Łzy czarnej róży...
Pogratulujmy wszystkie paniczowi P... Czyż to nie jest de ja vu? Boi się miłości, więc mnie rani... Powiedział mu coś kumpel, więc mnie olewa. Boi się, więc zadaje mi ból. Wyrywa mi pióra ze skrzydeł, które sam pomógł mi założyć. Czyż to nie kolejny panicz N? Nie powiem, że to 100%jego wina. Wymagałam od niego za dużo. Wierzyłam, głupia, ze jemu zależy na mnie tak jak zależało na mnie Adiemu. Wierzyłam, że może kiedyś będzie łąnczyło nas to samo. Ale on chce lekkiej znajomości. To nie jesgo słowa, to moje słowa. Ale na jedno wychodzi. Nie miłości (któej nigdy nie chciałam), nie przyjaźń. Ot tak, takiego kontaktu przez gg.
Obwinia mnie... pisze bzdury... oskarżam go.. chcę by sobie poszedł... zepsułam go...
Prosi... błaga na kolanach... ale nie rozumie... nadal nie rozumie, że nie jestem tylko wściekła, że mnie olał.
Teraz tłumaczenie... dlaczego tak jest... na spokojnie.
Zrozumiał... chyba będzie dobrze... chyba... bo już sama nie wiem
***
Dziękuje wam wszystkim za wsparcie. Pomogłyście mi.
A teraz arcydzieło... jak dla mnie. Czarna róża, czyli dusza na zdjęciu. To co czułam po kłótni z Piotrkiem i próba wyciszenia... udana próba.
<=Moje ulubioneMakijaż i wykonanie zdjęć, ja sama...
Czarna róża... możę i jestem zapatrzoną w siebie idiotką... ale w czerni mi chyba nejlepiej ;P
Ps. ciekawe zdjęcia ;-)
Dodaj komentarz