luv sucks!
here's a thing, we started of friends, it was cool, it was al prentend...
you dedicated, you took de time, it wasn't long till i called you mine...
now you hear me say ere is how i picture me with you...
Miłość jest nie dla mnie. Trzęsące się dłonie, udawanie przed sobą, iż patrzę na komórkę co chwilę tylko po to by sprawdzić która godzina, a nie czy przyszła wiadomość. Słucham romantycznych piosenek. I tych które nakazał mi słuchać (oczywiście się w nich zakochuję i już zawsze będą mi się z nim kojarzyć, jeszcze czas pokaże czy to dobrze, czy źle). Nie dopuszczam do siebie pesemistycznych scenariuszy (co oznacza, że dopuszczam, ale się do tego nie przyznaję). Nie pisze bo... znalazł sobie inną
.... z jakiegoś powodu nie chce ze mną gadać
... znudził się mną.
Wiem, tłumaczył się wczoraj wieczorem. Że ma projekt, że kuje się jak idiota bo jest w polu, a projekt musi skończyć na wielkanoc. Serce obawia się bardziej dramatycznych scenariuszy. Potem znowu nie odpisał. Więc tłumaczył się rano. Że przeprasza, że usnął, że życzy mi miłego dnia, że śnił o mnie. Zakochanie... heh...
I can't breathe for a first time... thanks to you now i get wat i want...
Nie pomaga mi fakt iż Ally się uparł i ostatnio nawija o Jasonie non stop. Jak to razem jadą na festiwal rockowy, jak to on go upije, naćpa i załatwi mu seks z jakimiś obcymi seksownymi laskami. Szlak mnie trafił... Inne laski, tak zazdrość.
how can i put it, you put me on...
Hanna pokazywała mi smsy od Daniela. Takie wiecie, pikantne, dirty! Spojrzałam na nie, uśmiechnęłam się pobłażliwie. Dopiero wtedy sobie uświadomiłam jak dojrzała jest nasza znajomość z Jasonem. Jaki dojrzały jest on. Nie chce młodszego. Nie chce żałosnego "i masz na sobie krótką spodnice, długie kozaki na wysokim obcasie i zero bielizny". Bo Jason kiedy pisze o dotyku, czuje dreszcze. Nawet jeśli pisze tylko o dotykaniu opuszkiem palca moich ust. Bo takie szczegóły są piękne... Bo wiecie... ja się naprawdę zakochałam.
how come i never here you say i just wanna be with you, i guess u never felt that way...
Czekam... i kocham. Niczego bardziej nie pragnę by on kochał mnie. I coś mi mówi, że to TEN. Wiecie? Może nie na teraz, nie na dziś, nie na jutro. Ale to TEN na kiedyś. Głupio, wiem... Naiwnie. Lecz nie potrafię inaczej.
*
Teraz o słodyczy i już nie Candy Boya. Moja grupa na anglika mocno po mnie pojechała. Wiem, że mam rację i mogą mi naskoczyć. Odwaliłam za nich całą robotę, bo przez tydzień mojej nieobecności nie zrobili NIC! Więc, żeby nas uratować, głupia, zrobiłam wszystko sama bo im się NIE CHCIAŁO współpracować. Nie do końca sama, Paul mi pomagał. Bo reszta bujała w obłokoch. No i dzisiaj mi się dostało. Co mnie zdziwiło, kiedy ja już zrezygnowana powiedziałam "róbcie co chcecie, mi to wisi" i zapytali Paula czy możemy zacząć od nowa ten powiedział, że nie. Chyba nigdy wcześniej mnie bardziej żaden facet nie zaskoczył. Powiedział, że nie rozumie dlaczego wszyscy na mnie naskoczyli skoro jestem jedyną osobą która się stara i pracuje, żeby nam się potem nie dostało, a reszta zamiast mi podziękować naskakuje na mnie bo im się nie podoba jakaś głupota. I mówił, a ja patrzyłam na niego i miałam ochotę go przytulić i pocałować. W takich właśnie momentach mnie użeka. Kiedyś bronił mnie przed Nikim, ale wtedy to była głupia sprzeczka o muzyke. Teraz to była duża afera i nawet Hanna się za mną nie wstawiła (to cicha dziewczynka, ona się w takie rzeczy nie miesza). Paul za to... Sweet :] On nawet nie jest świadom iż w ten sposób mógł mnie kiedyś rozkochać. Teraz poczułam miętę do przyjaciela jego starszego brata, ironia losu, czy jak?
Szczęścia!;*
Dodaj komentarz