• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Good Girls Don't

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
27 28 29 30 01 02 03
04 05 06 07 08 09 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30 31

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Maj 2009
  • Marzec 2009
  • Styczeń 2009
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004

Archiwum lipiec 2005


< 1 2 >

Boli...

Boli... dlaczego tak strasznie boli? Dlaczego... boję się. Za nie całą godzinę, praca. Gdzie się podziała ta zimna i okrutna mikia? Wyjmuję kryształek po kryształku... tracę wiarę w ludzi. Po raz kolejny odepchnięta... szmaciana laleczka... co z nartami? wspólnymi wyjazdami gdy stuknie 18? Oxygen? Po raz kolejny, odstawiona na półkę... szmaciana, nie chciana... laleczka...

30 lipca 2005   Komentarze (4)

poprostu życie panny M...

Powróciły koszmary przeszłości... to chyba atak wrzodów żołądka. A ja chciałam tylko miłości... Spróbować czegoś nowego, ponownie wziąć sprawy w swoje ręce. Tendencje do komplikowania sobie życia - tak, to mogłabym mieć w swoim życiorysie. PRzeciez ja chciałam go tylko dotknąć... spróbować... zobaczyć czy warto się w nim zakochać. Czy w ogóle warto coś do niego czuć. Czy prawda musiała być mi aż tak mocno rzucona w twarz? Dlaczego musiała uderzyć mnie z taką siłą... Pewna osoba mówi, że nie taki jest Arron... poznałam Arrona dla publiki. Widzę, że jest mu głupio, widzę, że czuje się z tym źle. Ale przecież jest Niki. Nie przeprosi jakiejś laski, że ją obgaduje za plecami, przecież to nie honor, nie dla Nikiego... On wie, ze ja wiem... I nie wie co z tym fantem zrobić. Plus tej sytuacji jest jeden, zyskałam przyjaciela. Minus tej sytuacji jest taki, że straciłam 3kumpli, których miałam za fajnych chłopaków.

Dom dostał smsa. Nie ważne jak to wszystko potem wyszło na jaw. Dowiedziałam się od niego, że Niki, Adam i Arron wszystkim mówią, że mnie nie lubią. Niki wręcz nienawidzi. Tak... a więc prawda, że Niki jest dwulicowym chamem. Jakoś wcześniej w to nie wierzyłam... Ale Adam? Arron? Adam przecież uwielbia się ze mną sprzeczać, czasami jako jedyna rozumiem jego kawały, te bez słów. Wystarczy uśmiech, ruch głową i wiemy oboje o co chodzi. Arron? A co z naszymi wieczornymi rozmowami w pracy, kiedy był bez Nikiego. Sam przychodził coś zjęść, a ja robiłam mu kanapki. Tak przy okazji, skoro robi się 150, to oc tam jedna więcej. Jak się popażył szukałam wraz z nim sprayu do oparzeń suchych. Byłam przyjazna, dobra... wręcz chyba za bardzo. Nie rozumiem tego... To wszystko przez Nikiego. On coś do mnie ma i tak ich do mnie nastawił. Arron, co mnie zawsze dziwiło, zawsze wita się w szkole, na ulicy, uśmiecha się słodko. I tak... naturalnie. Dom twierdzi, że Arron wcale nie czuje do mnie nienawiści... wręcz przeciwinie. Widać, że mnie lubi. Ale przecież jest Niki. Jego przyjaciel... zdradliwa świnia która zawsze jest miła, taki sztuczny szczezozęb który wbił by ci nóż w plecy kiedy się odwrócisz. Arron dowiedział się pierwszy, przypadkiem. Sms wysłany pod zły numer... Nie wazne. Idiotka, ale sama nie wiem, czy nie lepiej, że on się pierwszy dowiedział, ze ja wiem. Dlatego było mu głupio... bo w smsie było zdziwienie... Niki wiedziałam już wczesniej, że jest skończonym **piiip***, ale Adam? i Arron? Ikilka innych słów poleciało, słów bólu i zdziwienia. Potem się zorientowałam, nie ten sms, nie to okno, nie ten numer. A wszystko dlatego, że chciałam zaoszczędzić odpisując z neta (ale mój numer zostaje). Drugi sms był już kierowany do niego... miał nie wiedzieć, ale się dowiedział. Żal, ból i wściekłość... 'Ty mnie nawet nie znasz, jak możesz mnie nienawidzić?!'. Łudziłam się, że nie będzie go w pracy. Weszliśmy na siebie przypadkiem. Zimna i okrutna... chyba taka właśnie byłam. Nie było go tam. Dla mnie, on nie istniał. Powietrze. Nie spuszczałam wzroku, po prostu wyłączyłam umysł. Nie zauważałam go. Widziałam, że czuł się z tym dziwnie. Nie było Adama, nie było Nikiego. Nie było kogoś, kto doda mu odwagi, kto mu powie co ma zrobić. Do jasnej cholery, Arron! Myślałam, że jesteś inny! Dojrzalszy niż te dzieciaki. Starszy o rok, a taki sam jak oni... zacofani o dwa lata. Albo jeszce niżej. Kilka rozmów jakby z zupełnie inną osobą. Tamta osoba chciałaby porozmawiać. Tamta osoba coś by się starała wyjaśnić. Tamtej osobie byłoby strasznie głupio, że tak się stało. I jest... ale potem pojawił się Niki. Szczezozęb, uśmiech i "panienka przodem". Automatycznie odpowiedziałam dzięki. Śpieszyłam się, nie patrzyłam kto się wita, kto otwiera drzwi. Potem... kolejne spotkanie. Otworzył drzwi, ale puścił je, choć stałam z ciężką tacą.

"a to tylko ty"

JAk nie wiele trzeba, żeby kurtyna opadła. Arron mu powiedział. A czego ja się kurwa spodziewałam? Że nie powie swojemu przyjacielowi? Że nie poinformuje swojego najlepszego qmpla, iż nazwałam go pieprzonym chujem? Tak... mieć w Nikim wroga jest ciężko. Ale miec we mnie wroga jeszcze ciężej. Niki się mnie troche boi. Mruczał coś pod nosem... bo oczywiście, stanowisko miałam przy barze, sekcja dla VIP-ów "bo ty się tak ładnie przentujesz". Stanowisko pierwsze, ukryte w pokoiku łączącym bar na sali, z salą. I Niki i Arron, non stop kręcący się pod nogami. Po raz kolejny, Arron mnie unikał. Tak jak ja jego. Zimna i okrutna, takiej mnie nie znałeś co? Za to Niki... on wiedział, i to go najbardziej wkurwiało. "Dziwka" rzucone w sufit, kiedy nie było menagerek i Lidki, matki Adama. Roześmiałam się do Ani, tylko tyle ma mi do powiedzenia? Adam... na sam koniec, spotkanie. Dziwne... jakby nigdy nic. I znowu ból w sercu. Te jego roześmiane, dziecięce oczy. Łyżka wrzucona nie do tego pojemnika "zawsze mi mówili, że do kosza się nie nadaję" i śmiech, a potem nie zrozumienie. Nie śmiałam się. Nawet się nie uśmiechnęłam. Zrozumiał to jako zmęczenie. Wszyscy już byli padnięci, grubo po północy, a tu jeszcze kupa roboty. Relaks po pracy. Najpierw do polaków do domu, potem spowrotem do hotelu przywitać nowego kucharza. Niki i Adam, jedno spojrzenie, i gdzieś uciekli. Arronowi coraz bardziej głupio... przechodząc obok mnie, znowu zaczął mówić przepraszam, sorry, excuse me... sory jeśli cię uderzyłem. Lód topniał, ale ból ciągle był. Jak on mógł... nawet jeśli to przez Nikiego. I Adam... jakby niczego nie świadom. Choć Niki mu napewno powiedział. Zabawa balonikami "ukradłem je, sasasasa". Adam... nie lepiej by było powiedzieć wprost? Po co ta zabawa... Jednak najbardziej bolały spojrzenia Arrona. Nie potrafił być agresywny, nie potrafił patrzeć na mnie z nienawiścią jak Niki (za tego chuja). On jedyny został do późna w pracy i potem pracował na głównym barze. Widział jak świetnie się bawię, jak się śmieje i wygłupiam. Z jego matką, z menagerką, z nowym kucharzem, Anią i resztą facetów. Jak potrafię się śmiać wraz z moim ojcem. Odwróciłam się i złapałam go na spojrzeniu. Na sekunde, dałam po sobie poznać, że to mnie boli... po tem znowu oczy zimne i okrutne. Nie, słaba nie jestem. Leje na was ciepłym moczem, jak mi poradził Remi (ten to jest świrus). Jeśli myślą, że będę płakać po kontach, to się mylą. Ich strata... jego strata.

CZy to tak zostawię? Nie. Nie mam zamiaru męczyć się z nimi w pracy. Mijać się z Arronem bez słowa, kiedy jesteśmy sami w spiżarni barowej. Nie mam zamiaru znosić tego napięcia... Pogadam sobie z Nikim, niech mnie zwyzywa od ostanich dziwek, ale będę cierpliwa. Niech mi powie, co on do mnie ma. CZemu tak nagle zmienił zdanie na mój temat i wmówił Arronowi i Adamowi niewiadomo co. Jeśli nie będzie chciał... wystarczy mi rozmowa z Arronem, lub Adamem. Albo z obojga osobno. Muszę zrzucić ten kamień z serca. Wolę wiedzieć wprost, co oni do mnie mają. I coś mi się wydaję, że usłyszę ciekawe wyjaśnienia. Bo nawet mojej matce nie chce się wierzyć, że Adam i Arron, aż tak strasznie mnie nie nawidzą... Bo to się w głowie nie mieści. Nie po ostatnim roku wspólnej pracy i rozmów... Qrwa... fajnie tak się dowiedzieć, że jest się dziwką, od kumpla, co nie? To skomplikowany łancuch... ciekawa jestem tyko, kto pierwszy zaczął. I czy to nie była jedna z zazdronych dziewczyn... heh...

A ja tylko chciałam miłości...

30 lipca 2005   Komentarze (2)

notka pisana wczoraj

Śnił mi się dzisiaj całą noc, Mojżesz. Wiecie jak to jest kiedy śni się wam Mojżesz? Nie wiecie, to ja wam powiem jak to jest. Cholernie dziwnie! Bo to nie był zwykły Mojżesz. To był starszy brat Adama, Aron, którego od tej pory nazywamy Mojżesz. Nie pytajcie dlaczego, bo sama nie wiem. Tak okrzyknęła Nata i tak zostało. Mojżesz mi się cholernie podoba. Był plan. Nie wzięłam z domu kurtki. Porzyczę kurtkę od mojżesza wieczorkiem. I co? Mikuś nie porzyczyła! Dlaczego Mikuś nie porzyczyła? Bo mikuś się wstydziła! Było ich za wielu... chciałam żeby on wiedział, że na niego lecę, ale nie chciałam by reszta wiedziała. Myślałam tylko o tym, żeby go shiftnąć... Znowu amok i fascynacja która minie albo za 3dni. Albo po tym jak go shiftnę. Albo się przedłuży kiedy to zrobię. Ale tego nie zrobiłam, bo spotkałam polskich kumpli i poszliśmy na wesołe miasteczko. Ubawiłam się jak małe dziecko. Ponownie. I dałam się Remiemu namówić na huśtawkę łancuchową, i na Indiana Johnsa. Czego się nie robi dla facetów...

Potem był spacerek po mieście, faceci poszli do domu, a my dalej w tany. Za każdym razem jak widziałam Arona to się do niego uśmiechałam. On coś do mnie też ma... to się czuje. Kiedy stali w grupie i do nich pomachałam, Ali mnie olał, albo nie zauważył, na jedno wychodzi (obrażony jest na mnie chuj wie dlaczego), Dom ślepy nie odmachał (albo raczej ma spowolniony zapłon) i tylko Aron, jakby tylko na to czekał machnął i się uśmiechnął. Qrwa Aron, ty mi się tutaj nie uśmiechaj tylko dawaj do mnie. JA tylko na to czekam! Ale tak to jest z chłopakami którzy cię znają, taką jaka jesteś. Czasem to niezręczne. Bo on mnie szanuje, lubi, razem pracujemy, zna moją matkę (nasze matki w końcu to przyjaciółki!) no i... wie, że nie jestem panienką na jeden wieczór. A ja znowu mam ochotę się zabawić. Tak po irlandzku, w końcu to festiwal! Przez cały wieczór się zastanwiałam... czemu nie zagada. Przecież widzę, że mu się oczka świecą na mój widok! Odpowiedź przyszła na sam koniec... Matka dzwoni, że już mam wracać do domu. Heh... no trudno. Niech jej będzie. Ciemno jest, pijacy na drodze, gwałciciele w krzakach (mamo! to Dungloe! tu się nic nie dzieje!) itp. itd. Z ciężką raną na sercu wracałam do domu. Jeszcze rudnka w okół wesołego miasteczka. Idę w jedną stronę, macha do mnie Aron, potem jakiś gościu (nawet nawet),  potem reszta. Wracam, machają już z większym entuzjazmem. Obok Arona stoi ten nowy i patrząc sięna mnie gadają coś po cichu. Minęłam, Paddy mnie woła. To się cofnęłam. Pada pytanie

"Słuchaj, nie shiftnełabyś..."

serce bije, Arona? proszę zapytaj o Arona! BŁAGAM!

"no... tego gościa za mną. "

Nie... nie Paddy... NIE!!!!!! Ocziwiście odpowiedziałam spokojnie

"Sory, ale nie".

Paddy na to, "przynajmniej spróbowałem". A wiec o to chodziło... kumplowi się laski z przed nosa nie wyrywa. Co on taki chonorowy? Za to, wpadłam na nowy plan. Nie żadne kurtki. Nie żadne puszczanie oczek. NIe żadne uśmieszki. Następnym razem, kiedy będzie sam z Domem albo Paddy, poproszę go, żeby zapytał Arona czy mnie shiftnie. On nie odmówi, jestem tego w 80%pewna.

Teraz mam dylemat... czyżby nie zrobić tego teraz. Znaczy się, napisać do Doma. Niech się zapyta... jak odmówi, najwyżej łatwiej mu to będzie napisać w smsie, a mnie łątwiej to przyjąć. Kurcze już sama nie wiem... Doradźcie!

Teraz już nie na temat ARona. Szok no.2. Idę sobie ulicą, tłum ludzi, trza się przecisnąć. Idzie na mnie prześliczny chłopak. Widziałam go już gdzieć... bawię się naszyjniczkiem, patrze na niego, a on uśmiechnął się i machnął do mnie główką jakby mnie znał! Dowód, że gościu na mnie leci. Ale to norma. Szokiem było to, że widziałam go rok temu. Że to jest, KUZYN CONORA CARRA! A kim jest Conor Carr? może napisze w punktach

-moim największym wrogiem
-skończonym debilem
-chujem
-idiotą
-przemądrzałym
-rozpieszczonym
-****piiiiip*****
-synem mojej mamy tzw. przyjaciółki
-gościem który tak samo mocno mnie nienawidzi

I co? Jego kuzyn, który już pewnie nie jedno na mój temat słyszał, do mnie zarywa! Nie wiem któe było bardziej zdziwione, ja, czy Conor.

***

To było wczoraj... i wczoraj zrobiłam też coś bardzo głupiego. Napisałam do Doma ska, by się zapytał Arona czy by mnie nie shiftnął. (chyba) sms nie doszedł. DZIĘKI BOGU! Qrwa, że też Aron musi mieć brata Adama. Jeśli Aron da mi kosza, Adam nie da mi żyć. Co ja gadam, on nie ma prawa dać mi kosza! Dzisiaj wieczorkiem dajemy wypad na miasto. Jeśli go spotkam, to już ja się postaram, byśmy skończyli imprezować razem ;P

28 lipca 2005   Komentarze (4)

partin!!!!!

Festiwal zapowiada się ciekawie. Jeśli się nie zajadę na śmierć będize dobrze. Praca, bo pracy balowanie, a kiedy sen? Kiedy odpoczynek? Nie wiem... mam 3dni wolnego, to dobrze, bo jeszcze nastały kobiece dni. Boże, czemu nas tak pokarałeś! Ale cóż, zaciskam mocno zęby i o19idę do pracy. Ominie mnie wyścig gocardów (samochodów własnej roboty). Nie zobaczę cuda Ruairiego (jest bardzo zawiedziony).

Wczoraj wyszalałam się na wesołym miasteczku. Jak małe dziecko! Na samochodzikach byłam z 4razy, dwa z Ruairm. Jeden raz z nim w jednym samochodzie, a raz ja z Natą, na Rauriego, Martina, Neila i kilku innych chłopaków. Wszystkie samochodziki zajęte i my z Natą jedyne panienki. Dałyśmy im popalić ;P

A późną nocą poszłyśmy potańczyć. Młody zespół rockowy wydał płytę i imprezowali i grali w hotelu. Można by powiedzieć, że zabrał nas tam mój ojciec, który i tak co chwilę znikał. Muszę przyznać, fajnego mam tego tatka. Wypił trochę i przyszłym mężem Onya'i tańczyli na parkiecie. Tańczyli? Szaleli! Ciągle jacyć młodzi faceci podchodzi do mojego ojca i tego gościa i się z nimi witali, klepali i tańczyli kankana. Stałam z wybałuszonymi oczami. To MÓJ ojciec? Mój BARDZO GROŹNY OJCIEC?!! Nie, to wersja wyluzowanego ojca. Potem tatulek znowu gdzieś zniknął. Zaczęli grać wolne piosenki, a mnie to wkurwiło. Nie miałam faceta, a moi polscy "koledzy" grzali tyłki na krzesłach. Bo oni za starszy są. Ta, towarzystwo było powyżej 20. (No nie licząc takiego Duffego, Nif i kilka innych osób z mojej szkoły ;P). Ale Mikia i tak nie zeszła z parkietu. Co to to nie! Z Magdą się wydurniałyśmy, tańczyłyśmy ze sobą, odzielnie. Do wolnego rocka też się da tańczyć ;P Nie byłyśmy jedyne. Byli faceci którzy wpatrywali we mnie swoje oczka. Ale cuzłam tylko odrazę. Pijani, lubieżni... Ja chcę się bawić! A oni patrzyli na mnie jak na laske do łóżka. Szybko omijałam takich gości. Eric patrzył na mnie inaczej. Pierwszy raz go spotkałam od... pół roku? Chyba nastąpił czas wpadania na starych znajomych, najpierw Brian teraz Eric. Uśmiechnął się, tak ślicznie... potem znowu wptrując we mnie oczy, przywitał się. Jest słodki. Szkoda tylko, że był naćpany i zalany. Ale śmieszny. I słodki. Bidulek... Taki amerykański anglik... jak Seth z OC. Nawet troszeczkę podobny, może dlatego tak skradł moje serce... na kilka chwil =P

I co biedna kobieta ma począć kiedy nie ma faceta do wolnego? Nie musiałam szukać, znalazł się chętny. Złapał mnie za rękę, odepchnęłam. Kolejny pijany który chce cię obmacywać na parkiecie? Stałam się bardzo nie ufna. W szczególności kiedy jest 3nad ranem i większość towarzystwa pijana. Ale to też nie to... bałam się reakcji ojca. Zobaczy, że jakiś się do mnie dobiera i zabije tasakiem! A tasak tuż obok, za drzwiami w kuchni. Lepiej nie narażać ojca na takie niebezpieczeństwo, jeszcze poszedł by siedzieć. Ale gościu nie odpuszczał. O dziwo, kiedy teraz o tym myślę, to nie był nachalny. Ujął moją dłoń delikatnie i przyciągnł mnie do siebie szepcząć "oj choć, tak dla jaj, ja chcę tylko poszaleć na parkiecie". Uśmiechnęłam się, jak tylko tyle, to bardzo chętnie. Na początku tańczył i ze mną i Natą, ale potem, za nim się zorientowałam, zostaliśmy sami. Nie było to jakieś cudo... z wyglądu nie. Ale... był miły. Przesłodki wręcz. Zadawał pytania, skąd jestem itd. Skłamałam? Nie, nie powiedziałam do końca prawdy. Jestem z Polski, pracuje w hotelu, ale kiedy zapytał na jak długo tutaj jestem, odp. że nie wiem, weeks? On na to, że jest local... Ciaran... Oj... i że jestem przepiękna, że musiał mi to powiedzieć. Jeszcze żaden facet nie powiedział mi tego na żywo tak wprost, a zarazem tak... szarmancko.

"I had 2tell u dat... u r georgeus..."

Może to dlatego, że miał 20kilka lat? Może i racja... starsi faceci myślą inaczej, dbają o ciebie inaczej. Mówią inaczej niż szczeniaki w wieku 17lat. Od Noela albo któregolwiek z jego kumpli, słowo georgeus nie brzmiało tak... miło. Kiedy zagrała ostania piosenka, powiedział kilka miłych słów. Wypatrzył mnie już na początku imprezy, był pewny, że z nim nie zatańczę. Ale jednak to zrobiłam. Nie chciał być "smart" ale musi mi to jeszcze raz powiedzieć, jestem przepiękna. Zapytał się czy jest szansa na całusa. Powiedziałam, że nie bo... mam chłopaka. W polsce. Cóż za kłamstwo! Ale użyteczne, bardzo użyteczne! Trochę się podłamał, ale musnęłam go w policzek i był zadowolony. A więc, czy jestem zimna i okrutna? Nie był za piękny... ale chyba ważne co w duszy, prawda? Ojciec tylko się uśmiechnął kiedy podeszłam do stolika. Onya mu powiedziała, że widziała mnie na parkiecie z jakimś gościem. Wszyscy zrobili z tego żart, że już wykradają mnie z gniazda i gniewny sokół będzie teraz zabijał. Tata tylko się śmiał. Nie zadawał pytań. Spoko facet. Oczekiwałam innej reakcji. Choć przez cały wieczór mnie pilnował i... czułam się z tym dobrze. Mogłam z nim spoko pogadać przy drinku (sprite, z ojcem nie pije się %, za to ojciec po pijał różne rzeczy =P). Nie wiedizałam, że z własnym ojcem można bawić się tak fajnie. A potem spacerek do domku całym tłumem. Ja, Nata i faceci. Polacy. I żart który trochę wkrzył mojego ojca.

Papa: Nie wiem czy nas Kaśka o tej porze wpuści (śmiech)
Krzysiek: możesz się u nas przespać na kanapie
Bartek (który coś do mnie ma): a dziewczyny u "nas"
Krzysiek: ze mną może spać twoja córa

I wszyscy w śmiech. Oj... faceci. Naszczęście tata miał klucze i nie musiałam spać z Krisem, albo Bartkiem =P ręce bym musiała poobcinać =P

 

25 lipca 2005   Komentarze (5)

tonight is the night, we gonna fuck, drink...

Nie martwcie się o mnie. Dobrze... jest. BArdzo dobrze. Usta się śmieją, oczy świecą, głowa myśli, serce szaleje. Ale tylko dlatego, że oczu podobają się widoki... I jest dobrze ;) Cieszę się, że z Piotrkiem wszystko sobie wyjaśniliśmy. Smsujemy po kilka razy dziennie, choć mówił, że nie będzie mógł pisać... To miała być wymówka by od siebie odpocząć. Nie wytrzymał nawet jednego dnia. Tęskni i ja też... ale już nie tak strasznie jak ostatnio. Bawię się i jestem mało poważna. Podczas ostatniej naszej rozmowy uświadomił mi, że nasze role trochę się odwróciły. On chyba ciągle tkwi w tej pułapce... w nadzieji. Ale jej nie ma... On tam, a ja tu. Na więcej niż przyjaźń nie możemy sobie pozwolić.

Mikia(18-07-2005 23:25)
dlatego wole miec w tobie tylko przyjaciela
Pitex (Kotek) (18-07-2005 23:25)
to będzie trudne
Mikia(18-07-2005 23:26)
dlaczego?
Pitex (Kotek) (18-07-2005 23:26)
bo ja tu widzę tylko miłość! :P

Poważny?

*

Killer, co ty wiesz o zabijaniu?

Mikia(18-07-2005 23:26)
co ty wiesz o powadze? :P
Pitex (Kotek) (18-07-2005 23:27)
a co ty wiesz o zabijaniu? :P
Mikia(18-07-2005 23:27)
zabiłam 4ech dzisiaj :D
Pitex (Kotek) (18-07-2005 23:27)
ey nie zmieniaj tematu!
Mikia(18-07-2005 23:27)
z/w
Pitex (Kotek) (18-07-2005 23:27)

ey gdzie żeś poszła?
Pitex (Kotek) (18-07-2005 23:27)
heh wiesz ja chyba na serio się zakochałem :P

****

Obiecałam mu zdradę. Żeby mu zrobić na złość. Kiedy napisał, że on mnie też zdradzi, tak jak moja genialna madelle aka neila odpisałam

"świetnie kotq! nabierzesz wprawy w kontaktach damsko męskich! "

*

Zdrada

Jeszcze do niej nie doszło. Ale może dojść. Jeśli jeszcze raz zobaczę Briana! Jeśli jeszcze raz na niego wpadne. Jeśli jeszcze raz powie do mnie 'jak się masz kochanie!" z tym boskim, irlandzkim akcentem. Jeśli jeszcze raz nazwie mnie swoją polską dziewczyną robiąc słodkie oczka przy obecność jego kumpla, wujka, ojca, krewniaka! Jeśli jeszcze raz zobaczę te boskie oczka, bordową łepetynę, boski tatuaż i ten boski uśmiech... rzuczę się na niego! Bosh, jak on się zmienił... zmiana stylu, ale charatker ten sam. I te spojrzenia... takie inne, jawne, nie ukrywane. Nawet Nacie się spodobał. Gdyby teraz zadał to pytanie, odpowiedziałabym tak! Poczuć jego usta... dotyk... Choć wiem, że z nim trzeba uważać. Prosta droga prowadzi do łóżka. Ale on mnie zna... wie, że nie ze mną te numery. Pewnie dlatego nie zada już tego pytania... choć wtedy był pod wpływem alkoholu... to jednak, TAK, chciałabym cię shitnąć kochanie! Jesli tylko wpadnę na niego dzisiaj wieczorem...

 

 Dzisiaj moje drogie.. jest otwarcie festiwalu!!!!

Obawiam się tylko jednego... iż tak jak rok temu wpadnę na NIEGO i mi odbije... Na to sobie nie mogę pozwolić. Nie będzie spojrzeń, uśmiechów, trzepotaniem rzęsami i rozpuszczania włosów. I Broń Boże! Nie będzie smsów!!! Nie... teraz jestem mądrą dziewczynką =P

 

23 lipca 2005   Komentarze (3)

Źle mi... choć deszcz już nie pada......

Chciał wiedzieć, dlaczego powiedziałam, "chyba będę tęsknić... ale wolałabym nie". Znowu wyjeżdża... to dobrze. Zdąże pozbierać się uczuciowo... Dopiero wczoraj mi uświadomił, że ze mną nie jest dobrze. Łzy z byle powodu... tak nie było nigdy... Chandra? Młodzieńcza depresja? Nie... tak źle nie jest. Madelle... ja jestem silna? Ja raczej muszę być... nie mam wyboru. Odpowiedziałam mu na kilka pytań...
 
 
Mikia (11:55)
chciales wiedziec o mnie... cos... znaczy sie wiele... myslalam o napisaniu 
maila... o przyjacielu... 
i dlaczego tak a nie inaczej... nie chce za toba tesknic, choc wiem, ze przez
 pierwsze kilka dni bede, 
potem przestane, bo ja tak potrafie... powiedziec sobie nie... nie placz... 
nie, nie kochaj... i przestaje... 
jestem silna... i bede dalej... a gdybym tesknila... to by oznaczalo mysli o tobie... 
mysli, uczucie...a 
to uczucie nie ma prawa byc. W szczegolnosci kiedy to uczucie jest 
nieodwzajemnione... ja bym mogla...na odleglosc... nie wiem jak dlugo... 
ale chcialam sprobowac... tylko ze ty, ty nie jestes w stanie. 
To nie lezy w twojej naturze, ty sie szybko zakochujesz, to widac... 
dlatego, wole miec w tobie tylko przyjaciela...
Mikia (11:58)
ta przerwa dobrze nam zrobi... to wystarczajaco duzo czasu, 
bym przestala cos do ciebie czuc... 
bym mogla potem spokojnie z usmiechem usiasc do komputera i czytac o innych 
dziewczynach... wyglupiac sie i nie byc powazna... tylko potrzebuje czasu...
 pomieszales mi troche w zyciu... przybiles gwozdz do trumny, choc mogl to byc ktokolwiek inny... najpierw "przyjaciolka" 
wbila mi noz w plecy, 
potraktowala jak szmate... potem babcia... cios na ktory nie bylam przygotowana, 
potem przyjaciel... 
ktory nie wiem czy zyje... potem brak milosci i chandra z powodu par na ulicy... potem ty... 
i uczucie ktore nie ma prawa istniec...
Mikia (12:04)
co do mnie...to za duzo by pisac... jestem wrazliwa, choc zarazem zimna... 
malo osob tutaj wie jaka naprawde jestem. 
Dla publiki, zimna, okrutna, ladna... bawiaca sie najwiekszym Casanova w szkole... 
laska ktora wrobila go w ciaze, 
zrobila z niego debila... laska ktora miala wielu... choc tak naprawde nie mialam zadnego... 
Prywatnie... prawdziwa ja... wrazliwa, uczuciowa... uwielbiam sie bawic, szalec na parkiecie 
i na imprezach, byc nie 
powazna i robic sobie z ludzi jaja, albo raczej z facetow... mam do nich uraz jak zauwazyles...  
Uwielbiam czytac ksiazki, sluchac muzyki... malowac. Wlanczyc nastrajajaca, muzyke i s
zkicowac... podobno 
mam talent... podobno... ja juz sama nie wiem, widzialam lepsze prace. 
Jestem romantyczka... spacery po plazy, wrzosowiskach... gdy nikogo w okol nie ma...
uwielbiam to...
 
Mikia (12:04)
tak lzej... ide do pierwszej liceum, albo raczej odpowiednikowi pierwszej liceum, 
choc tak naprawde czeka 
mnie rok projektow, mniej nauki akademickiej,
 
Mikia (12:05)
Nie wiem... co jeszcze chcialbys o mnie wiedziec?? trenowalam koszykowke przez 2lata, w tym roku zrobilam sobie 
przerwe bo mialam powazne 
egzaminy i za duzo nauki, uwielbiam plywac, w wodzie czuje sie jak rybka... 
Mikia (12:06)
mam nadzieje ze to potem przeczytasz... to powinno dac ci odpowiedz 
na kilka pytan...
 
 
Do tego wszystkiego... boję się... o Adriana...to za dużo jak na jedną główkę... i jedno serduszko. Tylę mocno pluszowego hipcia którego dostałam od mojego małego mężczyzny... jedynego który na prawdę mnie kocha i powtarza mi to codziennie... na dobranoc
"Kocham cię, jesteś najukofańszą siostrą na świecie! Misia... poczytasz mi książkę?"
"Wskakuj"
"Co ja bym bez ciebie zrobił?" (zasłyszanę w jakimś filmie, powtarza to ciągle ;P)
Wygrał dla mnie tego hipcia, przybiegł z dużymi, cieszącycmi się oczkami.
"Patrz Misia! To dla ciebie!"
I jak tu nie kochać takiego małego brzdąca?
18 lipca 2005   Komentarze (8)

nienawidzę facetów... i nie potrafię bez...

I znowu łzy? Ranię sama siebie... Zabraniam sobie kochać, zabraniam sobie samej być kochaną. Napisałam mu to... Napisałam mu, że musimy przestać z tymi żartami, z flirtem... przynajmniej dopóki nie poukładam sobie emocjonalnie życia. Bo ja się boję... boję się w nim zakochać. Boję się, że on znajdzie inną w realu, a ja tego nie przeżyje. Boli mnie to... i tak. To, że on się ze mną zgadza. I napisał coś, co mnie dobiło... najpierw, że chyba się zakochał. Że już się zakochał... i nie wie co teraz. Ale potem, że zakochał się... ale także w innej, na odległość. We mnie i w niej. A potem przeprosił, bo wie, że mnie uraził. Że już przestał myśleć o tym co pisze... Po cholere on mi o tym mówił? Po co ja zaczynałam tą rozmowę? Źle mi... bo to wszystko jest bezsensu. Gdyby był jeszcze ktoś, kto skradłby moje serce... ale flirt z qmplami z pracy to nic. Takie wygłupy. Flirt z kelnerem Ciaranem? Przecież on nie dla mnie, ani ja dla niego! Do łóżka z nim nie pójdę, więc prawdziwych zarywów nie ma. Przynajmniej nie od kąd, dowiedział się, że nie mam skończonej 18... Znowu dół... i znowu czuję się sama.

Dobra, wyszorowałam wanne. Już mi lepiej. On ma rację, to nie ma sensu... on tam, ja tu. Teraz rozmawiamu luźno... wolę nie wiedzieć o tej lasce, z którą zabrakło mu kilku godzin by została jego dziewczyną. A mówił, że myślałał o mnie non stop... kłamał. HEh... zresztą, po co ja się go pytałam? Po co on dzisiaj zaczynał ten temat? Nie, znowu myślę. Ja za dużo myślę. Ale nie umiem nie myśleć... To mnie gubi... i myśle o onim... za dużo. Boże, powiedz mi, czemu mi go zesłałeś? Czemu pozwoliłeś, bym coś do niego poczuła? Koniec, trzeba się będzie z tego wyrwać. Że też ja was się na samym początku nie posłuchałam...

Tylko będzie mi brakować... smsów na dobranoc... słodkich słów... i uczucia, że komuś na mnie zależy... że jestem kochana... heh...

Łzy płyną... znowu. Qrwa, kiedy przestaną? Kiedy mi ich zabraknie...

D              Ó              Ł

Tak źle już dawno nie było... może dlatego, że od dawna, nie dawałam żadnemu facetowi się do mnie zbliżyć uczuciowo... on był pierwszym od dawna... Za bardzo się angażuje... Najpierw sobie nie pozwalam, ale kiedy już sobie pozwolę... to koniec. Może jednak lepiej być zimną i okrutną? Przynajmniej nikt mnie nie zrani...

"Pani przez tą pogodę w Irlandi, tak nie ufa facetom"... pewnie to prawda...

Znowu pada...

 

18 lipca 2005   Komentarze (5)

a jednak mięta... moja ulubiona...

Ranek i pierwsze spojrzenie, na mały ekranik i tylko mrugające cyfry... a może coś siadło, coś się zepsuło, a może warto... otwieram to małe cudo, ale na większym ekraniku także brak... nie ma "1messege recived". I tak minuty, godziny... za dużo czasu na myślenie. Komórka ciągle przy sobie i czekanie... beznadziejne czekanie, aż się ode zwie. I sms, że będzie w kafejce. żebym tylko podała godzine. Komputer zajęty, godziny... odliczanie minut.

"wiadomo ze tesknie ey ja sie chyba zakochalem na odleglosc :)"

moja odpowiedź "znowu się upiłeś". Bo przecież on nigdy nie bywa poważny...

*

Chwila prawdy... i ta niepewność...

Mikia (21:30)
sluchaj... czy to co wtedy napisales w smsie...
Mikia (21:30)
to na serio bylo?
Pitex (Koteq) (21:31)
w którym
Mikia (21:31)
ze sie zakochales...
Pitex (Koteq) (21:31)
no nei wiem
Pitex (Koteq) (21:31)
ale tak mi  sie wydaje
Pitex (Koteq) (21:31)
bo wracam tu jak
Pitex (Koteq) (21:31)
do ciebie
Pitex (Koteq) (21:31)
specjalnie
Mikia (21:31)
i nie jestes pijany??
Pitex (Koteq) (21:32)
wiec cos chyba do ciebie czuje
Pitex (Koteq) (21:32)
nie juz nie
Pitex (Koteq) (21:32)
przeszlo
Mikia (21:32)
i nic nie wziales??
Pitex (Koteq) (21:32)
pilem troche temu
Pitex (Koteq) (21:32)
juz
Mikia (21:32)
czyli moge ci wierzyc...

*

Pytanie które mnie męczy... i jego chyba też...


Pitex (Koteq) (21:32)
chyba ze mozna sie zakochac
Pitex (Koteq) (21:32)
przez gg
Pitex (Koteq) (21:33)
bo juz sam nei wiem
Mikia (21:33)
podobno mozna...
Pitex (Koteq) (21:33)
ale tak mozna powiedziec
Pitex (Koteq) (21:33)
ze sie zakochalem
Mikia (21:33)
a podobno to nie mozliwe...
Pitex (Koteq) (21:33)
to z czasem przechodzi
Mikia (21:33)
ja mysle ze to mozliwe
Mikia (21:33)
ale mnie chyba nie przejdzie..
Mikia (21:33)
przynajmniej nie szybko
Pitex (Koteq) (21:34)
ty jestes czula
Pitex (Koteq) (21:34)
tak mi sei wydaje
Pitex (Koteq) (21:34)
wiec rozumiem to
Pitex (Koteq) (21:34)
jak bedziemy tak rozmawiac
Pitex (Koteq) (21:34)
jak rozmawiamy
Mikia (21:34)
to co?
Pitex (Koteq) (21:34)
to mozna mowic ze sie w tobie zakochalem
Pitex (Koteq) (21:34)
praktycznie nei znajac cie
Mikia (21:34)
dziwne to... prawda
Mikia (21:34)
takie nie realne... ale ja cos do ciebie czuje

*

Poważnie? ale może to i lepiej...

Pitex (Koteq) (21:47)
my rzadko rozmawiamy powaznie
Pitex (Koteq) (21:47)
bo ja zawsze mysle powaznie
Mikia (21:47)
a przez kogo tak jest
Pitex (Koteq) (21:47)
przeze mnie :/
Mikia (21:48)
nie robie ci wyrzutow
Mikia (21:48)
dobra, ale to beznadziejine brzmi
Mikia (21:49)
taki masz charakter i tyle...
Mikia (21:49)
ale chcialabym po prostu wiedziec jak jest
Pitex (Koteq) (21:49)
ja moge sie dostosowac
Pitex (Koteq) (21:49)
potrafie sie dostosowac
Mikia (21:49)
no to powiedz mi... jak to z nami jest
Pitex (Koteq) (21:50)
z nami jest dobrze  :]
Mikia (21:50)
ty jednak jestes niepowazny!
Pitex (Koteq) (21:50)
nei wiem qrde mam miete do ciebei
Mikia (21:50)
heh... i nie zartujesz??
Pitex (Koteq) (21:50)
nie
Pitex (Koteq) (21:51)
moze dlatego
Pitex (Koteq) (21:51)
ze masz prawdopodobnie
Pitex (Koteq) (21:51)
wieksze powodzenei ode mnie
Pitex (Koteq) (21:51)
:P
Mikia (21:51)
bo ja wiem tylko tyle, ze mysle o tobie caly czas...
Mikia (21:51)
ty nigdy nie jestes powazny!
Mikia (21:51)
ale moze z czasem sie przyzwyczaje

*

A potem było jeszcze wiele słów... i przyznał, że o mnie myśli. Odgonił lęki i wszelkie niepewności... będzie jak ma być. I może... możę naprawdę to jest lub będzie miłość?

Myśli o mnie cały czas... a ja o nim... powiedzcie mi, czy to przynajmniej nie jest echo miłości? Bo ja już sama nie wiem... ale szybuję i pierwszy raz, nie szybuję sama...

 

16 lipca 2005   Komentarze (3)

wyznanie ściętej głowy...

Ja wiem... wiem, że to głupie i nie realne. Wiem, że to nie miłość. Jestem mądrą dziewczynką, która już dużo o miłości wie, choć tak naprawdę, nawet umierając, o miłości nie wiemy wszystkiego... Znamy się za krótko i tylko przez neta... dlatego, wiem, że to nie miłość. Wiem tylko, że kiedy się budzę, myślę o nim. Przez cały dzień myślę o nim... i czy w tym momencie, nie jest z jakąs inną dziewczyną. Czy byłby w stanie kręcić z inną, bo ja nie wiem, czy ja by bym była w stanie kręcić z innym chłopakiem... Mówię o teraźniejszości, bo nie wiem jak będzie za kilka dni, za tydzień... miesiąc. Kładę się spać, myślę o nim. Dostaje smska na dobranoc i nie mogę usnąć... On umie się obchodzić z kobietami i boję się, że się mną bawi... choć na to nie wygląda... I wiem... wiem moje drogie, że to idiotyczne, ale nie chcę się budzić ze snu. Nie chcę patrzeć realnie na świat i oceniać szanse czy ta miłość, jeśli kiedyś będzie miłością, przetrwa. Za wiele razy to robiłam, a teraz chcę śnić. Bo już dawno tak dobrze mi nie było... Już dawno nie stąpałam po kryszatłowo czystej wodzie, a w lustrze nie widziałam oczu, roześmianych i błyszczących.

A co do miłości przez neta... to isnieje. Przyjaciele moich rodziców, poznali się przez neta. Zakochali, a teraz są tu, razem w irlandii i właśnie urodziło im się dziecko. I są razem. A internet to tylko jedna z szans dla losu, by złączyć ludzi razem. Nie zawsze... ale raz na milion, tak... I proszę, nie budźcie mnie ze snu... Bo od czasów Mc Bridowskich (brzmi jak Hitlerowskich), już dawno nie czułam się tak dobrze.

*

"Wlasciwie cie z nikim nie zdradzilem
jakos nie widze tych gwiazd spie w domu naprawde mi ciebie brakuje pa spij slodko :* "

Niby nic... ale mógłby już nie odpisywać na pytanie o gwiazdach... mógłby nie myślec o mnie, tuż po imprezie, o2nad ranem...

15 lipca 2005   Komentarze (5)

miłość? czy kochanie?

Mówią, że romans w Gangu jest niebezpieczny....

Pitex (13-07-2005 22:48)
zawsze jak cie pobija to wyrzuca
Pitex (13-07-2005 22:48)
wiec musze ci wyslac nowe zaproszenie
Pitex (13-07-2005 22:48)
tylko mi nie zmien gangu
Pitex (13-07-2005 22:48)
bo znowu znajdziesz
Mikia (13-07-2005 22:48)
no ja mam nadzieje ze wyslesz
Pitex (13-07-2005 22:48)
sobie jakiegos lidera
Pitex (13-07-2005 22:48)
:>
Mikia (13-07-2005 22:48)
tak, liderzy to moja specjalnosc
Mikia (13-07-2005 22:48)
:P
Mikia (13-07-2005 22:50)
a co boisz sie ze znajde sobie innego lidera??
Mikia (13-07-2005 22:50)
wiesz, wladza mnie pociaga
Mikia (13-07-2005 22:50)
:P
Pitex (13-07-2005 22:51)
ja sie nie boje :P przez to po nocach nie spie
Pitex (13-07-2005 22:51)
jedynie...

*

Sprawy łóżkowe... on tam, a ja tu...

Mikia (13-07-2005 22:56)
oj... wolisz isc spac niz gadac ze mna
Mikia (13-07-2005 22:56)
:>
Pitex (13-07-2005 22:56)
wole isc spac z toba...
Mikia (13-07-2005 22:56)
tez bym wolala :P
Mikia (13-07-2005 22:56)
isc do lozka z toba
Mikia (13-07-2005 22:56)
niz do swojego zimnego
Mikia (13-07-2005 22:57)
ale coz... kto wie, moze jeszcze kiedy mi je ogrzejesz ;)

*

Długie pożegnania... nawet tuż po tym, jak gaśnie moje słoneczko

Pitex (12-07-2005 0:31)
co ty robisz w irlandii 
Pitex (12-07-2005 0:31)
niedlugo widze cie w POLSCE
Pitex (12-07-2005 0:32)
a ta fotka jest boska
Pitex (12-07-2005 0:32)
chyba sobie ustawie na pulpit
Pitex (12-07-2005 0:32)
co o tym myslisz ?
Pitex (12-07-2005 0:32)
tylko za duzo nie mysl
Pitex (12-07-2005 0:33)
bo ja troche przesadzilem
Pitex (12-07-2005 0:33)
i jestem zamyslony

Nigdy się nie dowiedziałam, co miały oznaczać ostatnie dwa zdania... chyba to, co usłyszałam na pożegnanie i przywitanie... czyli 15min rozmowy podczas jego pobytu w Kołobrzegu

Mikia (14-07-2005 21:05)
kocham nie rzuca sie na wiatr
Mikia (14-07-2005 21:05)
ja nie wiem co czuje...
Pitex (14-07-2005 21:05)
nie wiem
Pitex (14-07-2005 21:05)
wlasnie
Pitex (14-07-2005 21:05)
 ty tesh   mi troche pokrecilas w zyciu
Pitex (14-07-2005 21:05)
i w glowie
Pitex (14-07-2005 21:05)
:]
Pitex (14-07-2005 21:06)
mzona sie zabujac prze zneta
Mikia (14-07-2005 21:06)
czyli nie jestem jedyna, ktorej ktos namieszal w glowie...
Mikia (14-07-2005 21:06)
najwyrazniej mozna...
Mikia (14-07-2005 21:06)
heh
Mikia (14-07-2005 21:06)
w ciagu 4dni... jesli to mozliwe...
Pitex (14-07-2005 21:06)
ze mna w caigu jednego
Mikia (14-07-2005 21:07)
ty chyba nigdy nie jestes powazny
Pitex (14-07-2005 21:07)
qrde   
Pitex (14-07-2005 21:07)
jstem 
Mikia (14-07-2005 21:07)
czuje sie, jakbym tez cos wypila...
Pitex (14-07-2005 21:07)
na zywca
Pitex (14-07-2005 21:07)
ale zzadko
Pitex (14-07-2005 21:07)
rzadko
Mikia (14-07-2005 21:07)
ale na zywca raczej sie nie spotkamy...
Mikia (14-07-2005 21:07)
i to nie szybko
Pitex (14-07-2005 21:08)
no to 
Pitex (14-07-2005 21:08)
wiesz   ja zawsze    wiem ze przegrywam mnei to nie rusz
Pitex (14-07-2005 21:08)
rusza
Pitex (14-07-2005 21:08)
juz
Mikia (14-07-2005 21:08)
jak to przegrywasz
Pitex (14-07-2005 21:08)
no mi zawsze  z kim nieee wychodzi
Mikia (14-07-2005 21:09)
z takim podejsciem, to ci nigdy nie wyjdzie...
Mikia (14-07-2005 21:09)
moze za wczesnie jeszcze na ta rozmowe...
Mikia (14-07-2005 21:09)
nie wiem... ja juz nic nie wiem,
Pitex (14-07-2005 21:09)
ja     mi se    konczy czass
Pitex (14-07-2005 21:09)
a oc chcesz   wiedziec
Pitex (14-07-2005 21:10)
co*
Mikia (14-07-2005 21:10)
co czuje...
Mikia (14-07-2005 21:10)
i czy to nie jest glupie...
Pitex (14-07-2005 21:10)
cos  blizsezego  czujesz :.
Mikia (14-07-2005 21:10)
a co ty czujesz i tak sie nie dowiem bo jestes podpity
Mikia (14-07-2005 21:10)
wiem jedno... od naszej porannej rozmowy ciagle o pewnym chlopaku mysle...
Mikia (14-07-2005 21:11)
i zastanawiam sie, czy on takze o mnie mysli...
Pitex (14-07-2005 21:11)
nie obchodzi mnie o n
Pitex (14-07-2005 21:11)
:/
Pitex (14-07-2005 21:11)
cyba ze to ja
Pitex (14-07-2005 21:11)
:D
Pitex (14-07-2005 21:11)
e j soty
Mikia (14-07-2005 21:11)
a jak myslisz
Pitex (14-07-2005 21:11)
ja nei jestem w stanie pisac

I nie był, ale może to i lepiej... nie wiem czy gdyby był trzeźwy, odważyłabym mu się to powiedzieć...
*

Mikia (14-07-2005 21:16)
gluptasie
Mikia (14-07-2005 21:16)
ja ci napisalam, zeby TY lecial sie bawic
Mikia (14-07-2005 21:16)
ja juz sie wybawilam na dzisiaj...
Pitex (14-07-2005 21:17)
co to za zabawa beze mn ie
Mikia (14-07-2005 21:17)
ciekawe jak ty sie bedizesz bawil beze mnie...
Pitex (14-07-2005 21:18)
zle
Pitex (14-07-2005 21:18)
nie tak ja k powinienem
Pitex (14-07-2005 21:19)
co to za zaawabaawa bze ciebie
Mikia (14-07-2005 21:19)
ale sprobuj...

A jeszcze dwa dni wcześniej mówił, że będzie sie bawił dobrze bo nie ma nikogo... Iż to jest plus bycia wolnym, jedzie z qmlem się bawić. Gdyby miał kogoś, byłoby inaczej... a dzisiaj... tuż przed wyjazdem, napisał, że ma mieszane uczucia... bo chyba będzie tęsknił... ja wiem jedno... ja tęsknie...

Poznaliśmy się banalnie, zostałam wciągnięta do gangu. Przez współwięźnia, chinsa. Przyjaźń z Marzenus, a potem prosta wiadomośc na gg, od lidera "robimy skok na bank?" i tak zaczął się ten romans... flirt, a teraz to... nie miłość, bo kocham nie rzuca się na wiatr. Ale coś jest... smsy nie są puste, specjalnie wyszukana kafejka, na 15minut przed imprezą... tylko po to by ze mną pogadać. Każdy test przechodzi z oceną celującą... Tylko, że on jest tam, a ja tu... i dlatego tak to boli...

Mikia (14-07-2005 11:21)
marzne...
Pitex (14-07-2005 11:21)
szkoda ze mnie przy tobie teraz nie ma

Kotq nawet nie wiesz, jak bardzo żałuje, że mnie teraz z tobą nie ma...

15 lipca 2005   Komentarze (7)
< 1 2 >
Czarna-roza | Blogi