Spódnica...
Teraz bardziej składnie. Tamta notka była pisana pod wpływem impulsu i tego czegoś, co czuje do Alana. Teraz bardziej na poważnie, dojrzalej. Ostatnio miałam dużo czasu by poobserwować facetów. Tak... znowu temat facetów. Ale dzisiaj, myśląc o Alanie, palnęłam się w głowę. "Czym ja się przejmuję" pomyślałam, przecież jemu, jak każdemy zależy tylko na moim ciele. Oni jak się chwalą innym kumplom, to na pytanie "niezła była?" nie odpowiadają, tak miałą piękne oczy, mogliśmy pogadać na każdy temat. Odpowiadają, że miała niezły tyłek i inne walory. Albo ich brak, ale za to było za co ją złapać (ach te użyteczne damskie pośladki). Przecież ci wszyscy faceci którym się podobam, w ogóle mnie nie znają, no oprócz Ruairiego. I uwierzcie mi, o tych walorach to wiem z pierwszej ręki. Bo ostatnio kiedy na Irlandzkim siedziałam obok Conora (Debbie, mojej kumpeli chłopaka) a on gadał ze Steven który siedział z Tarą(tą lalą) to obie podnosiłyśmy oczy ku niebu. Gadali o panienkach które shiftnęli przez festiwal. A ta to brzydka była, ale tyłek niezły miała, a ta piersi, a ta nogi. I kilka innych przypadków... My kobiety za bardzo się przejmujemy, im zależy na jednym, a my myśleniem tylko im wszystko utrudniamy. I tak na koniec zostaniemy zapamiętane, jako te łatwe, lub te trudne, z niezłym tyłkiem, nogami lub cyckami. Dlaczego my nie potrafimy tak traktować facetów? Od razu się angażujemy, kiedy oni nie robią tego dla uczucia, tylko, najczęściej, dlatego, że laska ich pociąga i podnieca. Faceci to zwierzę o instynkcie który myśli za nich. I tyle.
Madelle zastanawiała się, kiedy w końcu ktoś spojrzy na jej duszę. Też się nad tym zastanawiam. Oczywiście nad tym, kiedy ktoś spojrzy na moją duszę, bo na Madelle dusze nie da się nie patrzeć, jest za piękna. Komentarze w stylu, "look at dat ass" stały się codziennością. Nie są to komplementy... już nikt mi od dawna nie mówił, że mam piękne oczy... piękną duszę. Że pieknie mówię i piszę. Jestem piękna pod tyloma względami, zewnętrznymi.
Po za tym to jestem szcześliwa, tylko ta chmurka tak nachalnie zasłania moje słońce. Cieszę się jak głupia, bo waga zwariowała i sama zgaduje swoją wagę. Według moich długich i skomplikowanych obliczeń, ważę wciął 63kilogramy, przy 1.79metra, to idealna waga. Lustro chodź nie zwariowało (o dziw, tak często się w nie patrzę i jeszcze nie pękło!) pokazuje płaski brzuszek. Akurat do bikini...
A Alan właśnie skończył prace w Super Value w tamtejszej cafee... lepiej, żebym nie wiedziala bo jeszcze zrobię coś głupiego i tam pójdę... Alan pracuje jako kelner, gustujemy w tym samym fachu ;) I znowu o nim pisze...
***
Dzieło pt. "Spódnica".
"Spódnica wisi i czeka na ciebie. Czeka, aż jej pani będzie mogła ją na siebie włożyć. Czeka aż będziesz ją podziwiał. I jej dwie przyjaciółki, które przytula, chodź jest taka mała i króciutka. Czeka z wytęsknieniem, aż ją pogładzisz po kieszonkach, tak jak gładzisz ją wzrokiem... To już nie długo, dlatego czeka i się delikatnie gnie, by nie stracić zmysłów... A inne ubrania szepczą po kontach szafy. "Wariatka". One nigdy nie były w miejscu, gdzie światłem są tylko kolorwe lampy, w powietrzu unosi się zapach erotyzmu, alkoholu, papierosów i drogich narkotyków. One nie znają świata, w którym ich ukochana pani, moczy swe zmysły. Bo są rzeczy o których nie wiedzą długie swetry, garsonki i wytarte jeansy. Wie o nich tylko beżowa, zawsze lekko pogięta z utesknięta mini..."
Dodaj komentarz