I bring sexy back...
Wróciłam... Nareszcie i zarazem, za wcześnie. A może akurat w dobrym momencie? Ucieczka do końca ucieczką nie była.Ale odpoczęłam i to bardzo. Miałam czas by przemyśleć wiele rzeczy. Spędzić czas z ludźmi z którymi zazwyczaj mijam się w korytarzu, czasem tylko racząc spojrzeniem, czasem niczym...
Pierwszy dzień był ciężki. Wszyscy osfajali się ze sobą. Od razu załapałyśmy wspólny język z Loraine, dziewczyną z roku wyżej. Oboje najstarsze do tego wcześniej już się znałyśmy, tylko jakoś tak bliżej nie kolegowałyśmy. Byłyśmy lekko przerażone, bo większość dziewczyn była w wieku 13-14. Czułyśmy się jak dwie opiekunki, a nie nastolatki :/ ale z czasem okazało się, że do ich zachowania da się przyzwyczaić i nawet zaczęło nas to bawić. Jak to z naszą szkołą bywa, pierwszego dnia pomyliliśmy pociągi na lotnisku, pojechaliśmy na zupełnie inny koniec. Zablokowaliśmy schody, a potem zgubiliśmy się w metrze. xD
Myślę, że pierwszego dnia wszyscy byli pod dołowani. Tęsknota za domem, przyjaciółmi, rodziną.. Domem. Mnie dopadły myśli które odpychałam tak długo... Wiele myśli o Oisinie... Tęsknota, zawsze ta sama. Za tym kimś. Bo przecież głupia nie jestem, wiem, facetów mam wielu. Ale brakuje kogoś kto by nie tylko patrzył, dotykał. Kto by chciał mnie do czegoś więcej. Nie tylko na potańcówkę, szaleństwo przy barze, parkiecie, autobusie, łóżku... Kogoś do spacerów, do trzymania za rękę, do pocałunków we włosy, do spojrzeń które mówią tak wiele, że słów braknie by je opisać.
Drugiego dnia z Loraine postanowiłyśmy, że bez alkohola się nie da. Zakupiłyśmy truskawkowej wódki i się zlekka schlałyśmy. Młode dziewoje też trochę dostały, efekt był prześmieszny :P Pomogło... smsy z Markiem. Jedna z młodych do mnie "z kim smsujesz" na co ja prawde im powiedziałam... że z Markiem. Okrzyk Loraine "Przyjacielem Paula, mojego brata? TYM MARKIEM?!" okrzyk Caoimhe (czyt. Kevy) "moim bratem ciotecznym?!". Tiaak... zaczeło się. Loraine nalge sobie przypomniała, że Paul jej opowiadał o młodej która okręciła sobie Marka w okół palca. Zaczęły się opowieści dziwnej treści... pytanie ich obu czy ze sobą chodzimy. Mało nie umarłam ksztusząc się wódką... Nie moje drogie... I nie pytajcie co nas łączy, bo sama nie wiem...
Shane pisał smsy co dziennie... nie patrzył na to, że drogie... Jeśli kogo kolwiek nie potrafie rozgryść to jego najbardziej. Facet uzależniony od seksu. Boskość w czystej postaci, może mieć jaką chce. Ale wie, że ja nie jestem łatwa. Jak się nie będzie starał, mam żelazną zasadę. Seks tylko kiedy w związku... tylko z miłości. Zabawa zabawą, ale nawet po pijaku się nie oddam. A jednak pisze codziennie, wiedząc doskonale, że u mnie nie znajdzie tego czego szuka. A jednak trzyma się mnie blisko... Nawet dziewczyny które go znają się dziwią i zazdroszczą. Ja podnoszę tylko lekko brew lekko zadziwiona. Co z tego będzie, kto wie...
689 schodów na górę katedry... tyle samo w dół. Boski widok... Niekończące się zakupy. Wielki puchar lodów na mnie, Loraine i Owena. Co wieczorne imprezy i szaleństwa... Taniec ułożony przez Caoimhe. Pogaduszki do późnej godziny... Wymknięcie się do pokoju chłopaków (przez schody z 4piętra na sam dół, wyjście ewakuacyjne i znowu na 4piętro z drugiej strony budynku xD) , przyłapane przez nauczycieli :P Ubaw przynajmniej był. Zdjęcia i wideo trza będzie załadować :D czyste szaleństwo :]
Jutro powrót do szkoły... do życia, szaleństwa i problemów. Welcum big world... Brakuje mi trochę Niemiec :(
Dodaj komentarz