What i am to you is not wat u mean to me......
Jedno przypadkowe spojrzenie na dzieńdobry, taki nieopanowany, niespodziewany uśmiech, szkoda tylko, że tak jakby do osoby za mną, tak jakby do powietrza... tak jakby... nieśmiały, taki Noelowski... Takie, boję się pokazać co czuję. Boję się pokazać, że cię lubię. Już dawno przestałam się przejmować drogi Aaronie. Ramię obejmujące w pasie, drugie próbujące mnie połaskotać... "Hello I'm Johnny. I like stories". Niepochamowany uśmiech na ustach, chichot. Oj, chłopcy! Wy to wiecie jak mi poprawić humor. "How's Frankie Og?" ma się świetnie ten mój Frankie Og, panicz o kruczoczarnych włosach, oczach jak niebo, uśmiechu jak promyk słońca, dotyku jak chłodna woda w upalne popołudnie... Świetnie się ma ten mój Frankie Og, szkoda tylko, że w mojej wyobraźni. Bo Frankie Og to taki facet z którym jestem, facet którego nikt nie widział, osoba na której temat chłopaki wymyślają przeróżne historię gdy jest nudno. Ach ten mój Frankie Og...
Kolejne niespodziewane spojrzenie przyciągniętę darciem się Nikiego na pół miasta i darciem się dziewczyny o długich blond włosach. Jej śmiech i jego dokuczliwe teksty. Jej "Odwal się mały człowieku!", jego "kobiety do kuchni, Raszpunko!". I śmiech wszystkich, nie pamiętam kiedy ostatnio miałam taki dobry kontakt z Nikim. Zdziwione spojrzenie Aarona, potem uśmiech, taki pobłazliwy, taki uroczy... taki już nie mój. Bo on nie jest mój i nie wiem czy chcę by był. I to spojrzenie, które nie opuściło mnie wraz z odejściem Nikiego. Późniejsze spojrzenie z drugiej strony ulicy... widziałam kochanie... widziałam, choć nie chciałeś bym widziała. Nie chcę tych spojrzeń jeśli nie możesz mi dać niczego więcej... Dom kiedyś miał rację, Aaron jest inny dla publiki, inny dla przyjaciół. Nie lubię tego Aarona publicznego... Zastanawiam się czy Orla tak chętnie by z nim była, gdyby znała Aarona dla publiki... Zastanawiające...
Spojrzenia Alana i to nasze przekomażanie się... Tylko bardziej mnie dołuje. Coraz więcej ludzi sparowanych. Co raż więcej NEWSÓW, Katrina i David, Conor i Sinead... Ciągle ktoś, tylko ja jestem sama. Jedyna nie zdesperowana, jedyna która nie chwyta się panicznie pierwszej kłody która przypłynie. Bo ja nie chcę byle jak, nie chcę tak, a może by spróbować choć w ogóle mi się nie podoba. NIe chcę na siłę, nie chcę się zamykać w klatce. PEwnie jestem naiwna, pewnie jestem głupia... Lecz czekam na skrzydła które mnie uniosą w niebo, na szybkie bicie serca kiedy on się uśmiechnie, na pragnienie tak mocne, że jego usta jak ambrozja smakują za każdym pocałunkiem. Bo ja nie chcę od tak, kiedy nitk nie wie, nikt nie widzi... Bo ja chcę pocałunków na środku plaży, bo ja chcę ramienia kiedy jest zimno, bo ja chcę dłoni odgarniającej kosmyk z policzka kiedy powtarzam temat z np. historii w 10minut przed testem. Bo chcę, chcę tego CZEGOŚ, co zwą miłością... Bo chcę się zakochać... Zakochać na zabój. Bo już lepiej umrzeć z miłości lub z tęsknoty, niż z nudy... heh... warto czekać... i ja będę czekać... Nawet jeśli będę miała zostać jedyną która nie chwyciła pierwszej kłody która mnie zechciała... Bo Piękna dopiero na końcu znalazła swoją bestię... Więc i ja poczekam...
Dodaj komentarz