notka pisana wczoraj
Śnił mi się dzisiaj całą noc, Mojżesz. Wiecie jak to jest kiedy śni się wam Mojżesz? Nie wiecie, to ja wam powiem jak to jest. Cholernie dziwnie! Bo to nie był zwykły Mojżesz. To był starszy brat Adama, Aron, którego od tej pory nazywamy Mojżesz. Nie pytajcie dlaczego, bo sama nie wiem. Tak okrzyknęła Nata i tak zostało. Mojżesz mi się cholernie podoba. Był plan. Nie wzięłam z domu kurtki. Porzyczę kurtkę od mojżesza wieczorkiem. I co? Mikuś nie porzyczyła! Dlaczego Mikuś nie porzyczyła? Bo mikuś się wstydziła! Było ich za wielu... chciałam żeby on wiedział, że na niego lecę, ale nie chciałam by reszta wiedziała. Myślałam tylko o tym, żeby go shiftnąć... Znowu amok i fascynacja która minie albo za 3dni. Albo po tym jak go shiftnę. Albo się przedłuży kiedy to zrobię. Ale tego nie zrobiłam, bo spotkałam polskich kumpli i poszliśmy na wesołe miasteczko. Ubawiłam się jak małe dziecko. Ponownie. I dałam się Remiemu namówić na huśtawkę łancuchową, i na Indiana Johnsa. Czego się nie robi dla facetów...
Potem był spacerek po mieście, faceci poszli do domu, a my dalej w tany. Za każdym razem jak widziałam Arona to się do niego uśmiechałam. On coś do mnie też ma... to się czuje. Kiedy stali w grupie i do nich pomachałam, Ali mnie olał, albo nie zauważył, na jedno wychodzi (obrażony jest na mnie chuj wie dlaczego), Dom ślepy nie odmachał (albo raczej ma spowolniony zapłon) i tylko Aron, jakby tylko na to czekał machnął i się uśmiechnął. Qrwa Aron, ty mi się tutaj nie uśmiechaj tylko dawaj do mnie. JA tylko na to czekam! Ale tak to jest z chłopakami którzy cię znają, taką jaka jesteś. Czasem to niezręczne. Bo on mnie szanuje, lubi, razem pracujemy, zna moją matkę (nasze matki w końcu to przyjaciółki!) no i... wie, że nie jestem panienką na jeden wieczór. A ja znowu mam ochotę się zabawić. Tak po irlandzku, w końcu to festiwal! Przez cały wieczór się zastanwiałam... czemu nie zagada. Przecież widzę, że mu się oczka świecą na mój widok! Odpowiedź przyszła na sam koniec... Matka dzwoni, że już mam wracać do domu. Heh... no trudno. Niech jej będzie. Ciemno jest, pijacy na drodze, gwałciciele w krzakach (mamo! to Dungloe! tu się nic nie dzieje!) itp. itd. Z ciężką raną na sercu wracałam do domu. Jeszcze rudnka w okół wesołego miasteczka. Idę w jedną stronę, macha do mnie Aron, potem jakiś gościu (nawet nawet), potem reszta. Wracam, machają już z większym entuzjazmem. Obok Arona stoi ten nowy i patrząc sięna mnie gadają coś po cichu. Minęłam, Paddy mnie woła. To się cofnęłam. Pada pytanie
"Słuchaj, nie shiftnełabyś..."
serce bije, Arona? proszę zapytaj o Arona! BŁAGAM!
"no... tego gościa za mną. "
Nie... nie Paddy... NIE!!!!!! Ocziwiście odpowiedziałam spokojnie
"Sory, ale nie".
Paddy na to, "przynajmniej spróbowałem". A wiec o to chodziło... kumplowi się laski z przed nosa nie wyrywa. Co on taki chonorowy? Za to, wpadłam na nowy plan. Nie żadne kurtki. Nie żadne puszczanie oczek. NIe żadne uśmieszki. Następnym razem, kiedy będzie sam z Domem albo Paddy, poproszę go, żeby zapytał Arona czy mnie shiftnie. On nie odmówi, jestem tego w 80%pewna.
Teraz mam dylemat... czyżby nie zrobić tego teraz. Znaczy się, napisać do Doma. Niech się zapyta... jak odmówi, najwyżej łatwiej mu to będzie napisać w smsie, a mnie łątwiej to przyjąć. Kurcze już sama nie wiem... Doradźcie!
Teraz już nie na temat ARona. Szok no.2. Idę sobie ulicą, tłum ludzi, trza się przecisnąć. Idzie na mnie prześliczny chłopak. Widziałam go już gdzieć... bawię się naszyjniczkiem, patrze na niego, a on uśmiechnął się i machnął do mnie główką jakby mnie znał! Dowód, że gościu na mnie leci. Ale to norma. Szokiem było to, że widziałam go rok temu. Że to jest, KUZYN CONORA CARRA! A kim jest Conor Carr? może napisze w punktach
-moim największym wrogiem
-skończonym debilem
-chujem
-idiotą
-przemądrzałym
-rozpieszczonym
-****piiiiip*****
-synem mojej mamy tzw. przyjaciółki
-gościem który tak samo mocno mnie nienawidzi
I co? Jego kuzyn, który już pewnie nie jedno na mój temat słyszał, do mnie zarywa! Nie wiem któe było bardziej zdziwione, ja, czy Conor.
***
To było wczoraj... i wczoraj zrobiłam też coś bardzo głupiego. Napisałam do Doma ska, by się zapytał Arona czy by mnie nie shiftnął. (chyba) sms nie doszedł. DZIĘKI BOGU! Qrwa, że też Aron musi mieć brata Adama. Jeśli Aron da mi kosza, Adam nie da mi żyć. Co ja gadam, on nie ma prawa dać mi kosza! Dzisiaj wieczorkiem dajemy wypad na miasto. Jeśli go spotkam, to już ja się postaram, byśmy skończyli imprezować razem ;P
Dodaj komentarz