oh, those bloody men...or maybe just one,...
W smsach potrafi być taki uroczy, w emailach, w tym co widzę tylko ja. Kiedy sam na sam, całuję tak jak nikt całować nie potrafi. Kiedy w Dublinie gdzie nikt nas nie zna pozwala dotknąć swoją dłoń, ciągnie mnie po uliczkach, dłońmi złączeni.
Lecz kiedy razem gdzieś wychodzimy, czasami unika dotyku. Odsuwa się, co mu wygarnęłam... Podobno nie zauważa, że tak się zachowuje.
Po kilku drinkach, całuje i nie obchodzi go nic. Kiedy mówi dobranoc kiedy wysiadam z samochodu, zwykłe dobranoc, baaardzo rzadko dodaje coś więcej.
Na bebo, komenty bardzo...przyjacielskie. Często mniej czułe niż od moich przyjaciół, tak bardzo inaczej, tak zimniej niż w smsach...
It's not his cup of tea
Myślałam, że to dlatego, iż wszyscy jego przyjaciele tacy. Nie okazywać uczuć publicznie, bo to MEN'I są prawdziwi... Myliłam się, pokolei każdy się związuje, obściskuje publicznie, wspólne zdjęcia na internecie, słodkie komentarze, wyznania i komplementy nawet jeśli tłum ludzi w koło. Dlaczego on taki nie jest?
To nie tak, że aż mnie to tak strasznie wkurza, że jest zimny... Bo przecież to jeden z tych facetów których tak mało na tym świecie... Ale jednak, kobieta chciałaby być wielbiona, chciałaby by cały świat wiedział, jak strasznie ją ten mężczyzna kocha. Żeby kiedy ich widzą, widniał nad nią napis, ta dziewczyna jest jego, a on jest jej. Nieśmiały? Może... Czasem bym chciała, żeby nie tylko po kilku drinkach miał odwagę objąć mnie i spojrzeć na mnie tak, jakby cały świat się nie liczył, tłumy ludzi, twardzi meni...
Gadam pierdoły...hormony szaleją (czyt. okres).
HEH...
Dodaj komentarz