para pa pa pa, im lovin it...
Wczoraj była impreza u Ruairiego, na którą nie poszłam z wielu małoważnych powodów, o których tutaj nie ma sensu nawet pisać. Za to na następną pójdę na 100%!!! Wczoraj Ciaran zaczął do mnie dzwonić, dlaczego nie jestem na imprezie. Było już coś grubo po 12, a on zaskoczony zaczał do mnie wydzwaniać. Pijany był, bo gadał głupoty. Ciągle wracamy do tego samego punktu... ja i Ruairi = para. Nawiązę może do interesującej rozmowy w szkole, na ławce siedzę ja, Ruairi, Maria i Ryan. Specjalnie tak nas usadzili, ale co tam, ja i tak z Ruairim miałam do obgadania (na temat imprezy). Wtedy Maria zaczyna rozmowe
Maria: Sorry, że pytam Michaela, ale muszę to wiedzieć! Czy wy...
Moi (trochę wolna): czy my...?
Maria: chodzicie ze sobą?
Moi i Ruairi: Nie.
Maria: A shiftnęliście się?
Moi & R: Nie.
Maria: A macie zamiar?
Moi: Maria!
Ruairi: i wtedy zapada taka niezręczna cisza...
No może nie dokładnie taki tekst, bo w wersji oryginalnej jest trochę inny, ale znaczenie podobne. Oboje zaczęliśmy się śmiać, Ruairi rozładował sytuację.
Maria: Bo wiesz, gdybyście ze sobą chodzili to...
Moi: to co?
Maria: bym cię musiała zabić!
Moi (trochę zszokowana): Dlaczego?
Maria: Bo on jest mój! Ja go kocham! My wszystkie go uwielbiamy!
Ruairi: (czerwone policzki)
A potem podpisałam mu się na kurtce i z Marią napisałyśmy mu korektorem "LICK ME, IM DAM GEORGEUS!!!". Nie wiedział do póki Caroline (trochę podpita, popijali w kiblu z Adamem i resztą) nie spróbowała go liznąć na francuskim... no comments.
Wracając do imprezy, jak się przed chwilą dowiedziałam, zadzwonił do mnie Ryan a nie Ciaran!!! Wiedziałam! Ale jak sie zapytał czy wiem z kim rozmawiam, a ja powiedziałam, że z Ryanem to on powiedział, że źle i mam zgadywać dalej. No i jak padło imie Ciarana to on w okrzyk że tak! Nie ważne... Kolejna strasznie interesująca rozmowa z pijanym Ryanem, przypomina mi tą z przed kilku miesięcy...
Ryan: shiftniesz Ruairiego?
Moi: Nie, znowu zaczynacie?
Ryan: to shiftniesz go?
Moi (próbująca być delikatna): Nie.
Ryan: ty już go shiftnęłaś!
Moi: Nie.
Ryan: shiftnij go.
Moi: Nie.
Ryan: Dlaczego? On cię kocha!
Moi: Ile wypiłeś?
Ryan: ale wiesz o tym?
Moi: Zalałeś się.
Ryan: Wiesz o tym prawda?
Moi (już zagubiona): o czym?
Ryan: Że mu się podobasz.
Moi: Co mówisz, nie słyszę?
Ryan: Kocha cię! Wiesz o tym?
Moi (no niech mu będzie): Wiem.
Ryan: to czemu go nie shiftniesz?
Moi: Ryan, pogadamy jak wytrzeźwiejesz.
Ryan: Ktoś inny ci się podoba, powiedz mi, kto?
Moi: Nie powiem.
Ryan: to Ruairi mu w morde da. Powiedz.
Moi: Nie powiem (zauważyliście, że się strasznie powtarzałam).
Ryan: Bennie! (pewnie Ciaran im wygadał, iż powiedziałam, że shiftnę Benniego tylko dla jego bryki)
Moi: Co ty!
Ryan: podaj mi pierwszą literę? B? N? R?
Moi: Nie! Nic ci nie powiem!
Ryan: R? N? R?
Moi: Nic nie mówię...
Ryan: To idę mu powiedzieć, że go shiftniesz. Ruairi!!!
Rozmowa pozbawiona jakiekolwiek sensu. Potem pogadałam z Ruairim, który na początku nawet nie wiedział z kim gada. Krótko gadaliśmy, bo ktoś zaczął się wydzierać do słuchawki, muzka została podgłośniona i nic nie słyszałam. Teraz smsujemy i Ruairi napisał, że dzięki Bogu iż mnie na tej imprezie nie było. Rozwalił gębe jakiemuś 5klasiście, policja przyjechała około 4 lub 5, bo bójka przeniosła się na zewnątrz. Cholera, że mnie też tam nie było! Jego brat robił impreze, więc i ci z Social imprezy przenieśli się do nich na hatę. Z drugiej strony, gdyby mój ojciec dowiedział się ,że byłam na takiej imprezie to by mnie zamordował... No ale na następną na 100% idę! Wiedziałam, że Ruairi jest silny... ale żeby taki zdolny, by przy pierwszym uderzeniu pozbawić gościa przytomności? Teraz próbuje docuciś Ciarana(zalał sie w trupa) i sprać krew z dywanu, za nim jego rodzice wrócą... Współczuje, znając ich, to była to niezła, dość "wybuchowa" impreza. ;)
Tylko powiedzcie mi jedno... dlaczego ludzie nie rozumieją, że między nami może być tylko przyjaźń? Nie ma chemii... przynajmniej z mojej strony. Przykro mi, ale on mnie w ogóle nie pociąga. Uwielbiam go i nasze rozmowy. On jest wspaniały, ale jako przyjaciel, na mojego chłopaka, to nie wiem czy by się nadawał. Chodź kto wie... może kiedyś los wywinie mi figla? Już nie długo przeprowadzamy się do nowego domu, dom tuż visa ve domy Ryana. Planowałam zrobienie imprezy w nowym domu, ale zrezygnuje chyba... Z wiadomych powodó (paczka Ruairiego, tony ludzi z mojego roku i alkohol... rodzice by mnie zamordowali), ale może Ryan zrobi jakąś impre u siebie? Rodzice by się nie martwili, bo to tuż na przeciwko... Tak blisko, że coś mi się zdaje, że będę miała kilku obserwatorów podczas letniego opalania się ;) Fajnych będę miała sąsiadów, hehe.
A na zdjeciu, moje spodnie od mundurka, podpisane przez ludziska z mojego roku. Nie widać tych zrobionych długopisem, a ich jest od cholery... To tak na pamiątkę, aż mi się łezka w oczku zakręciła... To już 3lata w tej samej szkole... Co się tego dnia nie działo... Uwierzcie mi, godzinami by opowiadać. I tym razem chyba na serio zniknę na dłużej, jutro komunia mojego braciaka a potem godziny kucia... nie ma wyjscia. Całusy 4all
brakuje mi ciebie wiesz?
Córka do matki :
- Mamo, mówią, że jestem nienormalna.
- Kto tak mówi?
- Muchy....
Lol :-))
www.kopytko.fuks.pl
Spodnie genialne.
Bez różu tak?
Dodaj komentarz