smutno...
Płynę jak we śnie. Każdy dzień wydaję się taki sami. Budzę się rano, idę do szkoły, przesypiam większość lekcji, wydurniam się z moją paczką lub przesypiam lunch z dziewczynami, wracam do domu, kuję do późna, w przerwach rozmawiam z moim kofaniem. Wykończona jestem fizycznie. Psychicznie też.. Tęsknie za nim strasznie. Miał wrócić na weekend... nie może. Rozumiem. Może ja też potrzebuje przerwy. Walnąć się na łóżko i przespać cały weekend. Choć i tak wiem, że skończy się na tym, że nie poleże sobie.
Weekend świętego Patryka pewnie też wykończy mnie fizycznie. Praca i imprezowanie. Sobota i niedziela będą ostre :P A kofanie wraca na więcej niż weekend (obiecał!) więc nareszcie spędzimy trochę czasu razem.
Podobno na 18Trici, byliśmy parą wieczoru. Zakochani po uszy (po tym jak już się pogodziliśmy). Pełno dziewczyn zapewnia mnie, że lepiej nie mogłam trafić. Wiem o tym doskonale.
Cholera, dlaczego Dublin musi być tak daleko...?
Dodaj komentarz