i'm just sittin' in my car n waitin' 4 my...
Czerwień... znowu ta czerwień. Czyżbyś na mnie czekał kochanie? Naiwności już niestety... koniec. Aż dziw, iż z obojgiem łączy mnie pociąg do czerwieni...
Kolejne kłótnie z matką... mój sylwek jest poważnie zagrożony. A przecież sama organizuje świętowanie w hotelu :/ nawet transport powrotny sama sobie załatwiłam. Heh... i może być, że mojego księcia nie będzie. Mojej, prawdziwiej Nutelli. Ay... Chyba nie powinnam się w nim zakochiwać, jemu na mnie raczej nie zależy. Przynajmniej nie bardziej niż na kumpeli. I wytłumaczenia, nie ma kredytu... on mnie po prostu olewa.
Święta... jak ja kocham święta, szkoda tylko, że czar powoli pryska... a święta się kończą.
33 godziny w tym tygodniu. Słodko i gorzko, tak to skomentuje. W tym tępie szybko zarobię na wymarzony odtwarzacz MP3. Ale także zajadę się... cóż, Sylwek będzie nawet bardzo sweet... 13 godzin na nogach. 10 godzin ( no z przerwą kilku godzinną), potem iprezowanie, potem spowrotem w pracy o 8rano. I znowu przedemną 13godzin pracy. Także z 3-4godzinną przerwą. Fun or wat? Kocham te podzielone zmiany w pracy. Przynajmniej zabawnie będzie :] Nie ja jedna będę skacowana.
I przytulenie świąteczne, pewnego faceta, który nie wiem jak mógł mnie pociągać. Chyba wtedy po prostu potrzebowałam uwagi. Kogoś, kto by patrzył na mnie tak jak on. Potem dostałam tego w nadmiarze... Heh... Całuje was wszystkich serdecznie i życzę miłego nowego roku :] Na nic bardziej oryginalnego mnie w tej chwili nie stać. Przepraszam lecz przekroczyłam już limit wymyślnych życzeń.
Właśnie przed chwilą przez pomyłkę wysłałam słodkiego smsa do... Patrici. Największej plotkary w szkole. Jej numer jest prawie taki sam jak Ruairiego... FCUK!
Więc tu, zdjęcie zatytułowane the stars shine so... so... shiny! czyli od lewej, Dom, Johnny n Neil. 3myślicieli.
Więcej w następnej notce, teraz muszę lecieć papsy!
Dodaj komentarz