potok nic nie znaczących słów...
W myślach odbyłam wędrówkę w tył. Odwróciłam się po raz kolejny i spojrzałam na to, co zostawiłam za sobą. Cały rok kłótni, przykrych i miłych słów, czas łez i uśmiechu... Jednak miło minął mi ten czas. Postanowienia? Nie bawię się już w postanowienia. Postanawiamy sobie coś i już w lutym o tym zapominamy. Ci silniejsi wybierają jeden punkt i się niego trzymają, ale jeden, a nie dwadzieścia pięć, z listy trzydziestu. Pomyślałam sobie, że nie warto rzucać słów na wiatr, zrobię to bo tak powinnam. Bo wszyscy inni mają jakieś postanowienia to i ja powinnam jakieś mieć. Ja postanowień się trzymam, tych które "postanowiłam" sobie miedzy sylwestrem 04 i 05, i jestem szczęśliwa. Szczęśliwa z tego, że udało mi się przestać jeść po 20 i od teraz juz nawet nie mam apetytu o tej porze, nawet kiedy widzę jedzenie. Z tego, że udało mi się zmienić znowu na tą silną mikię. Z tego, że nie dałam po sobie jeździć, wyszkoliłam nasze szkolne kundle, słynne pieski z Brutenportu na tyle, że od nie których usłyszałam "sorry" słowo dla nich nie znane, ale ja ich go naczyłam. Nie jestem zadowolona z moich wyników w szkole, zawsze może być lepiej. Ale już sobie kiedyś postanowiałam, po prawie się z tego, poprawie z tamtego. Ja sobie nie będę postanawiać, ja to po prostu wykonam, jako obowiązek a nie wolną wole. Bo ja nie "mogę", ja wręcz muszę.
Tak wkraczam w nowy rok, silniejsza, zmieniona, ja, panna mikia, wasza nowa, czarna różyczka.
Dodaj komentarz