notka pisana wczoraj, niedokończona bo kończyć...
Cóż... fajnie było, ale się skończyło. Kiedy Noel się dowie, że to ja, to będzie tragedia. Po co ja to zaczynałam? Było śmiesznie, bawił się wraz ze mną... Napisałam mu, że straciłam to dziecko, więc nie ma się o co martwić i może zapomnieć, że kiedykolwiek się poznaliśmy. Odpisał, że chce jeszcze jedno. Ja na to, że może następnym razem, kiedy już się podniosę po śmierci tego dziecka. Zapytałam się, czy jest mu przykro, bo kiedy mu powiedziałam o ciąży za bardzo się nie cieszył. Odpisał(cacużko):
Wel i wul love hav to a child wit u... ur beauty to hav a child would make me a proud father?!..
Czyli: Cóż strasznie bym chciał mieć z tobą dziecko... - a potem coś w stylu- jesteś taka piękna, iż mienie z tobą dziecka zrobiło by ze mnie dumnego ojca.
W tym momencie myślałam, że padnę. A skąd on ma niby kurwa wiedzieć jak ja wyglądam, skoro nawet nie pamięta tej nocy? I wtedy zaczeły się pytania... a może on wie, że to ja? I dlatego tak się bawi? Nie... nie ma zielonego pojęcia, cham mnie nawet nie podejrzewa. Ja też jestem w tym dobra, odpisałam smska który był jeszcze większym cacużkiem.
U r so flatterin bt ur beauty isn't de same as mine... I don't make the same mistakes twice...
Czyli: Jesteś czarujący ale niestety twoje piękno jest bez porównania z moim (lub prościej mówiąc, napisałam; jesteś dla mnie za brzydki), nie popełniam tego samego błędu dwa razy.
Wkurzył się... chyba. Więc Hanna mu napisała, że nie chciałam go zranić ale oboje jesteśmy za młodzi by mieć dzieci, czyżby się z tym nie zgadzał?
Pomyślałam sobie, dobra to już koniec zabawy. Ale on odpisał, normalnie aż go nie podejrzewałam o coś takiego.
"I'l take my gift of life sumwher else den so..."
Czyli- A więc zabiorę swój dar nadawania życia gdzieś idziej..."
Przyznam, zajęło mu ponad godzinę by ułożyć tak krótkiego smsa, ale on nigdy za szybki nie był. No to mu odpisałam, tak już na zakończenie tej zabawy
Well good luck... it's funny how u can memba how i look like n u cudn't b4... - Cóż, szcześcia życzę... śmieszne/ciekawe jest, że teraz pamiętasz jak wyglądam a wcześniej nie mogłeś sobie przypomnieć...
I to miał być koniec. Koniec końców. THE END. Finito. Wysłałam to podczas ostatniej lekcji. A potem zostałam po lekcjach. 20minut łaziłyśmy z Catrioną i Aną i gadałyśmy. Gadałyśmy, a ja z Aną olewałyśmy kumpli Noela. Catriona się pokładała ze śmiechu. Obie tak samo reagowałyśmy, przeklinanie pod nosem i udawanie, że nas to nie obchodzi. Bo Ana go shiftnęła. A kiedyś sama mi dokuczała na jego temat... teraz już nie. Kiedy byłyśmy same i Ana sama mi powiedziała, że go shiftnęła i jaki to błąd popełniła. Patrzył w naszą stronę, kiedy złapałam go na spojrzeniu, opuścił głowę i już jej nie podnosił. Stąd wiem, że on o niczym nie wie... Cały dzień zachowywał się normalnie, ukryte spojrzenia, nerwowe tarcie nosa (nie, nie będę na nią patrzył, nie jej tam nie ma...). Muszę przyznać, Ana to spoko dziewczyna. Spojrzała na mnie i powiedziała "ja nie wiem jak ty to znosiłaś jeszcze gdyby Noel mi dokuczał, to chyba bym pozabijała". Tak... Noel jej nie dokucza, kiedyś walnął kilka razy Yes Ana, ale to wszystko. Za to Sean (gbórek ma na imie Sean!) jak do niej nie walił tekstów to walił je do mnie.
W skrócie potem: Anna napisała do niego smsma, głupiego strasznie. Spanikowana po godzinie (kiedy byłam w domu) napisałam mu, że to moja kumpela ciekawa jego reakcji na śmierć dziecka. Wkurzył się, kazał mi napisać kim jestem albo już nigdy do niego nie pisać. Spoko... Plus tego wszystkiego jest taki, że z Aną się zakumplowałyśmy, a ją dużo lepiej mieć za kumpele, niż wroga ;)
Dodaj komentarz