everythin's goin 2change again...
you keep me goin'...
*
Zacznijmy o opowieści o małej dziewczynce, Michalince. O małej Michasi (jak mnie zwie babcia i tylko jej to uchodzi płazem, nienawidzę Michasiowania. Misia jestem, albo panna Michalina, dla przyjaciół mikia). Jeszcze chyba wam nie opowiadałam o jej wizycie u psychiatry dziecięcego? Swoją drogą, jaka jest różnica pomiędzy psychiatrą a psychologiem, bo ja nigdy nie wiem..
Wracając do tematu małej dziewczynki. Jako 5latka zostałam zaprowadzona do psychiatry dziecięcego, gdyż jakieś 6miesięcy później na świecie miał się pojawić mój braciak. Ja, rozpieszczona księżniczka, mogłam mocno to przeżyć, według moich rodziców. Oczko w głowie mamusi i tatusia. W końcu moja matka miała nie mieć więcej dzieci. Rozpieszczali mnie, że aż cud iż nie wyrosła ze mnie fukająca pannica (niedojrzały bachor). A tu proszę... z nieznanych powodów moja matula znowu zaszła w ciążę. Więc moi nowocześni rodzice zabrali mnie do psychiatry dziecięcego. Ja z tego wszystkiego pamiętam tylko rozmowe o wiewiórkach. Interesująca była... Więc wynik mojej wizyty był taki:
1) Nie miałam żadnego problemu z nowo nadchodzącym członkiem rodziny. Wręcz przeciwinie, jak później się okazało traktowałam go jak swoje własne dziecko. Aż zadziwiające jaka byłam rozsądna... Teraz jestem o dużo mniej :P No i oczywiście to moi rodzice obawiali się co to będzie kiedy pojawi się nowe dziecko w rodzinie. Starzy zawsze swoje strachy zwalają na dzieci i wmawiają sobie, że to my się boimy potwora w szafie, kiedy wiadomo, że to tatuś się boi iż kiedy wróci do domu, to zastanie kogoś w szafie obok jego ulubionej koszuli w krate/paski/kropki (niepotrzebne skreślić). Taki prywatny żarcik :D
2) Co najwazniejsze, rodzice dowiedzieli się iż w wieku 5lat, mam mentalność dziecka 9letniego. I jak ja mam tu sobie znaleść faceta, jeśli ci w naszym wieku są już i tak od nas mentalnie cofnięci o 2lata? Nie dziwota, że mi związki nie wychodzą, faceci nudzą się jak rękawiczki. Bo to wszystko dzieci w sklepie z zabawkami.
Co by było gdybym teraz poszła do psychiatry? Pewnie pozbawiła go pracy. Mój mózg i charakter są za bardzo skomplikowane dla normalnego człowieka. Czasem budzę się w nocy z krzykiem na ustach... po tym jak śniłam się sobie sama.
*
Kolejne smsy do późnej godziny w nocy (dokładnie 2:30, potem mój Candy boy postanowił przymknąć oczka i spotkać się ze mną w snach). I jest słodko... i są smsy "nie ułatwiasz mi pobytu w Dublinie... chciałbym być teraz z tobą". Flirt? Tylko flirt i zabawa? Czy zaczyna być coś więcej... i pytania czy to ma sens. Co będzie, to będzie, prawda?
*
Nie wierzycie w okrucieństwo? Jason to najlepszy przyjaciel Marka, Paula starszego brata. Jaki ten świat jest mały... Biedny Paul...
*
red light, green light, red light, green light... tell me when you'r ready 2go...
A Ty, kochana, jak zwykle w świecie facetów. Achh... flirciara... :)
Ja ost. przechodzę dziwny okres, to się jakos szczególnie nei wypowiadaam:P
Buziak;*
Trzymaj sie dziewcze
A co bedzie to bedzie;) Poczekaj na rozwoj sytuacji, a na razie baw sie;)
I tak: to jest flirt i coś więcej!Jako czynna czytelniczka tak wnioskuję;)
Pozdrawiam ciepło;*
Dodaj komentarz