. Ostatnio jako obserwująca mnie osoba. Czyli nic nie normalnego. Tak jak na codzień, zawsze jest niedaleko, kiedy chcę by był jak najdalej, zawsze się gapi, kiedy nie chcę żeby się gapił. Więc i w snach, spędzam przyjemnie czas z Alankiem, a on i reszta siedzą i nas obserwują, że niby tak "przypadkiem" popijając piwo z butelki. Patrzę na Noela, a jego oczka są niebieskie jak chabry, a nie ciemna. I sobie myślę "nawet pod tym względem byłam ślepa" i patrzę na Alanka i nie mogę się nadziwić, że wcześniej go nie zauważałam. I on tak świetnie całuje... Właśnie po to żyję, by zyć. By poczuć się kiedyś kochana i by pokochać kogoś. By ta osoba czuła się szczęśliwa jak nigdy wcześniej, tylko dlatego, że z nim jestem. Kiedyś sobie znajdę taką osobę... i będe szczęśliwa. A teraz trzeba zapomnieć o ostatnim tygodniu i pozwolić zyciu, samemu się toczyć. Bo jakoś to będzie, musi być, w końcu jestem nie poprawną optymistką, świat dla mnie może być ciemny tylko kiedy maluje i tego potrzebuje, a po zatym raz na jakiś czas. Przez resztę czasu jest kolorowy i jasny, bo ja w końcu jestem zawsze uśmiechniętą, nie poprawną altruistyczną optymistką. Za dobrą dla tego świata, więc odbierana jako zakochana w samej sobie suka. I bardzo dobrze. Teraz przypomniała mi się cząstka naszej rozmowy z Char i Alanem. "kochana, ale ty musisz kogoś kochać" -Char. Ja na to "zapomniałaś, ja kocham samą siebie. I ty także powinnaś." obie w śmiech. "Tak, obie kochamy tylko samą siebie" Alan na nas spojrzał, już myślałyśmy (przynajmniej ja), że zareaguje jak reszta tych wszystkich debili (przecież to Noel to wymyślił, a Char wie o co chodzi) ale on jak to on, powiedział "no nareszcie ktoś kto myśli tak jak ja! Ja kocham samego siebie od kąd pamiętam, i uważam, że jestem przepiękny..." Zaczął udawać narcyza. Ale moim zdaniem to prawda, jeśli nie potrafisz kochać samego siebie, to w przyszłości nie pokochasz żadnej innej osoby, tak prawdziwie. Trzeba najpierw zaakceptować samego siebie. Ja to zrobiłam i jest mi dużo łatwiej w życiu. =*
Dodaj komentarz