o to Czarna pani mikia... mści się, kiedy...
Albo ja mam obsesję, albo on. Któreś z nas ją na pewno ma i muszę wam powiedzieć, że to raczej nie ja. Wchodzę do szkółki, na głównym korytarzyku nie za dużo osób, bo scena a na niej niby nie można siadać, więc ludzi pogonili. Zresztą, weszłam wcześnie, więc jeszcze cisza. Noel jak zawsze, oczka wgapia i słyszę jak mówi "oh she loves me". Jasne... no to kto tu ma obsesję? A może mi się zdawało? Nie, nie sądze ;) Zostaje przy swoim, wygląda jak ciota. Nic tego nie zmieni. Nawet fakt, że doszłam do wniosku, iż ma ładny uśmiech i śliczne białe ząbki (wybiela sobie, czy jak?). I w ogóle, niby to była taka zabawa, że niby to już koniec, bo on na mnie leje, a tu ciągle nie dają mi spokoju! Ja niestety wszystko widzę, a chciałabym nauczyć się żyć jak w śnie i tak jak Gemma świata na około nie widzieć. Przynajmniej kiedy trzeba ;) Idę sobie na geogre, potem wyszłam bo baby nie było na spacerek po szkole. Uspokoiłam się, bo Noela nie było przy karolyferze nie daleko, więc wiecie. Luzik, żadnych tekstów nie oczekiwałam. Bo przed kim miałby się Oven popisywać? Wracam sobie, korytarze puste, tylko Oven, Paddy, Donal, Damian i Chrissy(taki gościu na5roku) obstawiają karolyfer. Odwracam się i słyszę gwizdnięcie, odwróciłam się, Oven do mnie mrugnął. "ty a gdzie jest Mc Bride gdy go potrzeba?" usłyszałam wchodząc do klasy. Ciekawe... grupowa obsesja? Na Geogrze źle się czułam, zapytałam czy mogę posiedzieć poza klasą, tak się u nas w szkółce robi. Ale cóż, pod dyrcia gabinetem na głownym korytarzu, zawalone, bo próba. To se poszłam na mały korytarzyk. Śmiesznie było, byłam sama i ciągle gadałam z kimś kto wychodził z klasy, albo machałam do Marion i Miechelle bo one miały Social (zaawansowany H.Ec). No i w końcu zostałam już na serio sama, bo babka zamknęła drzwi. Okienka na całą ścianę przedemną (ie. wyjście ewakuacyjne) i kogo widzę? Noela, Duffego i Damiana zginających sie w pół by zobaczyć kto siedzi na ławeczce (bo po środku okna jest belka). Ale zaczęłam się ryć, kiedy Noel skapnął się, żę to ja i szybko się wyprosował, sztywniejąc(mówię o jego kręgosłupie, zbereźniki jedne!). I tak przez cały dzień, to Kelly(ta co pali i ma samochód, jego kumpela) go obejmowała tak, by móc go na mnie popchnąć kiedy obok nich przechodziłam (Duffy przeszkodził i został ochrzaniony), to wgapiał się we mnie jak sroka w gnat, lub coś o mnie pierdolił. Czy on kiedyś przestanie? Już mam dosyć jego ciągłego wpadania na mnie!
Z Alankiem sama nie wiem jak jest. Dzisiaj po kryjomu chyba próbował lookać na H.Ecu. Ale Debbie go zagadywała(siedziała za nim), nie myślcie sobie, że ona coś do niego, bo niby to jego była. Bo ona od wakacji ma chłopaka... nadal jestem w szoku! Uśmiechnęłam się do niego kilka razy i tyle. Po lekcji wyszliśmy z klasy razem i już zaczęła się rozkręcać rozmowa i zmieżać w ciekawym kierunku kiedy chuj wie skąd, wyskoczył obok nas Noel, lekko po bratersku popchnął Alana i zaczęli nawijać o sobotnim meczu. Myślałam, że go uduszę! Paznokcie sobie wbijałam w dłoń, pod długim rękawem i na serio, miałam ochotę moje długie pazurki wbić mu w policzki tak by zawył! Ja tu bajeruje Alana a ten mi się od tak wpierdala. Udałam, że oboje mi wiszą i pozwoliłam im się dać wyprzedzić. Po tym jak przez cały H.Ec. aż mną rzucało gdy patrzyłam na Alanka, tak straszną miałam ochotę się do niego przytulić. Dotkąnć jego idealnego ciała, pocałować te jego usteczka... Nawet pogadać nie mogłam przez tego chuja! Debil, skurwysyn... yrrrrrr.... nadal jestem wściekła... A najgorsze jest to, że oni się strasznie wlekli. Ciągle Noel się zatrzymywał i barkiem kogoś potrącał, nowa moda. Kiedyś były piąstki, ale to przechwyciłyśmy mu, luzaczki. Wpadłam na niego dwa razy, gdy nagle się zatrzymał. W końcu się wkurwiłam i plecakiem go lekko popychajac wyprzedziłam. Po chwili Alanek już był przy mnie. Bo Noel wyszedł bocznym wyjściem. Taki przypadek, bo ja się zatrzymałam i pogadałam z Michelle. I ten się do mnie uśmiechnął i poszedł do autobusu. A taką mogliśmy mieć miłą rozmowę! Mam już dosyć tego skurwysuna.
Jutro koncert charytatywny, jak się okazało dla uczniów jest podczas lekcji. Więc mi odpada anglik i matma, super! I dzień bez mundurka też jest jutro! Pewnie Noel znowu tak stanie by wlepiać we mnie oczka, na serio, niech mi tylko trochę paznokcie jeszcze podrosną, to mu wydłupie te śliczne oczka! I wybije białe ząbki! I już nic mi się w nim nie będzie podobało. I wykastruje! Tylko jak... paznokciami? Hmm... coś się znajdzie... A co do dyscko to nie idę w piątek. Bo po pierwsze jestem chora i ojciec się boi, że zemdleję podczas dyscko. Hanna ma problemy z płucami, więc też nie idzie. Śmiesnzie by ty wyglądało, gdybyśmy obie zemdlały, a wszyscy by myśleli, że po prostu się zalałysmy ;) Trudno, to nie ostatnia dyscko, co nie? hehe.... a Alan dalej mi siedzi w głowie... a miałam sobie dać z nim spokój. I wiecie co? Poczułam się jak idiotka, kiedy Noel przerwał naszą rozmowę. Bo oczywiście, rozmowa z Noelem była ważniejsza (przecież to jasne, to tzw. "bracia" ie. kumple). Heh... jak ja nienawidzę, tego skurwiela... że ja kiedyś go kochałam!
Dodaj komentarz