Don't you wish your girlfriend was just like...
„ So You’r with her… not with me… oh how lovely it must be…”
I pewnie jest… wspaniale. Bo ona jest wspaniała…NIe mogłabym napisać o niej złego słowa... Szkoda tylko, że motyl tak strasznie cierpi… Szkoda, że serce, znowu dało się namówić motylkowi… że warto. Szkoda…
„Wen she laughs… don’t think of me… When she smiles… don’t think of me…”
Kiedy się dowiedziałam, myślałam, że to żart. To żart… prawda? Ale jego cisza i ucieczka spojrzeniem zapewniła mnie bardziej, niż kelnerka, moja przyszła superviserka, która widziała nagranie z kamery przed hotelem. Ona mogła żartować, ale nie Aarona mina. Roześmiałam się głośno, mówiłam wam już, że świetna ze mnie aktorka? I przyjaciółka… heh… Minięcie się, mój śmiech „A więc ty i Orla”, spojrzenie, którego do teraz nie potrafię rozszyfrować. „Ay”… jakbym słyszała Noela. To Ay, wbiło kolec lodu w motylka. Tylko motyl… nie ciało… tylko motyl cierpiał. Ciało się śmiało, wysłało machnięcie głową i spojrzenie a la „nie próżnujesz”. Lecz Niki chyba coś przechwycił. Cała energia we mnie, umarła. Wykończona fizycznie po ostatnim tygodniu, kilku dniach pracy z rzędu, treningu samo obrony… Tylko motylek trzymał mnie w powietrzu, teraz upadłam na ziemię… Czarny Anioł znowu odebrał mi skrzydła i kazał zostać pomiędzy niebem, a piekłem… Tyle razy obiecałam sobie, nigdy więcej nie pozwól by ktoś trzymał twoje skrzydła, zaczyna się od jednego pióra… kończy się z powrotem na ziemi. Usypiający efekt świeczek… nieklejąca się rozmowa z Orlą. Obie usypiałyśmy stojąc. Wesele było drętwe… żadnych klientów, przekrętów, dolewek wina, podrywów… Ech… Nie dawałam po sobie poznać, że jestem załamana… że Motylek cierpi, że serce pojękuje i roni łzy. I te jego oczy… zmartwione spojrzenie „All rite?” no jasne… a co miałoby być nie tak. Oprócz tego, że mam krwiaka na ramieniu po ściganiu się z Orlą na korytarzu, oprócz tego, że doprawił krwiaka w kolorach, uderzeniem mnie drzwiami i oprócz tego, że Trisha mi przywaliła w to miejsce ścierką, nie nic. Naprawdę, nic oprócz tego… Zmęczony uśmiech i to spojrzenie… Aż chciało by się krzyknąć, przestań… przestań traktować mnie jak kogoś sobie bliskiego, jak… przyjaciółkę. Jak kogoś na kimś ci zależy, bo to tylko bardziej boli…
Wzięta zmiana za Ewelinę, na restauracji po weselu, niech spędzi ten ostatni wieczór ze swoją psiapsiółą. Zamiast 10godzin w pracy, a niech będzie te 12. Weszłam na salę, Anette załatwiła nam do pomocy jeszcze Orle… Teraz się cieszę, że to z nią pracowałam.
Motylek: a ty z Aaronem planujesz coś ten… na poważnie?
Orla: Nie tam, od tak… może czasami coś…
Obsługując klientów, pozwoliłam motylkowi rozmawiać z sercem. Pozwoliłam, by mózg przestał się wtrącać. Może jednak motylek ma rację… Może nie warto się poddawać, tylko dlatego, że jest z twoją najlepszą kumpelą z pracy… Tylko raz się całowali… no dobra dwa, ale to było rok temu… Rozmowa z Aaronem, poszukiwanie zapalniczki. Jest na moim terytorium, w miejscu gdzie świece, kwiaty, lekki zapach wina i jazzowa muzyka, sprawiają, że motylek już nie płacze. Naprawdę, już mnie to tak strasznie nie bolało. Pojawienie się Orli obok nas. Nie zostałam odsunięta na bok… nie było spojrzeń w jej stronę, uśmiechów, okazywania jakichkolwiek uczuć. Nadal rozmowa została prowadzona głównie pomiędzy nami. Szturchanie się… Mikuś, Orla, Aaron… Jak zawsze. Robienie sobie jaj z nich, dokuczanie, taktyka świetnej aktorki. Spojrzenie to na nią, to na niego. Chamski uśmiech. Zauważył, ale nie zrozumiał. Chyba jednak, dla nich obu, to nic… Taki wybryk… 18latka (dobra prawie 19) wypiła trochę i chciała po prostu miło spędzić chwile, z chłopakiem którego bardzo lubiła i jej się podobał. 16latek (no dobra, prawie 17) miał ochotę pocałować swoją qmpelę. Koniec. Nic więcej. Od tak, taka zabawa. Może jeszcze kiedyś, ale nie róbmy z tego czegoś wielkiego. Takie odniosłam wrażenie… Bo inaczej reaguje osoba, kiedy śpiewasz „Love is In the air” stojąc i czekając aż pudding karmelowy podgrzeje się w mikrofalówce. Taka osoba, nie podchodzi do ciebie i pyta się „why, who do u fancy this weather?” (czemu, w kim się teraz bujasz?). Taka osoba od razu wie, o co chodzi. Taka osoba ucieka wzrokiem. Taka osoba, już kiedyś uciekała. Wtedy to była Shona. Wtedy tak nie bolało… bo ją mogłam nienawidzić, mogłam go zdobyć. Tutaj… gdybym wiedziała, że Orla go kocha… życzyłabym im szczęścia. Szczerze. To pytanie, wypowiedziane, jakoś tak dziwnie… i moja dziwna odpowiedź… odpowiedź motyla „You!”. Byłam szczera… w końcu to jego ‘fancy our polish bitch”. W końcu to do niego czuje mięte motylek... Bo gdyby nie czuł, nie bolało by tak mocno...
„Ten pudding dla mnie?”
„Niestety, nie kocham cię aż tak bardzo”.
Uśmiech na twarzy, pobłażliwy. Czy on na serio myślał, że mu powiem? Iż dowie się, kogo kocha motylek? I coś było… choć już mniej… i dopiero kiedy, oddaliłam wyobrażenie, jak całują się pod wiszącymi na ścianie kwiatami. Jak ona dotyka jego skóry… bezkarnie… Bo ja kiedy czuje jego dotyk, czuje dreszcze. Dopiero, kiedy motyl przestał cierpieć, tak strasznie… Byłam wstanie ich zaakceptować razem. Byłam wstanie zauważyć, że to nie koniec… Że coś się chyba dzieje. Coś, co nie podoba się Nikiemu…
“Does it bother you when I’m not there…” czy bolało by go… gdybym zniknęła? Gdyby skończyła się nasza… znajomość? Nawet Dido nie pomaga... ani szept Żebrowskiego i boski głoś Jopkowej... Nawet oni... heh...
I myśli motyla… jak także i mrocznej strony Czarnej Róży… Na Staf party jej nie będzie… I może… może oboje poczujemy zapach papryki I cynamonu… smak ust I dotyku, już nie przypadkiem I nie przyjacielskiego…
A co do maski... tłumaczyłam to już Neili. Byłam bliska powiedzenia Orli, że ja też coś mam do Aarona. Nawet nie wiecie jak bliska... lecz postanowiłam, żeby to było nie fair... Niech będzie szczęśliwa. Te chciałam by któreś z nich czuło się z tym źle... I choć teraz zastanawiam się, czy oni w ogóle to potraktowali na serio, czy to taki wybryk, a ludzie to po prostu rozdmuchali do rozmiarów... wielkich :] To jednak nie chciałam, by Orla czuła się źle, bo zabrała mi faceta. By on... no właśnie, traktował mnie inaczej. Żeby mnie nie zranić, żeby tylko niczego nie powiedzieć źle. Jestem za silna, na bycie tak traktowaną. Heh... zaczynam już pierdolić... idę sobie...
Jestem z Tobą, gdziekolwiek pójdziesz, cokolwiek zrobisz...
Dodaj komentarz