Let me sail... Don't follow me...
Wczorajszy wypad odwołany. Z wielu powodów. Jeden bardzo poważny, zawał dziadka Ruairiego. Ale jest już dobrze, przytuliłabym gdybym mogła. Inne powody, mało ważne. Jutro będzie sweet, w końcu obiecał. I będzie przytulanie i będzie tak jak ostatnio. Trochę pikantnie, trochę słodko. Jak jabłko z cynamonem. NIe ważne z kim... bo wiecie, ja ciągle poszukuję miłości. Wczoraj siedząc na miejscu pasażera i wpatrując się na pagórki i wrzosowiska, okryte mrozem i mrokiem nocy; na księżyc i gwiazdy... Wpatrując się w dal słuchając Celtyckiej muzyki, poczułam przyjemne dreszcze. Dużo myślałam, w końcu i droga była długa. Ciągle szukam czegoś, bez przerwy, nieustawalnie szukam... Może nie miłości, ale stałego ciepła. Kogoś kto by sprawił, że myślałabym tylko o nim. Tylko w jego ramionach szukała bezpieczeństwa, ciepła. Ust, których szukałabym w mroku. Bo jestem trochę zagubiona i pozwalam ciągle komuś mnie odnaleść, na chwilę, na minute, na sekundę, na teraz... Potem uciekam, stawiając nagie nogi na mokrym piasku. Fale zmywają ślady, nie pozwalając im mnie ponownie odnaleść. Chciałabym by wszyscy byli dla mnie, ale ja dla nikogo. W tym momencie, jestem zła... na siebie i na niego. Ale bardziej na siebie. Bo wiecie, gdy przymykam oczy, ciągle czuje jego dotyk na plecach. Smak jego ust. Jego ciało przypierające mnie do ściany. Ciągle czuję ten dziwny zapach. Zapach męskości, papierosów i wody po koleniu. Zapach słodkiego narkotyku... Bo miałam tego wariata tylko raz i drugi nie mogę. Bo to co nieosiągalne, najbardziej mnie kręci.
A te pocałunki z Ruairim, tak naprawdę były po to, by go zatrzymać przy sobie. By ciepła w jego ramionach nie odnalazła inna. By nie odnalazła go Paula. Bo zazdrość jest... nie taka jak kiedyś, ale jest. O te smsy o 2nad ranem, o te rozmowy. O cisze, kiedy w żartach pytam, czy by się z nią nie umówił. Bo przecież, on powininen być mój... Zła jestem na siebie za to. Zakochał się w tobie, nic na to nie poradzisz. Nie jestem już tego taka pewna... Dlatego, mnie to wkurza. Jestem okropna, tylko czy dam radę się zmienić?
A tak w ogóle, to chyba straciłam wiarę w cżłowieka :/ szczególnie w Polaków, nie wszytskich, oczywiście, ale w takiego statystycznego gnojka. Do tej pory myślałam, że te wszystkie kradzieże itd. to jakieś ewenemanty, że są jeszcze jacyś złodzieje-dżentelmeni i tak dalej. Na przykład, że jak mi ukradną telefon, to chociaż portfel zostawią, w koncu były tam same grosze. Ano nie. Ukradli i portfel, i komórkę :/
Wejdź i zobacz!
Dodaj komentarz