Gemma- friends no more, still no pain, no...
Anula właśnie miałam zamiar napisać o Gemmie. Można powiedzieć, że nasze stosunki są neutralne. Nie wchodzimy sobie w drogę, prawie w ogóle nie gadamy. Tylko tyle co "na której stronie jesteśmy?", ale już nawet o to nie pytam, bo ona się potrafi wkurzyć o byle głupotę. Może powinnam się tym przejąć, ale się nie przejmuje. To nie tak, że tylko ona istnieje. Wcześniej myślałam, że chłopaki zaczęli do nas glnąć i tak się z nami kumplować, z jej powodu. Bo ona taka przyjazna jest, no i nie zacznie od razu rozgadywać, iż owy chłopak się w niej buja. To nie typ dziewczyny z którą się oglądają chłopaki, bo od razu widać, że to po prostu kujonka. Najwyrwaźniej się mylilłam, bo nie kumpluję się z Gemmą, a tu proszę, co raz bardziej się zakumpluwuję z różnymi chłopakami. Za to od niej zaczynają się oddalać. Bo już nie można się tak z nią pośmiać z głupot jak kiedyś. Zrobiła się za poważna, za... za bardzo ułożona. W życiu też trzeba trochę wyluzować, zaszaleć, pośmiać się tylko dlatego, że inni się śmieją, nawet jeśli z głupoty. Śmiać się bo to przynosi przyjemne uniesienie i poczucie, że jesteś w grupie i potrafisz się z nimi śmiać, z byle powodu.
Do dziś jeszcze uważałam nas, za jako takie koleżanki. Do dziś, jeszcze było jakieś przywiązanie, że nawet jeśli ona mnie wkurza tymi swoimi gardzącymi spojrzeniami, jakby zniesmakowana zachowaniem małego dziecka, nawet jeśli, to nadal np. nie zostawiłabym jej samej siedzącej na lekcji. Jestem chyba za dobra. Cóż, dzisiaj sama mi uświadomiła, że to idiotyczne podejście. Jej to w niczym nie przeszkodziło, by mnie zostawić samą na Science i usiąść, także sama, ale przy oknie, z drugiej strony sali. Mi to wisiało, nie dość że weszłam coś około 10 minut po niej, kiedy facet zaczął nas szukać (większość klasy stała na zewnątrz), to w ogóle, nie zależało mi na siedzeniu z nią. Usiadłam tam gdzie zazwyczaj siedzę, a obok mnie Debbie. Przynajmniej śmiesznie było, moimi ślicznymi długopisami w słodkich kolorach robiłyśmy sobie tatuażę na rękach. Aż do łokcia mam serduszka, gwiazdeczki itp. A na koniec dnia chłopaki mi się podpisali, dodając tego "czegoś" to mego dzieła. A podpisali się: Ruari, Joe(Daniel z mojej klasy, zwiemy go Joe-długa historia...), Dom (I Ruari dopisał Con przed jego imieniem więc wyszło ConDom hehe) i jeszcze Daniel, ten z golfa, bo razem wracaliśmy do domciu. Gemma jak zwykle spojrzała na mnie jak na świruske. "Wiesz, że od tego można dostać zakarzenia krwi?", poważnie, jak gdybym zaraz miała od tego umrzeć. Roześmiałam się "ryzyk fizyk, co nie Ruari?". Ta, Ruari to jest dopiero ryzyk fizyk, hehe. Co do tych dziarg, to wszyscy się za mną oglądali, co ona ma na ręku? A kiedy szłyśmy razem z Debbie, było co one...? Ale miałam polewkę, lubię być oryginalna, lubię kiedy ludzie tak reagują. Zadziwia ich to, podoba im się, a to że jakiś dupek powie "co za idiotka" tylko mnie śmieszy. Uwielbiam być w centrum uwagi ;) Alanek aż do mnie podszedł, kiedy stałam przed salą informatyczną. "Ty coś ty sobie zrobiła?" ja na to, że mi się nudziło. Przejechał mi palcem od dłoni aż do łokcia i powiedział "niiiiice.... mi też taką dziarge kiedyś strzelisz", jeśli pan poprosi ;) Gdy mi tak przejechał palcem, aż mi ciarki przeszły po plecach, mam strasznie wrażliwe te części rąk. ;)
Wracając do Gemmy, na hiście, drugiej lekcji, postanowiłam usiąść obok kogoś innego. Usiadłam obok Pauli, strasznie fajna dziewczyna. Tak się stało, że obok Gemmy usiadł Chris. Dokładnie rownolegle do mojej ławki. Gemma zrobiła minę, już wiedziałam, że się na mnie za to obrazi. Za to, że musiała siedzieć obok Chrisa. A co on? Gryzie? Wielkie mi co, ja tam lubię obok niego siedzieć. Przynajmniej można sobie z niego jaja porobić. Hehe. Powoli wszyscy zauważają, że ja i Gemma... to już nie za bardzo. Że już psiapsióły nie jesteśmy. Co ich bardzo dziwi i po raz kolejny widzę, że jednak mam lepszy kontakt z tymi ludźmi. Gemma, no lubią ją, a co mają jej nie lubić, ale gdy przychodzi do gadania tak już na serio, to ona jest tylko znajomą. Żal mi jej... kiedyś w centrum towarzystwa, teraz... po za nim. Outsiderka, można by powiedzieć ;) Nie ma zielonego pojęcia co się dzieje w szkole, bo jak ona to mówi "mnie to nie interesuje" dumna jest, że nie wie kto z kim chodzi, dlaczego ktoś z kimś nie gada, wie tylko tyle ile chce wiedzieć. Ja zawsze muszę być w centrum uwagi, muszę wiedzieć kto z kim i jak, by gdy owa dziewczyna nagle zacznie płakać, będę mogła ją objąć i powiedzieć "i tak nie był ciebie wart" i wiedzieć o kim mówię. Uwierzcie mi, często się przydaje ;) Czyli Mikia WszystkoWiedząca musi być, hehe.
U nas piękna wiosna, a ja muszę sprzątać swój pokój. hehe.
Dodaj komentarz