Ostatni wpis w imieniu Ojca Świętego wszystkich...
Jakie dziwne to wszystko... oglądałam TVN24 do chyba drugiej nad ranem. Potem poszłam spać, usnęłam od razu. Chodź Papież kazał nam się cieszyć, ja nie potrafiłam. Nie płakałam, przyjęłam jego śmierć ze spokojem, ale pustka i smutek została. Uklęknęłam przy łóżku co bardzo rzadko robię, i mogliłam się... długo. Można powiedzieć, że po trzech podstawowych modlitwach zaczełam sama mówić do Boga. To moja ulubiona forma modlitwy... Ta modlitwa mi pomogła i dzisiaj już wstałam weselsza. Czująć taką ulge, że tam gdzie jest, jest mu dobrze. Już nie cierpi i jest szczęśliwy. Nie ma po co dłużyć ten temat. Czuję tylko jeden żal i ból, że nie jestem teraz w Polsce. Tutaj śmierć Jana Pawła II nie odbiła się tak na ludziach. Wczoraj podczas mszy wieczorem, nikt nie płakał oprócz mojej mamy, która robiła to skrycie i tylko ja widziałam jak łzy jej ciekły przez palce. Ona to bardziej przeżyła niż ja. Wtedy jeszcze nie wiedziałyśmy, że Papież nie żyje. Umarł kilka minut po tym jak wyszłyśmy z kościoła, a dowiedziałyśmy sie dopiero dwie godziny później... Chciałabym być teraz w Polsce, dzielić ból z ludźmi którzy ten ból rozumieją. W ciszy modlić się za Papieża... W szkole też nikt tego nie zrozumie, pewnie będzie kilka minut ciszy, ale co to jest kilka minut? Kilka minut ciszy było, kiedy Prezydentowa przedłużyła sobie kadencje na następne 6lat, kilka minut ciszy było z wielu codziennych, normalnych powód. Moim zdaniem powinien być dzień ciszy, jak w żałobie, lekcje jak lekcje, ale żadnych szeptów, żadnych papierków i liścików latających po klasie... Szacunek. Nie... tego tutaj ludzie nie zrozumieją. Mi się wydaje, że jego śmierć najbardziej uderzyła nas, Polaków. Nasz rodak umarł, to najbardziej boli. Słuchałam Irlandzkiego radia i je wyłąnczyłam, oni go nie znali tak jak my. Oni nie słyszeli o "Lolku" o Karolu... Mówili o nim tak jak o obcej osobie... Jak ja bardzo chciałabym być teraz w Polsce...
Ogólnie to tu ludzie się modlą... I wiesz, jak jest wspólnota, to aż zazdrość bierze - ale ja siedzę sama. Tylko rano w kosciele były takie momenty, ale jak reszta rodziny poszła na 11.00, to ja pojechałam z nimi, a potem poszłam do lasu, bo musiałam sobie pomyśleć... ale jak wracałam... Słuchaj, takiego tłumu przed kościołem nie widziałam. Ludzie stali nawet za ogrodzeniem...
Dodaj komentarz