złoty ptak leci wysoko, za sekundę umrze...
Nawiedził mnie stan dziwny... jakbym była uwięziona w ciasnym korytarzu, pomiedzy drzwiami do szczęścia i smutku. Nie mam klucza do żadnego z nich i nie wiem jak inaczej mogłabym otworzyć któreś z drzwi. Nerwowo poprawiam granatową, lekką sukienkę i czekam... czekam aż ktoś zauważy blask długich złocistych włosów, a potem samotnie stojącą dziewczynę o zagubionym wzroku. Nie, nie mam doła. Doła nie miałam już od dawna. Nie mam na niego czasu ani ochoty. Doła nie miałam... od kąd pożegnałam się z Noelem. Po raz ostatni. Zamknęłam już tą książkę, podarłam ją na kawałeczki, by kiedyś jako staruszka, doświadczona życiem, otworzyć niebieskie pudełko, przewiązane czarną wstążką i zobaczyć jaka ta miłość była naiwna. Spotkałam go dzisiaj... spojrzał na mnie, a ja na niego i nie poczułam niczego. Jego oczy są takie... szare... Szaro niebieskie, juz nie takie piękne. Już nie moje... i ja także jego nie jestem. Cieszę się, że to sobie wyjaśniliśmy. Bez słów, jednym spojrzeniem. Wystarczyło. Zakończyło wszystko. I jest dobrze...
Chciałabym poruszyć temat, którego poruszyć już dawno, czasu nie miałam. Mianowicie temat biseksualności, homoseksualności i ogólnie seksualności. Bez tych wszystkich kilku liter przed. Dziwi mnie świat naokoło. Krzyki "jakie to obrzydliwe". Jestem bardzo tolerancyjną osobą. Biseksualną, nie boję się do tego przyznać. Chyba... a może po prostu chciałabym wielu rzeczy spróbować... Chciałabym kiedyś spróbować jakby to było by być z kobietą. W Eire (moim opowiadaniu które piszę na www.pamietniki.bravo.pl gdzie znajdziecie mnie pod nickiem mikia) poruszyłam temat biseksualności i zagubienia wśród młodzieży. Szukania samego siebie, miłości wśród kobiet i w śród mężczyzn. Dla mnie nie ma w tym nic dziwnego, dla wielu ludzi wręcz przeciwnie. Widzą całujące się kobiety, uśmiecham się, tak sam jak uśmiecham się, kiedy widzę całującego się chłopaka i dziewczynę. Gdy widzę dwóch facetów trzymającyh się za rękę, całujących (raczej na filmach), nie widzę w tym nic dziwnego. Dla mnie to jest piękne, dowód, że miłość nie zna granic. Dziwi mnie także, że mężczyżni nie mają problemu z dwoma kobietami całującymi się na ulicy, ale mają problem, kiedy widzą dwóch facetów odbywających tą samą czynność. Nie rozumiem tego i już nie staram sie zrozumieć. Świat stacza się co raz bardziej, zabijamy to co inne, bojąc się zagrożenia. NAsz gatunek, wybił homoerectus, drugi gatunek człowieka. Dlaczego? Baliśmy się inności, inność = zagrożenie. I tak zostało. Niestety... Inny kolor skóry, inna orientacja seksualna. Gdy człowiek chodź pod jednym, malusieńkim względem jest inny, zostanie wyśmiany, obrzucony kamieniami. Może to ja jestem inna, dziwna, bo mnie rozumiem... nie rozumiem tej całej afery z rasismem, z potępianiem lesbijek i geyów. Chyba nigdy nie będę w stanie zrozumieć...
Dodaj komentarz