czasem tak bywa... że jest źle, że czasem...
Źle mi jakoś... rodzice na imprezie, braciak już śpi, a na gg nikogo... Akurat teraz kiedy potrzebuje by z kimś pogadać. Samotność... to boli. Heh... uświadomiłam sobie, po raz kolejny, że ja nie mam tutaj nikogo bliskiego. Z Hanną potrafię rozmawiać o wszystkim, tylko nie o mnie. Nie o prawdziwej mnie... o tej mikii której podoba się Alan. Tej mikii która lubi Chrisa, nawet jeśli to debil (czasami). Ona nie do końca mnie rozumie... czuję się opuszczona i samotna... Mam tyle koleżanek, ale nikogo bliskiego... Internet zastępuje mi prawdziwą przyjaciółkę... Nie źle napisałam. Internet pozwala mi rozmawiać z przyjaciółkami które mam w polsce, ale to nie to samo... Kto przytuli kiedy jest źle? Wakacje... jedyny okres kiedy jestem z ludźmi z którymi rozumiem się bez słów...
Teraz jest Adrian... na gg... jak na wołanie o pomoc... on zawsze jest, kiedy go potrzebuje... Jakby wyczuwał moje myśli... nie puszczałam do niego strzałek, niczego nie pisałam... Po prostu się pojawił. Teraz to ja jemu pomagam... co on by bezemnie zrobił? Mam nadzieję, że zrobi wreszcie to o co go proszę od dawna... Wystarczy, że ją poprosi o pomoc, że jej powie, że ją kocha... Ona mu pomoże... tego jestem pewna.
Co do Alana, to macie rację... to zachcianka. To nie miłość. Jego kocha dziewczynka w mojej głowie, siedząca w kąncie pokoju. Takich dziewczynek jest wiele, przychodzą, odchodzą... a nie które okazują się echem mnie. Ta chyba nie jest... a może będzie? Zauroczenie... i tyle. Faza, która pewnie kiedyś minie. A może to cień? Cień tamtej dziewczynki która kochała Noela? Nie... ona wydoroślała, i stała się mną...
Dowartościowywałam się przez ostatnie dwa dni. Na czaterii rozmawiając z róznymi chłopakami. Zostawało wysyłane zdjątko, a faceci miękli... jeden po drugi chciał numer gg, nie dawał mi odejść od komputera. Cholerni wzrokowcy. Jest jeden, z którym może jeszcze w przyszłości pogadam. Jest jeden, który mi się cholernie spodbał (kamerka, też ze mnei cholerny wzrokowca). Fajnie się gadało, ale podczas drugiej rozmowy poczułam, jakbym mu się narzucała. Trudno... skoro tak, to naraska. Oczywiście zaprzeczał, ale zamknęłam okno. Już mu nie zależało by znowu napisać. Mi pewnie też by nie zależało... Jedno jest wiadome, jego strata ;) Ładny był, ale ładnych facetów na tym świecie wiele.
Wykułam dzisiaj trochę historii, ale coś ciężko będzie. Nie wykuje wszystkiego przed egzaminami. Zresztą, gdyby nie rodzice to pewnie wisiałyby mi wyniki. Byle dostać B. Ale nie, mamusia chciałaby A'sy. Nie żeby jakaś presja była, ale wiecie... później pewnie będą komentarze w stylu "mogło być lepiej". Heh... Humorek co raz bardziej się jebie, cieszę się tylko, że Adiemu pomogłam. Zadzwonił do niej... i teraz powinno być lepiej... Kocham was wszystkich, chodź was coraz mniej. Dziękuje, że jesteście ze mną. =*
Dodaj komentarz