men... how cud i live without dem?
Dostałam dzisiaj spowrotem mój dziennik szkolny, potocznie znany jako Diary. Taki kalendarz w którym zapisujesz co masz zadane, kiedy masz egzaminy itp. W tym roku kupiłam go tylko po to, by wszyscy mi się w nim podpisali. Miła pamiątka. Owy kalendarzyk został mi skradziony, porwany, zabrany, zwijcie jak chcecie(!) przez Paula i Nikiego. Dostałam go spowrotem dopiero dzisiaj. Pełno podpisów i różnych informacji. Na chemi miałam przyjemność przeczytania go całego. Oprócz tego, że dowiedziałam się iż nie mogę mówić bo jestem w ciąży (?!) i mój braciak okazał się być jednorożcem (?!), pod 17 czerwca znalazłam notkę. Nie wiem dlaczego pod czerwcem, i dlaczego 17... może kiedyś się dowiem. A więc na kartce było napisane
Maybe i will never be
all the things i wana be
Now is not the time to cry
Now's the time to find out why
I think your the same as me
We see things they'll neva see
You and I are gonna live forever!
A pod spodem Paul woz ere... how sweet!!!! Ale widzę, że tak łatwo nie będzie odzyskać kochasia. Złamałam mu serce... Cholera, że musiało mi się gardło rozchorować akurat teraz! Tragedia! A w środe Battle of de Bands!
Na myspace oprócz wychaczenia boskiego Jasona (!!!!) który mieszka tuż pod moim nosem (obecnie studiuje w Dublinie), poznałam też zwariowanego Conora który mieszka kilka miasteczek dalej. W środę poznam go w realu właśnie na Battle of de Bands. Jego dziewczyny zespół rockowy będzie grał. Fajnie będzie :] Środo, here i cum!!!
A o to Conor, który możliwe iż dla mnie zostawi swoją dziewczynę, jeśli tylko kiwnę palcem. A znamy się tylko 2dni... Co ja w sobie takiego mam? Wiedźma jestem, wiedźma kofane...
A jutro examin z gitary, 3majcie kciuki!
Dodaj komentarz