Miłość to nie pluszowy miś...
Miłość to nie pluszowy miś ani kwiaty.
To też nie diabeł rogaty.
Ani miłość kiedy jedno płacze
a drugie po nim skacze.
Miłość to żaden film w żadnym kinie
ani róże ani całusy małe, duże.
Ale miłość - kiedy jedno spada w dół,
drugie ciągnie je ku górze.
*
Koniec... Zerwał ze mną. Nie chodziło o tamten wieczór... Było wiele innych powodów. Większość beznadziejnych i nie miejących sensu. To już nie to... Pociąg fizyczny nie wystarczy w związku, niestety moi drodzy. Nie potrafię go nienawidzić... będziemy się starać pozostać przyjaciółmi. Jemu na mnie zależy... wiem. Tylko nie potrafi kochać. Dopiero wczoraj kiedy ze mną zrywał, zrozumiałam jaki naprawdę jest. Otworzyło mi to oczy... On nie rozumie miłości. Jestem dla niego za dojrzała. Oisin to skrzywdzony facet... to co jego ojciec zrobił jego matce za nim się rozwiedli, głęboko w nim siedzi... Może tak lepiej... kocham go, ale... to już koniec. I nie będzie od tak pocałunków. Przytalania... Muśnięc we włosy i tego zakochanego spojrzenia. Dam radę... Już daję. Jestem silna.
Były łzy... były uściski. A potem spojrzenie Hanny "weź się w garść. Przed nami noc szaleństw i facetów". Był alkohol, dużo alkoholu... Pocałunek z Pauric'iem. Nieśmiałym kumplem z pracy. Ale ja chciałam więcej... chciałam czuć dotyk rąk na moim ciele. Poczuć, że nie tylko Oisin mnie pragnie. Wpadłam na kumpli Jasona. Pocałowałam Marka w policzek, urodzinowy prezent. Noel też dostał. Oboje rzucali mi spojrzenia. Wybrałam Marka. Ale dopiero potem wieczorem... Hanna pojechała do domu, a ja głupia, postanowiłam zostać w mieście. Sama. Znalazłam Marka, wiedział od razu. Chwycił mnie za rękę i wyprowadził z baru. Był delikatny i przesłodki. Powiedział, że mój były to idiota... skoro pozwolił mi odejść. Odprowadził mnie pod sam dom. Zapytałam czy będzie żałował... w końcu on ma te swoje 20lat... Powiedział, że nigdy. Rozmawialiśmy też dużo... Okazało się, że z Jasonem to jedno wielkie nie porozumienie... Trudno, nie będę tego już wyjaśniać.
A na koniec... jestem umówiona z Lee. Jest przesłodki, wiecie? Teraz kiedy już nie musi się kryć z tym, że coś do mnie ma....
Wiem, dziwnie, że tak go kochałam... a już mogę z innymi. Tylko, że ja nie chcę siedzieć i płakać. Co mi po tym? Chcę szaleć. Ci faceci to tylko zabawa i oni o tym wiedzą. To taka terapia anty...
heh... dajcie mi siły... żebym się odkochała...
Dodaj komentarz