zrzuciłam z siebie już dawno, bród jego...
Od czego by tu zacząć... Może od faktu, że Duffy znalazł sobie laskę i tym samym zaczął pewną modę. Aż mi się rzygać chce na samą myśl. Zaczęła się moda na pedofili. Bo Duffy shiftnął laskę na drugim roku, Amandy młodszą siorę. Jeszcze większą dziwkę. Gdybyście zobaczyli ich razem (rzadki widok, bo Duffy trzyma się od niej z daleka, dlaczego zaraz powiem), nie wiedzielibyście czy płakać czy się śmiać. On, dwa metry, chłopak jak się patrzy. Ona, 13latka, umalowana jak stara maleńka, ubrana jak dziwka z pod latarni. Mała, dziwka. I ta jej buźka która doprowadza mnie do szału. Nie ma nikogo w szkole, kogo bym nienawidziłą bardziej niż ją i jej siorę. Dwie dziwki których nikt nie lubi. Nie myślcie sobie, że jestem zazdrosna. Tylko wkurza mnie fakt, że mi Duffy pierdolił, że Noel ma problem z przełamaniem się by się ze mną umówić, bo ja w końcu o dwa lata niżej jestem, a tu proszę! Duffy nie miał problemu, ze mną też zresztą nie miał... ale ja nie chciałam. Fakt jest jeden, moda się zaczęła. Skończył im się zapad dziwek na ich roku, na 4 a na naszym żadna ich już nie ruszy(były chętne, swego czasu), no więc co robić, trza się brać za 13/14nastolatki. Załamka... ble! Gdy sobie pomyślę, że on z tą dziwką... a fe! Dzisiaj sobie trochę na nią popatrzyłam, co on w niej widzi? Tony makijażu i niz pozatym. Nawet ciała nie ma. Wysoka, ale zero biustu. Chuda, no dziecko. Widać, że to jeszcze dziecko. Pedofil jeden. A on jej teraz unika, bo ona wszystkim roztrąbiła, że on ją shiftnął (może był pijany =p) i go pedofilem nazywają. Ma za swoje, hehe.
Koncert był spoko. Nie było The Strays, dluuuga historia. Powiem wam jedno, dyrcio przyżekł Nikiemu, że po jego trupie, Niki jeszcze kiedykolwiek zagra na gitarze w naszej szkole. Lub zaśpiewa. Skoro tak, to chłopaki postanowili, że i oni nie będą grać. W chuja... kiedy Paddy wykrzyczał kiedy grał ich zespół, "żałujecie, że nie wystąpią dzisiaj The Strays?" zaczęły się wrzaski, jak to? Co? pierdolisz? Nie bedzie? Wygwizdali nauczycielke (byłam jedną z których gwizdała) tłumu nie dało się opanować. W końcu dyrcio wyszedł, zjechał nas i się wszyscy zamknęli... załamka... nie będzie już koncertów w szkole, najlepszego zespołu rockowego w szkole... Ale się wszyscy wkurwili. Niki miał łzy w oczach, takiej awantury nie było od... pamietnego zespołu, z przed kilku lat. W którym był długowłosy Matheew o bajeranckiej brodzie i stylu nie do podrobienia. Ten to miał głos... i werwę do grania na perkusji. Jak on dawał, to aż dreszcze po plecach przechodziły...
Najśmieszniej było, kiedy podczas koncertu poszłam do kibla i spotkałam Michelle. I ta do mnie "weś się zakryj dziecko!" spojrzałam na siebie w lustrze. Co jej? "Co mam zakryć?". Bluzka obisła, rozpięta tak by było widać goły pępek a i u góry było dużo widać. Ta próbowała udawać poważną "kochana, Noel już mało nie dostał zawału rano! Wystarczy, że i tak wplepia w ciebie oczy jak nienormalny, nawet tych dziwek z Irlandzkiego tańca nie oglądał!". Spojrzałam na nią zdziwiona. JAK TO? Przecież to Amanda i jej koleżanki, skakały jak idiotki (zero talentu) i tańczyłi IRlandzki taniec. Ale na serio, cicho było. Zazwyczaj ten gwizdał na cały regulator, kiedy tym majtki było widać. Dzisiaj ani majtek nie było widać, ani nie było gwizdów... ciekawe... Ale serio, oczy we mnie wlepiał. Chodził jak powalony, do do sklepiku, do do kibla, to po wodę, to z kimś pogadać. I oczka mu latały. A podczas koncertu co odwróciłam się by pogadać z Danielem, to Oven się na mnie gapił(robił za Noela oczy). Sprawdzał, czy ja się patrzę. Powaleni są... na serio. Wróciłyśmy z Michelle, i ta mnie popchnęła na rząd w którym siedział Noel. Mało nie siadłam na Paddego kolanach. Wszyscy się na mnie gapili. A ja w krzyk "Michelle, ty biatch!" (ie. biatch od bitch-suki). Ta się pokładała ze śmiechu. "O sory, myślałam, że ty 'lecisz' na Noela, ale najwyraźniej, nie doleciałaś!". Hehe, dobre to było.
Ale ja to mam szczęście. Na serio! Siedziałyśmy sobie w środkowym rzędzie i coś mi mówiło, że tu nie mogę siedzieć. Przesiadłyśmy się gdzie indziej, do kolumny krzeseł obok, prawie, że równolegle do tego w którym wcześniej siedziałyśmy (tylko o jeden rząd dalej). Po 10minutach kogo widzę? Noela siadającego dokładnie za miejscem gdzie ja wcześniej siedziałam. Dzięki Bogu... kopał by, ciągał mnie za włosy, Broń Boże, jeszcze by zaczął się nachylać! Albo kolczyki zdejmować (numer Chrisa). Nie wytrzymałabym. Michelle się śmiała, że głupia jestem. Powinnam usiąśc przed nim i się nim bawić. W chuja, ja przedstawienie chciałam obejrzeć, anie się nim bawić. Już mi wystarczyły jego spojrzenia i chrząkanie kiedy obok niego przechodziłąm. A jak mnie wystraszył! Stałam i czekałam na matkę w przejściu, cała szkołą już poszła w cholere, ja rozluźniona stoje oparta o framugę drzwi i nagle słyszę dziwnu odgłos tuż nad ochem. Coś jak chrząknięcie, ale takie... dziwnie melodyjne i... STRASZNE! Podskoczyłam i upuściłam plecak. Ten się uśmiechnął sam do siebie, dumny. A co on myślał, że go inaczej przeoczę? Dwu metrowego olbrzyma? Który po raz pierwszy od dawna był ubrany całkiem całkiem... tylko ta jego fryzura... niszczy cały efekt. =P
Alanek wygrał jajko czekoladowe, gigantyczne, w loteri. Jakie miny robił, nie chciał iść, hehe, zawstydził się trochę. Hehe. Słodko wyglądał. I wiecie... chciałam przed nim siedzieć, ale gdybym przed nim siedziała, to bym siedziała też przed Noelem... heh... czemu oni tacy nierozdzielni się zrobili? Cóż... nadal się trochę czuje jak idiotka. Po tym jak Noel nam przerwał rozmowę... bo jakoś tak, wyszło, że ich rozmowa jest bardziej interesująca. Zresztą, my nawet nie mieliśmy czasu pogadać o niczym ważnym. Zaczęło się od jego sałatki (cały tydzień pierdolił, jak to nie da rady pokroić tych owoców i ciekawa byłam czy sobe palców nie pociął, hehe), a skończyło na rozmowie o meczu z Noelem. Heh... Do tego Alanek kręci z jakąś laską. Nie kręci by oznaczało, że jemu zależy. To jest bardziej sytuacja, laska jest nachalna, on jest sam, kumple mu trują, więc ją shiftnął. Teraz laska mu w ogóle nie daje spokoju. Skąd wiem, że jemu nie zależy? Bo kiedy Maeve go męczyła, czy on ją na pardzie shiftnię, spojrzał na nią jak gdyby był na innym świecie "zobaczy się" tonem w stylu, wisi mi to, daj mi spokój. Ja już go widziałam, kiedy mu zależało. Oczy mu się świecą, uśmiech nie schodzi z gęby. A tutaj? Kompletna olewka... ale ciągle... trochę zazdrosna jestem, bo to mnie chciałabym by całował... nie żebym się zakochała. Podoba mi się. I tyle ;)
Dodaj komentarz