why so serious?
Dawno mnie tu nie było...Pewnie już nikt o mnie nie pamięta :P
Cóż wakacje spędziłam pracując, czasem imprezując, lecz jednak trochę się działo.
Mature zdałam wzrowo :] 450/600 punktów, dostałam się na mój wymarzony kierunek! Przeprowadzka 7, tydzień programu orientacyjnego, potem kilka dni w Paryżu z rodzinką i spowrotem na studia i do Marka. Z jednej strony strasznie się boję, nauki, nowego miasta, nowych ludzi, a z drugiej już nie mogę się doczekać! Mieszkanie z kofaniem i właśnie poznawanie nowych ludzi powinno być wielką frajdą!
Za mną także 18nastka i noc wyników. Jedna z najlepszych nocy dzięki dziewczynom i Markowi. Pocałunki o północy, szept do ucha "ach ty moja 18nastko", ruch naszych ciał w takt muzyki... Tej nocy uświadomiłam sobie także jak bardzo będę tęsknić za ludzmi z mojego roku. Wiele osób idzie do Dublina tak jak ja, ale to już nie będzie to samo. Pewne znajomości przetrwają, inne zginą śmiercią tragiczną, takie jest życie...
Dalej ciągnąc temat mojej 18nastki, Mark postanowił iż musi mnie zabrać do niego. No więc zdziwiona pojechałam z nim. Wchodzę do niego do domu, a jego mama tam na mnie czeka z małym tortem i małym prezentem od niej. Myślałam, że mi się serce rozpłynie. Tym o to gestem przełamała wszelkie lody pomiędzy nami. Potem nastąpiła miła rozmowa przy herbacie, o studiach, o babskich sprawach, o tym jak Mark potrafi być wkurzający z tym jego ZDROWYM JEDZENIEM. Myślę, że po tym jak Mark powiedział jej o naszym wspólnym zamieszkaniu i po chrzcinach Mischa'y zaczęła do mnie podchodzić bardziej poważnie, już nie a ta Marka dziewczyna.
Notka bardzo pozytywna, ale ostatnio co raz częściej chodzę poważna, nad wrażliwiona. Cały stres związany z maturą ze mną powoli wychodzi ale zastępuje go ten związany ze studiami, z przeprowadzką. Ciężko mi będzie z dala od rodziny...