Where is my Prince Charming?
Pada... łzy nieba uderzają o szybę, wiatr wieje, jakby chciał poderwać do góry, wszystko co do ziemi przyszpilone musi być. Spojrzałam teraz przez okno w skosie ściany, niebo przed chwilą czarne, teraz jest szare... Nie, nie jest szare. Jest białe, z niebieskimi smugami i szarymi chmurami. Jest piękne i... uśmiecham się. Obok leży pudełko lodów miętowych, których jeszce nie skończyłam. A więc nie jest jeszcze ze mną tak źle. Próbuje je skończyć od kilku dni. Chmury tak szybko płyną... tak samo szybko jak moje życie. Samotność mnie dobija, chyba pójdę i schowam się pod koc. I będę udawać, że nie jestem w domu sama. Udawać, że nie czuję się samotna. Schowam się pod dużym kocem w kratę i przytulę misia. I wyobrażę sobie, ze to mój książe. Książę który kocha bezgranicznie, który marzy o mnie po nocach. Książe, który po tym jak mnie znalazł już nigdy mnie nie opuści... z dnia na dzień obawiam się co raz bardziej, że Książe zginął w nieznanych okolicznościach i nigdy nie przybędzię, a ja... ja nigdy nie znajdę w tłumie jego twarzy. I nigdy nikogo tak na prawdę nie pokocham. Bo Książe, nie żyje... i książe już nigdy nie przybędzię... Na zawsze sama... bez księcia... Misio ma mnie już chyba dość, tak samo piesek... każdy ma mnie dosyć po jakimś czasie...
Znowu czuję się jak poplamiona suknia... Wspomnienie do którego nie chce się wracać... A wszystko chyba spowodowane tym, że z Gemmą już jest krytycznie źle. Siedzimy obok siebie, a od początku tygodnia, nie wymieniłyśmy nawet jednego zdania. No może... ale to było taka na siłe próba, nawiązania kontaktu. Którego nie ma. I te uczucie które mnie zjada od środka. Uczucie za które siebie sama nienawidzę... To, że próbuję się podbódować psychicznie jej kosztem. Że mówię sobie, iż ja mam więcej znajomych niż ona. Że jestem w jakiś sposób od niej lepsza... że jestem ciekawa... że ludzie mnie lubią... że mam poczucie humoru... że lepiej dogaduję się z ludźmi niż ona... że nie jestem taka głupia... że... że dużo straciła kiedy mnie odepchnęła. Ja jednak mam niską samą ocenę... kiedy z kimś się zakolegowuję, automatycznie zaczynam wierzyć, że się tej osobie narzucam... tak nie jest... wiem, że nie jest... ale pytanie gdzieś tak głęboko siedzi... dlaczego... dlaczego ja nie mam bliskiej przyjaciółki? Ale za to... mam kumpele i kumpli, którzy zapełniają mi tą pustkę, przynajmniej częściowo. I w szkole nie czuję się sama, bo zawsze ktoś zagada, siądzie obok, kiedy chcę uciec od Gemmy. I ona wtedy zostaje z Dominickiem... albo innym chłopakiem, który się spóźnił do klasy i wszystkie inne miejsca są zajęte.
Sposób nawiązania ze mną kontaktu Conora, chłopaka Debbie, i Chrissego, chłopaka Siobhain.
Chrissy :Shiftniesz Ruairiego?
Ja: Nie.
Conor: A shiftnęłabyś Chrissego gdyby nie chodził z Siobhain?
Ja:Nie.
Chrissy: A Conora gdyby nie chodził z Debbie?
Ja:Nie.
Chrissy:To jesteś lesbijką?
Ja: Nie, jestem biseksualna.
Chrissy:Acha...
Conor:...
Ja: Żartowałam!
Conor: To którego z nas najchętniej byś shiftnęła?
Faceci... czy oni wszyscy myślą, że cały świat na nich leci? Ale kontakt został nawiązany i z Chrissim miałam przyjemną rozmowę na Hiście, za co dostałam moją własną linijką po głowie od Siobhain. Powiedziała, że Chrissy ma karę i żadna dziewczyna nie ma prawa się do niego odzywać. Chciałabym mieć chłopaka, którego bym trzymała pod pantoflem tak jak ona... Chciałabym mieć faceta... oj chciała...
P.S. Adam z Char się zeszli... zazdroszczę jej, zazdroszcze jemu. I to nie jest plotka, oboje mi to osobiście powiedzieli. Ona kilka dni temu. On... dzisiaj na Irlandzkim, kiedy razem poszliśmy do sali od Artu. Oboje są zakochani, a on jej wybaczył... Szczęściara... zazdroszczę jej tych telefonów o 4nad ranem, za które Adam dostał ochrzan od matki... Zazdroszcze mu, że ma do kogo dzwonić...
Chyba łapie doła... dobrze, że rodzice nie długo do domu wracają. Nie lubię być w domu sama...
hę? shiftnęła??? skad im sie to wzielo?! :D
tez sie czesto dołuję jak zostaję sama :) ale życie nie kreci sie wokól facetow! moze byc dobrze i bez nich ;)
Dodaj komentarz