Żałoba... ale nie płaczcie już... on...
Karol Wojtyła umarł... Papież umarł... Jan Paweł II umarł właśnie dzisiaj... Jakie to ironicznie śmieszne... Pojechałam z mamą i jej koleżanką po kościele, by obejrzeć dom. Dom który jest zaraz na przeciwko domu Ryana. Byłam przygnębiona od rana i dopiero chłopaki poprawili mi humor. Mama oglądała po raz kolejny dom, a ja stałam na zewnątrz i gadałam z chłopakami. Potem wróciłam do domu i tata mi powiedział... że Papież nie żyje. Po raz kolejny ja się śmiałam, kiedy nadeszła tragedia...
Ale czy on tak na prawdę umarł? Teoretycznie tak, ale duchowo zawsze będzie z nami. W sercach i pamięci wszystkich tych ludzi którzy modlili się o cud. Ja się już pogodziłam, wiedziałam, że on umrze. I moim zdaniem, chyba lepiej, że umarł dzisiaj. Mniej się męczył. Egoistycznie byłoby mówić, że powinien żyć przez następne kilka dni, dla nas. Bóg go potrzebował tam na górze, Jezus otworzył mu bramy niebios jak własnemu bratu. Bo Papież był nadzwyczajnym człowiekiem, człowiekiem stulecia jak wcześniej napisałam w komentarzu. Dzięki niemu Polska zasłynęła, jak to powiedział mój tatulek "Karol Wojtyła, był ojcem wszystkich polaków"... czy to jest takie dalekie od prawdy? Przecież, dla milionów polaków, on był jak ojciec i dla niego wylano łzy jak dla ojca. On był także ojcem miliardów ludzi na świecie... Już nie płaczę, przyjęłam tą wiadomość ze spokojem. Wylałam wszystkie łzy, kiedy w telewizji pokazali go młodego, kiedy się śmiał mówiąc o słynnych kremówkach... kiedy mu się dzieci 2letnie chowały pod sutanną... Takim pozostanie w naszych sercach, człowiekiem o wielkim sercu, o wielu językach i wielkiej miłości do całego świata. Zrobił dla świata tak wiele nie oczekując niczego wzamian. Nie będzie już drugiego takiego Papieża... nie będzie już drugiego takiego Polaka. A więc kochani, zamiast płakać, wypijmy kieliszek szampana za Karola, bo on nie chciałby, byśmy wszyscy płakali. On by chciał byśmy się śmiali tak jak on kiedy wspominał dawne czasy i mówił o kremówkach, łzy już wylane, a teraz nadszedł czas nad wspomnienia i uśmiech do samych siebie... Ja mam miłe wspomnienia z nim związane... Patrzę na zdjęcia na których jestem ja, 2letnie w pieluszce krzycząca "Jede! Jede!" które wcale nie oznaczało jedzie jedzie, tylko Jeszcze JEcze, ale tymi dwoma nie wyraźnymi słowami podrywałam ludzi by wybiegali przed domy... Był tak blisko, kilka metrów ode mnie, ale ja jestem za mała by pamiętać. Mam tylko zdjęcia... Widziałam go też, mając 9lat, ale co takie dziecko mogło zrozumieć z tak wielkiego wydarzenia? To była jego ostatnia pielgrzymka do Polski, a ja mam zamiar, gdy skończę 18lat, wsiąść w samolot i najpierw odwiedzić jego dom w Polsce, a potem jego grób... moi drodzy, nie płaczcie już. On odszedł do lepszego miejsca, tam nie ma nienawiści, cierpienia i bólu. On jest z Bogiem, Jezusem i wszystkimi świętymi. Bo on sam jest świętym człowiekiem... Naszym Janem Pawłem II.
Michalina, a ja nie byłam taka silna. I wyobraź sobie, dosłownie 10 minut po tym, jak skończyłam sieza niego modlić, on umarł. Dowiedziałam sieo tym dopiero rano.
Mnie uderzyło to, że przecież na codzień tak sienim nie interesowałam. A teraz mogę mówić, mówić... I płakać, ale nie bardzo. Jak pokazywali właśnie to z jego młodos.ci, to śmiałam się przez łzy. I strasznie żałuję, że byłam na tyle mała, gdy go widziałam, że nie słuchałam, co mówił. Tylko go widziałam.
Smutno mi... Ale taka była wola Boga. Ludzie w kościele na mszy siąkali nosami i uronili kilka łez... Nawet ja, choć wydawało mi się, że przyjęłam to spokojnie... Nie dlatego, ze życzyłabym mu, aby cały czaas był z nami, bo to wiązałoby się z cierpieniem. Ja płakałam dlatego, że puścili nam nagranie jego słów... Nagranie głosu człowieka, którego już nie ma... Który odszedł.... :-((
Dodaj komentarz