do siebie co raz bliżej nam...
Dublin... Cały dzień spędzony razem... Ja, Mark, Hanna i Dom. Dwie pary i godziny zakupów, śmiechu i chichu xD i oczywiście wzdychania facetów. Tak źle jednak nie mieli, bo pozwalałyśmy im się odłączyć od nas i same łaziłyśmy po sklepach. Potem ja z Markiem poszliśmy szukać Hannie prezentu, a Hanna z Domem poszła szukać mnie prezentu :P I muszę wam powiedzieć prawdę, przez każdą sekundę bycia z nim miałam ochotę zaciągnąć go w jakąś ciemną uliczkę i wykorzystać fizycznie :D Niestety jak się dzisiaj dowiedziałam, Mark to nie z tych. Na dzień dobry dostałam tylko huga, żadnego całusa nic. Przez cały dzień ani jednego pocałunku. Naprawdę doprowadzało mnie to do szału. Nie jestem zła, bo pocałunek na dowidzenia, za nim wsiadłam w autobus do domu, był wart całej tej męki i sprawił, że kiedy siadłam w autokarze chciało mi się płakać. Już tęskniłam... Do tego nie do końca byłam pewna, czy to po prostu jego nieśmiałość sprawiła, że nawet mnie nie przytulił, ani nie trzymał za ręke, czy może coś jest nie tak... Jednak nieśmiałość. On nie lubi obnosić się z uczuciami na środku ulicy, w tłumie osób. Ja wychowana jestem w mieście, więc nawet wolę... Przynajmniej w mieście pozostajesz anonimowy. A w Donegalu, jak się całowaliśmy podczas Halloween, to oczywiście wszyscy następnego dnia wiedzieli, nawet jeśli byliśmy w "cichym" ale niestety nie odludnym miejscu... Trochę mi jednak smutno było... Kiedy czekaliśmy na autobus, przysunęłam się do niego, każdym milimetrem ciała prosiłam by objął, by pocałował przynajmniej w czubek nosa. By spojrzał na mnie tak, jak patrzy kiedy jesteśmy sami... Nic... Hanna zauważyła od razu w co gram i się strasznie dziwiła, że to nie podziałało... Zawsze działa. Bo Mikuś zawsze dostaje to czego chce... Teraz jest inaczej. Szanuję to i cóż, może narazie chodzenia za rączkę nie będzie i przytulania na przystanku, ale ważne jest to co jest w sercu prawda?
A w sercu musi być wiele, jeśli po całym dniu spędzonym razem, zadzwonił do mnie jak już dojechałam do domu. Po tym jak mu napisałam smsa i zapytałam czy wszystko wporządku... Gadaliśmy przez 2godziny i nawet nie zauważyliśmy kiedy to zleciało. Gadaliśmy o wszystkim, od mojego głupiutkiego psiaka (który dopadł ładowarkę od mojej komy xD) do ciąży Joanne i tego jak strasznie się o nią martwię. Dowiedziałam się także, że na 21urodziny nie chce wielkiej imprezy (tutaj 21 są ważniejsze od 18 urodzin), tylko bliskich przyjaciół, trochę alkoholu i mnie :D Tiak, ale jego urodziny są dopiero w lipcu :P Ciekawa jestem czy tak długo ze sobą będziemy... Choć w tej chwili czuję, że chciałabym z nim być zawsze. Tak jakbym znalazła swoją drugą połowę... Może za młoda jestem by o tym mówić, może mówię o miłości za wcześnie, ale jestem pewna tego co nas łączy. I chyba tylko to się liczy, prawda?
ja pewna jestem, pytanie, czy pewny tego uczucia jest on?
buziak:*
Dodaj komentarz