Życie...
Przez jakiś czas moja stronka będzie "niedorobiona" gdyż dopiero uczę się obsługiwać html. Mam nadzieję, iż rozumiecie.
Byłam dzisiaj na spacerze. Szłam chodnikiem miasta i patrzyłam na lampki świąteczne, na ludzi gnających w samochodach na rodzinną kolację w jednej z restauracji lub hoteli. Wraz z nagłym impulsem postanowiłam przejść przez ulicę, w tak małym miasteczku jak to, nie ma pasów. Nagle usłyszałam trąbnięcie, coś niespotykanego w tym kraju (Irlandii dla tych którzy jeszcze mnie nie znają). Tutaj byłby to rodzaj przywitania się, ale nie w takim rytmie. Odwróciłam głowę, kiedyś serce by mi podskoczyło i zatańczyło kankana, przepłynęłaby fala ciepła na widok jego oczu. Ale nie teraz, nawet to, że prowadził strasznie seksowny samochów(nie wiem jak samochód może być seksowny, ale jest) granatowe BMW. Mój mały x-mas boy skończył 17lat, powiedziałabym kiedyś. Heh, skończył ale prowadził beznadziejnie. Uśmiechnął się do mnie słodko, podniosłam oczy ku niebu i odeszłam. Ale trąbniecię nie ustępowało, słyszałam je kilka razy dzisiaj. Kiedy przejeżdżał, a potem popisujać sie niedaleko mojego domu, szybkością. Żeby się tylko nie rozbił pomyślałam, za dużo pogrzebów odbyło się w tym roku, za dużo młodych ludzi umarło. Dwa samobójstwa tydzień temu, w miście dwie godziny stąd. Samóbujstwo syna znajomych, który się powiesił w Dublinie. 3chłopaków w wypadku samochodowym, spowodowanym szybką jazdą po kilku piwach. Dlaczego ludzie tak się zachowują? By poczuć przypływ adrenaliny? Popisać się przed kolegami, panienkami... Dlaczego odbierają sobie życie? Zawsze jest jakaś iskierka nadzieji, jak źle by nie było... Zawsze jest nadzieja... gwiazdka na niebie dla tej jedynej osoby... Łezka się kręci w oku. O to przemyślenia noworoczne, podczas Martwych dni, panny miki. Czarnej różyczki szukającej swojego ogrodnika... Kto zbierze ustami rosę z mych delikatnych płatków...