• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Good Girls Don't

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • Siostrzane dusze
    • Among the dead
    • calaja
    • InnaM
    • karotka
    • Lupus
    • Malena
    • Myje Gary
    • Rybniczanka
    • serducho
    • verqa
    • xyz

jednak warto żyć...

Według waszych wyobrażań, jestem pewną siebie dziewczyną która nie boi się niczego... JAkie to dalekie od prawdy. Chciałabym być taka jak Char, widząc obcego chłopaka opierającego się o murek pod S.V. po prostu od tak podejść i go zagadać. Nie potrafię tak. Głęboko w środku, ciągle pozostały resztki nieśmiałości... Gdyby wczoraj nadażyła się okazja, coś bym zrobiła. Ale okazji nie było. Była praca, latanie od stolika do stolika, od baru do restauracji. Zresztą... zmęczona już jestem. Zmęczona stawianiem zawsze pierwszego kroku. Dlaczego, my kobiety, potrafimy podrywać z gracją, a większość facetów jak już podrywa, to nachalnie, chamsko. Może nie większość... ale wszyscy ci z którymi ja się spotkałam. Czyjaś dłoń na twoim nadgarstku "lalka, daj mi swój numer telefonu" "Nie" "Dlaczego?" "Po prostu". Potem gwizdy... brudne spojrzenia... Dlatego spodobał mi się ten chłopak, był inny. Z poczuciem humoru, ułożony i... trochę nie śmiały. Z tąd ten takt. Chodził po tem, kręcił się. Zaglądał do sali. I miał kilka okazji by mnie zagadać. Nie odważył się. A dzisiaj moje kochane, wyjeżdżają. Gdyby on stąd był... heh, ale nie jest. JEszcze wielu chłopaków będzie. Wiele gości w hotelu. I wesele w piątek. Jakiejś laski z Brutenportu. Podobno. Coś wam to mówi? Prosto po szkole, do domu wskoczyć w ciuchy i do pracy. Już teraz wiem, że będę padnięta kiedy wrócę do domu. Umierająca. I mam nadzieję, że nie będzie tam pewnych osobników płci męskiej. Już raz się przejełam, a tu się okazało, że Alan pomylił hotele. Na szczęście. NO właśnie Alan... po co było to zachowanie w piątek? Te wygłupy, spojrzenia, uśmiech którego nauczyłam go ja. Na co to? Po co to? Na co to, po co to, jak? Przecież on ma dziewczynę... i znowu zaczął. Nie rozumiem go... nie chcę rozumieć... chciałabym umieć nie kochać, nie zwracać na nich uwagi. Nie widzieć facetów, skupić się na nauce, i widzieć tylko cyfry. Tak jak Gemma... "Bo ja nie mam na to czasu". Ja też nie mam, w teori nie mam. W praktyce, każdą wolną chwile zapełniają oni.

Ja nie bawię się facetami... oni sami się proszą. Zaczynam nieświadomie, kończe zupełnie świadomie. Tym chłopakiem się nie zabawiłam, przecież tylko się uśmiechnęłam kilka razy, raczyłam go spojrzeniami. Zalotnymi, różniącymi się od tych, którymi raczyłam innych klientów. Podobno mój urok osobisty poraża. Ludzie lubią kiedy ich obsługuję, cieszę się. Może jeszcze nie jestem taką skończoną, pustą idiotką. To usłyszałam wczoraj, ale uszło w tłumie. Ten okrzyk został stłumiony muzyką dla dzieci w barze, krzykiem Nikiego, że chcę mu się pić (piwo) i że zaraz zwariuje. Śmiech Coriny i jej uśmiech "skończona suka, nawet nie zwracaj uwagi". Nie zwróciłam, nie miałam na to najzupełniej w świecie ochoty.

Nadal tkwie w korytarzyku, na dworze ni to deszcz, ni to słońce. Duszno, upalnie, ale ciemno... i mi też tak jakoś jest. Dobrze i źle... i lekcje czekają... i biała apaszka. Cieniutka, lekka i błyszcząca jak wstążka. Wisi na krześle, a jutro wplotę ją we włosy. W bieli mi do twarzy... tak powiedział tatuś. Coś się zmieniło... i jest dobrze. Ciekawa jestem, czy tą też Alan pokocha. Tak jak powiedział, że kocha moją turkusowo czarną apaszkę. I mnie też przecież kocha... szkoda tylko, że jego nigdy nie można brać na poważnie. Dopóty, nie spojrzy na ciebie tymi niebieskimi oczami i tak, bez uśmiechu, zacznie prawić komplementy. Heh... Nerwowo poprawię sukienkę i usiądę na zimnej i czarnej jak przechwświat posadzce. I będę czekać... aż ktoś przyjdzie z kluczem i wskaże mi drzwi. Bo ja nadal tkwie w pustce...

"Wynieś mnie pod niebiosa, zwróć mi skrzydła, które odebrał mi czarny anioł... pokaż co to miłość, aniele stróżu mój... Gładzisz włosy, patrzysz w oczy, ale wszystko co widzisz, to odblask twych białych skrzydeł... aniele... Biały aniele..." - dzieło własne.

 

15 maja 2005   Komentarze (10)
Dotyk_Anioła
17 maja 2005 o 10:16
A ja jestem pewna siebie... Ale ostatnio za bardzo się boję, doszukując się skrzywdzenia w każdym, kto zbyt długo na mnie patrzy.... Nie stawiaj pierwszego kroku... To mężczyźni mają o nas zabiegać, adorować...
Charisma
16 maja 2005 o 17:18
o mnie też mówią ze jestem pewna siebie...ale nie we wszystkim i nie zawsze..są momenty w których najchętniej schowałabym sie w ciemny kąt tak żeby nikt mnie nie widział...pozdrawiam pa
Lonely Mind
15 maja 2005 o 21:47
Pewność siebie pomaga. Ale najlepsze co może byćto nie udawać i być sobą. Nigdy się nie angażować. Ja tak od pewnego momentu robie. Jak narazie nie cierpiałam.
nataolsza
15 maja 2005 o 18:57
O, wypraszam sobie, jak ktoś chce walczyć, to niech walczy, ja nie zamierzam... :D Naprawdę, nei przeszkadza mi, że jestem raczej nieśmiała, bo to zależy tylko od mojej woli. Swoja drogą, mikia, czy w tej Irlandii tez są takie pomyleńce jak w naszej rodzimej Polsce? Bo ja dzis se siedze nad zalewem, pod brzozą, czytam. proszę ja ciebie, a tu w moim kierunku idzie jakiś fać, kapisz, typ podstarzały, podchodzi i sie pyta, czy moze usiąść, bo tu cień. Pociągnęam nosem, no cóż, alkoholem w ogóle nei zajeżdzał, wiec raczej psychopata niż pijus, czyli jeszce gorzej... :D W każdym razie mówię, że jak chce, to neich siada, ale ten się rwie, czy moze mi uścisnać dłoń, wuec daję mu ścisnać i myślę se, neich ściska, a ja spadam. Ściska, całuje, ja wstaje, ten głupol pomaga mi otrzpać torbę, coś tam rzęzi, ze za zapłatępowinnam miećpapierosa, siezastanawiam, o co mu chodzi, dupek jakiś, zbok popierdolony, klęłam na niego ile wlezie w myślach, już wsiadam na rower,
czarna-róża
15 maja 2005 o 18:07
po prostu wierzę, że z nieśmiałością trzeba walczyć... i ja ją zwalczam, ale nigdy do końca...
InnaM
15 maja 2005 o 17:42
Nawet jeśli nie jesteś pewna siebie, to świetnie to kryjesz:]
**ev_la**
15 maja 2005 o 17:30
czytając Twoje notki też myślałam, że jesteś bardzo pewna siebie, że znasz swoją wartość i umiejętnie ją wykorzystujesz do kokietowania mężczyzn ;))) ale przecież pewność siebie, to nic złego... 3m się :*
czarna-róża
15 maja 2005 o 16:55
nie wiem... na pewno nie ja... pewną siebie jest Catriona, Char... nie ja... heh...
madelle
15 maja 2005 o 16:52
... i na usta cisnie się tylko jedne pytanie: jak ty nie jestes pewna siebie, to kto jest? :>
nataolsza
15 maja 2005 o 16:43
No, czytam, czytam... Rzeczywiscie brałam cię raczej za pewną siebie, ale NIGDY za idiotkę, bron Boże, kto jak kto, ale ja wiem, ze masz dostatecznie dużo rozumu. W sam raz, zeby szaleć, ale żeby nei przecholować.

Dodaj komentarz

Czarna-roza | Blogi