to i owo...
Chora... umierająca. Zabronił mi umrzeć, dlatego, że go tu nie ma by mnie pocałować i odratować jak książęta w bajkach jednym pocałunkiem przywracają do życia swoje księżniczki. Więc dobrze, nie umrę... Jeszcze nie :]
W niedziele zapowiada się czyste szaleńśtwo. Bitwa zespołów w jednym z klubów. Załatwiamy autokar i jedziemy wspierać Allego zespół Crimson Reign i dwa inne zespoły z naszego roku. Impreza organizowana przez szkołę Oisina, więc cała jego paczka tam będzie. Jego obecność mi wisi. Niby coś tam jesteśmy, niby już się nie kłócimy, ale on dla mnie jest już nikim. Smutne ale prawdziwe. Dzieciak z niego straszny, nie traktuje życia na poważnie, bo przecież JESTEŚMY MŁODZI. Ja chyba jednak wolę być DOROSŁA, nie rzucać słów na wiatr i obrażać PRZYJACIÓŁ, dlatego, że powinni mi wybaczyć następnego dnia, bo przecież ŻYJE SIĘ TYLKO RAZ. Ale też on żaden dla mnie przyjaciel, nigdy nim nie był i nie będzie. Nasza miłość rzeczywiście była dziecinna i naiwna. Dlatego, że on nie rozumie miłości. Bo jest hipokrytą.
Bo to nie mój Mark.
I niestety Marka ze mną nie będzie, bo musi wracać na studia. Szkoda... bo może w ten sposób jego brat by w końcu nas zaakceptował. Stev by go nareszcie poznał i przestał mnie męczyć :D Ale cóż, jeszcze takich wieczór będzie dużo :] Nie mogę się doczekać, aż zobaczę Steva :D strasznie się za nim stęskniłam. Gdyby nie on i Ally nie wiem czy kiedykolwiek bym się zebrała by powiedzieć Markowi co czuję..
A tu macie kilka fotek :]
moi n stev w limuzynie w drodze na Prom
mój przyjaciel (n)emo xD czyli Ally!
Dodaj komentarz