Viva la France...
czemu patrzysz, chcesz... ale nie chcesz..? tak samotnie...
Chora (symulantka straszna)... aerobik i trzech facetów. Moich trzech facetów, przynajmniej tak ostatnio zwanych przez dziewczyny. Zmęczona.. i jego spojrzenie. Co chwile, co chwile ten uśmiech, to spojrzenie, ta proba rozśmieszenia. Przecież ich było trzech... a jednak on przyciągał moją uwagę najbardziej. Z jakiegoś powodu oczu od tego rudzielca nie mogłam oderwać. Zakochanie? Nie... coś dziwnego. Bo on jest zainteresowany... bo przecież coś nas łączy... a jednak... jest jak jest. Char chyba zauważyła... śmiała się. Wystawiałyśmy sobie języki, potem było przytulenie. Jej to nie przeszkadza. To dlaczego on tak wszystko komplikuje? Nie jest w końcu sam... Paul się stara... Ruairi ciągle jest przy mnie. Ach...
A w maju Paryż wita. Wycieczka szkolna. Nękałyśmy, męczyłyśmy, jęczałyśmy i udało się! To co było nie możliwe... stało się...nasz nauczyciel od francuskiego zabiera nasz rok do Paryża. Ay... Moulin Rouge... Eiffel Tower... Nasz rok... ostro będzie. Pewnie cała nasza paczka będzie przesiadywać u nas w pokoju. Nieprzespane noce i wariactwo w Disney landzie... Ludu... ja już chcem jechać! A to dopiero pod koniec kwietnia... ay...
Teraz zamiast zabierać lud w góry wozi się go z maista do miasta???
=).
Dodaj komentarz