kłamstwo ma jednak bardzo krótkie nóżki,...
Postanowiłam wrócić, na chwilkę, na drobny moment, zaraz znowu zniknę, ale tylko do końca matury. Przepraszam za zniknięcie z Blogów, za nie odwiedzanie waszych zapisów myśli, za nie spisywanie własnych. Czasu mam zero, jestem chodzącym kłębkiem nerwów. Ach ta matura... Heh...
Wiele się ostatnio działo, w końcu trzeba o tym napisać.
Straciłam przyjaciółkę. Choć tak naprawdę to chyba nigdy nie mogła być przyjaciółką, jeśli po kryjomu sączył się z niej jad. Już od dłuższego czasu psuło się strasznie. Wiedziałam, że to już tylko znajomość, że nic nas już nie łączy, że obie się zmieniłyśmy, tylko, że ona jakby się cofnęła, a ja poszłam do przodu. Dojrzałam, przestały mnie bawić historie o piciu bez umiaru. Ale nie żeby ona piła dużo, o nie. Takie gadanie, wspomnienia z przed 2lat. Ale co teraz? Nie wychodziła z nami nigdzie od roku. Winę zawsze zwalała na mnie i na Marka. Głupie wymówki. Albo kłamstwo, że matka jest ciężko chora, a następnego dnia jej matka rozmawia z moją matką podczas zakupów w centrum handlowym. Szybko z Fioną skapnęłyśmy się, iż historie Hanny są mocno podkoloryzowane, często nawet nie prawdziwe. Ale to nie było takie straszne, wiele się wpuszczało jednym uchem, wypuszczało drugim. Nic wielkiego. Lecz tydzień temu podczas wyjazdu do Galerii sztuki w Dublinie, 5h podróży zaczęłyśmy z Fioną rozmawiać o życiu i śmierci... Wiecie takie gadania filozoficzne. Przypadkiem weszłyśmy na temat zeszłego roku i powodu dlaczego Joanne przestała się do mnie wtedy odzywać. Długo by opowiadać, ale to były kłamstwa Hanny opowiedziane mnie, potem Joanne które nas skłóciły. Nigdy nie było plotek, że Ruairi jest z Jo tylko dla seksu. Nigdy tak nikt nie mówił, ale ja jej uwierzyłam. To pół biedy, ale ona potem nagadała Jo, że to ja tak mówię. I wiele innych kłamstw. Joanne Dzięki Bogu, bo narodzinach Ronana (jej ślicznego synka) postanowiła, że czas zachować się jak dorosła kobieta i matka i zapomnieć o tym co między nami było. Znowu stałyśmy sobie bliskie. Kiedy dowiedziałam się o kłamstwach Hanny, kiedy złożyłyśmy to z Fioną do kupy, szlak mnie trafił! Postanowiłam powiedzieć o wszystkim Joanne i Ruairiemu, wyjaśnić to raz na zawsze, by naszej przyjaźni już nic nie groziło. Podczas 1urodzin Ronana, wśród przyjaciół poruszyłam ten temat. Joanne od razu mi uwierzyła i powiedziała, że czas mi też coś powiedzieć. Hanna jakiś miesiąc temu powiedziała Joanne, że Mark mnie zdradza, że ja o tym wiem ale mi to wisi?! Nikt jej nie uwierzył, bo moje przekonania, iż "cheater is always a cheater" i że facetowi bym jaja urwała gdyby mnie zdradził, albo jeszcze lepiej - poleciła go drewnianemu dziadkowi do orzechów mojego ojca :D Któryż to również jest legendarny :] są bardzo znane. Z dnia na dzień poleciały jej kłamstwa, jej opowieści, jak to Mark mnie strasznie traktuje już na początku naszego związku. Dziewczyny przestały jej wierzyć pierwszego dnia kiedy spotkały Marka. Nic mi nie mówiły, bo Hanna im wmówiła, że ja nie lubię o tym mówić, pierdolenie o Szopenie. Wkurwiłam się. Nie dość, że nie byłam przy Joanne kiedy najbardziej mnie potrzebowała, kiedy dowiedziała się, że jest w ciąży, potem narodziny jej synka... Długo nam zajęło wrócić do tego co było, a nawet to polepszyć. Zaczęłam ignorować Hanne w szkole, moim przyjaciołom powiedziałam o jej kłamstwach aby uważali. Szybko ludzie przestali jej ufać. W końcu napisała mi w smsie co się dzieje. Powiedziałam jej, że wiem o jej kłamstwach. Zarzuciła Jo i Fi kłamstwo, zmieszała je z błotem. Odmówiłam jej rozmowy, powiedziałam, że dla mnie już nie istnieje.
Pomimo tego wszystkiego, czuję się dobrze. Zbliżyło mnie to do Jo i Fi. Wiemy, że nasza przyjaźń przetrwa na długo. "...a prawda was wyzwoli."
Wczoraj mieliśmy zakończenie szkoły, naszej 6letniej wędrówki po szkolnych korytarzach. Tylko nasz rok, nauczyciele i rodzice. Niby oficjalny wieczór, garnitury, zwiewne sukienki, ale atmosfera była bardzo nie oficjalna. Piękne przemowy, żarty...Łzy w oczach wszystkich. Będzie mi brakować tych ludzi, nauczycieli z którymi można było pogadać na luzie, pofilozofować i pożartować. Będę tęsknić za ludźmi z mojego roku. Wszyscy rozjedziemy się po Irlandii, wielu po świecie. Będziemy wpadać na siebie, ale to już nie będzie to samo. Dyskoteka też z nauczycielami, na początku pomysł wydawał się dziwny, ale szybko zmieniliśmy zdanie. Dyrektor podjął się "dance off" i po wygranej z Yankiem szybko przegrał z Ruairim. Tańczyliśmy wspólnie makarenę, a vice dyrektorka machała włosami jak rock men'ka. I wszystko bez alkoholu, udawadniając nam wszystkim po raz kolejny, że % do życia wcale nie są potrzebne. Zapamiętam ten wieczór na zawsze...
Teraz już tylko matura i wakacje...A jednak smutek dalej we mnie tkwi..
Fajnie ze sie odezwalas, buziak!
Dodaj komentarz