Wino i zapach faceta... tego mi trzeba :]...
Słońce za oknem bawi się w chowanego ze słońcem, Hide and seak... Uśmiecham się sama od siebie, do swojego odbica w lustrze, do kryształowego kieliszka wypełnionego do połowy winem Rose. Wino rozpływa się po jezyku, przyjemnie pieści zmysły. Jestem szczęśliwa. W tym momencie, w tej chwili, w tej sekundzie. I cóż, brakuje mi kogoś kto weźmie za rękę, kto delikatnie pocałuje w usta, kto nachyli się i wyszepcze do ucha kilka słów. Brakuje mi JEGO, tego który gdzieś tam stąpa stopami po ścieżkach życia i jeszcze nie wie, że kiedyś wpadniemy na siebie.
"Don't let it go away, this feeling has got 2stay..."
Wczorajszy dzień był... przemiły. Praca i zapierdalanie jak głupia, bo pewna panienka o imieniu Paula Green nie przyszła do pracy, nie zadzwoniła nawet by powiedzieć, dlaczego nie może przyjść. Nic. Nawet jednego "przepraszam". I co? Mikuś zamiast układać kwiaty w wazonach i stroić salę, ganiała jako kelnerka na bar foodzie. Ale co tam, nic nie było wstanie zniszczyć mi humorku. I było miło... a pokaz sukień wieczorowych i ślubnych, jeszcze milszy. Już dla samego przymieżania kiecek było warto. Po raz kolejny poczułam się jak księżniczka. I ten wzrok, to westchnienie na ustach mężczyzn kiedy wyszłam na wybieg w ciemnobordowej sukni ze sznurowanym gorsetem, z rozpuszczonymi włosamii i szalem na ramionach. I co raz to inny przystojny facet biorący mnie pod rękę i prowadzący mnie po schodkach. Co raz to inny grający role mojego partnera, pana młodego, chłopaka... mojego mężczyzny. Marcin, Kris, Ciarin... Oj, było cudownie. Potem wysokiki kieliszek w dłoni i różowy szampan, kolejny kieliszek i pomarańczowy szampan z mini kanapeczką w ręku, z truskawką oblaną w białej czekoladzie (mniam). I na koniec drink postawiony przez Krisa, bacardi z 7upem (mmmm... im luvin it).
"..if you were ment to be my lover..."
I te oczy na zakonczenie wieczoru, te ciemne oczy zasłonięte szkłami okularów. "Wolę go w okularach, wygląda tak... doroślej". Szkoda, że się nie zgadzam z Orlą. Zasłonił te ciemne dwa węgielki, zasłaniając moje zauroczenie. Cóż już go nie ma. "On woli starsze dziewczyny, co nie?". Tak mamo. Jak to jest, że matki tak strasznie często mają rację? McBride był przystojny, ale jakoś tak chamsko przystojny (ie. był chamem i był przystojny), Aaron jest taki... niewinnie przystojny, ale leci na starsze laski? Tak mamo. Aż mnie dziwi, że na nie zwróciłam uwagę. Nie jest on facetem na którego uwagę zwróciłaby Mikuś. Nie jest on facetem z którym bym flirtowała nie po to by mieć ubaw, tylko po to by go zdobyć. A jednak, przez jakiś czas tak strasznie chciałam by był mój. Cóż... jeszcze wielu takich facetów będzie. Taki los biednej Czarnej Róży...
A paznokcie u nóg, pomalowane na mleczny kolor świecą się ślicznie. Wino smakuje bosko, a na zewnątrz widok obdrapanego drzewa doprowadza mnie do szału. [Uśmiecha się złowieszczo] Kupie strzelbę i odstrzele łeb następnemu jeleniowi który będzie sobie czyścił rogi na moim drzewie!!! Na moim, małym, młodziutkim, biednym drzewku...
Dodaj komentarz