let me fly... take me away to the place where...
Bo tak jakoś... lekko jest. Mnie... powietrzu... bo jakoś tak... dobrze jest.
Ponownie... nitki... delikatnie, srebrzyste, unoszące się na powiewach niewidzialnego wiatru. Lekko drgające dłonie... w takt muzyki.... Allego, Adama, Paddego... Przymknięte oczy Cookiego. Palce uderzające o struny gitary. "Pójdziemy się przejść?" przerywające czar. Nie Hanna... Cii... Jej odburniknięcie "ale tutaj jest tak nudno...". Szcz.. Adama. Cichy śmiech, kiedy Ally zasłuchany w muzykę przewraca się wraz z krzesłem. I znowu... cisza... muzyka... lekko drgające dłonie. Prąd wędrujący wzdłuż ramion... sprzeczanie się, teraz ja, ja! Daj mi zagrać. Ostatnie piętnaście minut, ostatniej lekcji. Wszyscy na tzw. wagarach. Siedzęcu z nami w sali nr25, pod pretekstem pomagania w projekcie. Więź... przez krótką chwilę... Hana tego nie rozumie... Nudziło jej się. Ciągle jęczała. W końcu zniecierpliwiona wstała i wyszła na zewnątrz. Nikt nie zauważył... Uśmiech... od Allego. W jego oczach to, co w mojej duszy...
Są ludzie, którzy grają na gitarze jak automaty... Posiadają je, umieją coś tam zagrać. Ale oni nie czują muzyki... nie zaprzyjaźniają się z nią. Nie czują dreszczy, nudzi ich, po jakimś czasie. Gitara, to tylko drewno... Nie przyjaciółka na całe życie.
Coraz wieksze pragnienie... znowu tego, co jest blisko, a tak daleko. Hug... droczenie się... Gdy go nie ma... tęsknota? Czy kiedyś w końcu, los pozwoli mi się zakochać szczęśliwie?
los napewno pozwoli cie się zakochać szczęśliwie, ja zyje taką nadzieją, kiedyś przyjdzie taka chwila:)
Dodaj komentarz