peace...
Wyrzuciłam to z siebie... przemyślałam i już nie męczy :] To co było to było i nie ma sensu tego rozdrapywać, nad tym dumać i się zadręczać.
Wczoraj kilka piw z jego przyjaciółmi. Żarty z Paddym, potem James'em i resztą. Poznałam w końcu szkotkę Danielle i o dziwo... minęła mi cała zazdrość o nią. Może dlatego, że ten hug pomiędzy Markiem a nią, był tak czysto przyjacielski. Przestaję już być zazdrosna o dziewczyny, to nie ma sensu. On naprawdę dla nich jest zupełnie inny niż dla mnie, widać różnice, którą często podkreśla kładąc rekę na moim kolanie, gdy rozmawia z koleżankami, a ja z jego kolegami. Zresztą Danielle jest bardzo fajna, może gdyby nie wpadała tutaj tylko raz do roku, mogłabym się z nią nawet zaprzyjaźnić.
Znowu zbliża się przeziębienie OOOOOOOOOH NOOOOOOO xD
jak będzie chciał coś 'zdziałać' na boku to i tak to zrobi, co sie będę przejmować na zapas :]
powróciłam z nowym adresem bloga, proszę zajrzyj, mam nadzieję, że dalej będziesz wpadać =) Pozdrawiam!
Dodaj komentarz