męska swatka... i tym razem to już nie...
Trzeba cos wyjasnic. Ja z Ruairim juz gadalam, tzn. smsowalam. Wszystko sobie wytlumaczylismy, oboje od poczatku chcialismy byc przyjaciólkmi. Taka jest jego wersja ale po wczoraj juz sama nie wiem. Zreszta, ta rozmowa bardzo nam pomogla i juz gadamy na luzie. Zadnego bólu. ;)
Poszlam wczoraj na koncercik w hotelu, na rzecz szkoly mojego braciaka bo zbierali pieniadze na budowe dodatkowego budynku, a lokalnze zespoly zgodzily sie zagrac za darmoche. Poszlam z rodzicami, ale ci sie zmyli po godzinie. Ja zostalam. Nie których to zdziwi... innych nie. Bylam jedyna dziewka, na 20chlopaków. Z tego 5poszlo wcholere i sie strasznie cieszylam, bo to takie... debile.
Na początku siedziałam z rodzicami, bo The Cracked grali (Ciaran, Paddy, Dom i jako gość, Adam na perkusji). otem kiedy moi rodzice poszli do domu, a chłopaki postanowili, że trza iść pogadać z drugą grupą chłopaków, już tak zostaliśmy. Oni przysiadli się do naszego stolika. na początku siedziałam z brzegu obok Doma, potem obok Adama się z nim wydurniałam. A potem jakoś tak wylądowałam między Ciaranem, a PAddym. Ryan zawsze wydawał mi się taki... nadęty. HEhe, ale określenie. Może dlatego, że kumpluje się Conorem Carrem i tego typu chłopakami, a oni mi działają na nerwy. Tylko, że Ryan także blisko się kumpluje z Ruairim i tymi chłopakami. No i ten do mnie "a słyszałem, że ty ostatnio z Ruairim smsujesz". Roześmiałam się, taka reakcja nie oznacza nic, a zarazem wiele. On do mnie "I nawet nie przyszedł się przywitać! Zobacz, nawet na ciebie nie patrzy!" Spojrzałam na stolik obok (każdu mieścił po 10ludzi), bo nie wszyscy się pomieścili przy naszym. I tam siedział Ruairi, z ręką obandażowaną, hehe, ta rana to przeze mnie. Naprawiał sobie rower kiedy wysłałam do niego smsa, hehe. Biedaczysko. Nom i Ryan zaczął nas swatać. Ale miałam ubaw. Bawili się też moją komą, czytali smski itp itd. Adam przyniósł mini fajerwerki z serpentynami i puszczalismy je na siebie. Ryan nie nie odpuszczał. Fajnie mi sięz nim gadało. Oprócz tego, że Ruairi siedział cały czerwony i próbował nie słuchać tego co Ryan pierdolił (bo już się przesiadł do naszego stołu, obok Martina). Ja, że go nie shiftnę. I nie czyłam wyrzutów sumienia, bo sobie wszystko z Ruairim wytłumaczyliśmy, tylko, że oni o tym nie wiedzieli. Dom ciągle nam nie lookał. Był zazdrosny. Ryan wpadł na genialny pomysł "to shiftnij DOma!". "Daj se luzu, upijcie mnie najpierw, potem zobaczymy". Rayan pognał do baru, ale nie sprzedali mu alkoholu. PRacował Niki i Adama starszy braciak, Erin. Nif(menagerka hotelu) latała po sali, a ci wiedzieli, że jeśli sprzedadzą piwo osobom które nawet nie wyglądają na 18, to wylecą na zbity pysk. No więc Ryan zaczał próbować inaczej. Ciągle proponował mi, bym się z nim zamieniła na miejsca, albo z Martinem. Ale mi się podobało miejsce gdzie siedziałam. No to Ciaran się wydarł "Ruairi, chcesz się zamienić na miejsca?". I tak cały wieczór. Ludzi nie było za dużo, sami znajomi. Więc było to trochę jak prywatna impreza. Nif, menagerka się zalała w trupa i wyciągnęła mnie na parkiet. Chciałą mnie sparować, więc wyciągnęła też Ciarana. Potem Nila, bo ciaran uciekł. Potem znowu Ciarana i Ruairiego. No i ja tańczyłam z Ciaranem - jeśli można tak to nazwać, oboje pokładaliśmy się ze śmiechu, bo Ruairi tańczył z Niamh i nie wiedział co robić. Ona go obściskiwała, całowała o policzkach i w ogóle. Potem chłopaki jej uciekli i ja z nią tańczyłam. Wyrwijcie się z ramion pijanej szefowej. Ta mnie wycalowała po policzkach i powiedziała "przepraszam, ale tańcz ze mną! nie zostawiaj mnie samej, zrobię sobie obciach!". Obciach? Już się wszyscy przyzwyczaili, że Niamh w pracy jest surowa i nerwowa, ale po kilku % jest zupełnie inną laską. Nie iwem którą wolę... strasznie nachalna była ;)
A najlepsza była akcja, kiedy nagle wstałam i postanowiłam iść się odświerzyć. Chwyciłam za torebkę i idę przez salę w stronę damskich łazienek, i słyszę gwizdy i wycie chłopaków . "Go Girl!". Wracam i tak samo, wszyscy się na mnie gapili a ja im pokazałam środkowy palec to tylko zwiększyło wycie. I wiecie co usłyszałam od chłopaków, a dokładnie od Ryana? "kurwa, nie wiedzieliśmy, że z ciebie taka ostra laska". Na to Adam "w cholere, powinniście obok niej usiąść na Artcie kiedy jej coś nie wyjdzie, ślicznie jej wtedy lata języczek". I wszyscy w ryk. Dochodzę do wniosku, że Domowi na serio jeszcze ze mną nie przyszło, Ruairiemu na serio się podobam, ale nic więcej, Martin też coś do mnie ma (dziwnie się na mnie gapił), a Ryan jest na serio spoko. Był też "mały Bennie" (Paul Benniego brat) ale poszedł wcześnie, bo Bennie po niego przyjechał (chłopak ma dopiero 12lat) i poszliśmy go odprowadzić, i zostałam okryta czyjąć kurtką. Nie wiem czyją, bo któryś ją na mnie rzucił. Już nie dochodziłam czyja, chyba Martina... Potem po prostu rzuciłam ją na stolik. Niamh postawiła mi bacardiego, nie wiedziałąm czy przyjąć, bo wiecie... ale dziewczyny z którymi pracuje (tylko że one mają po 20kilka lat) powiedziały, że ona i tak niczego nie pamięta następnego dnia. WIęc się napiłam, hehe.
Teraz smsuje z Ruairim i Ryanem. Ryan to cholerna swatka... a Ruairi jedzie do szpitala jutro na prześwietlenie ręki bo go cholernie boli. Biedaczysko...
Dodaj komentarz