you'r not in the room...
Miałam nadzieje że nie będę musiała pisać tej notki, ale nic się nie zmieniło, a ja muszę to z siebie wyrzucić.
Przestało być idealnie. Ach jak ja nie lubię jak coś się pieprzy, szczególnosci między nami. Nawet nie wiem jak to wszystko opisać..
A więc tak, przestał mieć ochote na seks itp. Dwa powody jeden to taki, że ma ostatnio dużo na głowie, że go myśli męczą... Drugi to moje ciało. Przytyłam ostatnio, koniec roku studenskiego, stres, brak czasu na extra ruch itd. Ale nie myślcie sobie, że przytyłam jakoś przeraźliwie. Jednak na niego nie działam tak jak wcześniej. Wyciągnęłam to z niego po wielu godzinach rozmowy i wielu łzach. Poczułam się okropnie jak mi powiedział... I nic się nie zmienia... Nie wiem już co robić... Mówi, że dalej kocha, że nigdy mnie nie zostawi, że to wszystko jego win, że on ostatnio jest powalony... I co z tego? Skoro ja się czuję okropnie...I to nawet nie chodzi o to, że mi jakoś strasznie odbija bez seksu. Ale brakuje mi tego jego spojrzenia. Kiedyś gdy widział mnie nagą doprowadzało go to do szaleństwa. Teraz...heh...
Zaproponowałam byśmy gdzieś wyjechali na weekend. Pomysł go zachwycił. Zobaczymy czy to coś zmieni. Jak nie to już nie wiem... Przeczekać? Obiecał, że to się wszystko zmieni, że musi wyjść z dołka...
Tylko, że teraz to i ja czuję się w kompletnym dole. Co ze mnie za kobieta która nie potrafi podniecić własnego faceta...
<ciężko wzdycha>
Dodaj komentarz