• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Good Girls Don't

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
28 29 30 31 01 02 03
04 05 06 07 08 09 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30 01

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Maj 2009
  • Marzec 2009
  • Styczeń 2009
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004

Archiwum wrzesień 2006


< 1 2 >

shall we dance?

Kręcę się w okół własnej osi, w spódnicy baletnicy... robię kółeczka stopami na piasku... Fale podpływają i je rozmazują, mocząc mi stopy. Lecz ja dalej tańczę... uparcie walczę z morzem... Obserwujesz mnie i lekko się uśmiechasz. Kiedyś to ci się podobało, pamiętasz? Przez myśli przepływają ci myśli, jak falę które obmywają mi stopy... szepczą ci byś podbiegł, ujął moją talię swoimi silnymi ramionami i podniósł ku górze... ratując mnie przed białymi jednorożcami, lecz tak jak i mnie, nie potrafisz uratować swoich myśli przed falą słonej wody... Kiedy któryś z twych giermków proponuje, iż uratuje mnie, zatrzymujesz go ostrym spojrzeniem, szybkim ruchem dłoni... bliski by wyjąć ostrze. Więc tak tańczę samotnie, pozwalasz by morze pochłaniało moje ciało coraz głębiej. Nie ty, nie oni... Samej mam być, tak jak w duszy sam jesteś ty... Czas może się przebudzić? Pozwolić mi tańczyć już nie samotnie...

Śmieje się głośno do nieba... wspomnienia już nie bolą... Czarny kruk pyta kiedy byłam najbardziej szczęśliwa, spowalniam na chwilę mój taniec... patrzę na cień tego co było... Tak... już wiem... Kiedy przykryta twoim ciałem usłyszałam tuż nad płatkiem ucha... kocham cię... najgorszy moment? Kiedy powiedziałeś już nie... Czarny kruk zaczął swój śpiew... rozumie mój ból. Bo nawet kiedy znalazł nowy diament, nadal kocha poprzedni... Bo diamenty są jak gwiazdy, nawet jeśli umierają, nigdy do końca nie odchodzą... Ich black na zawsze zostaje w nas... Mam tylko nadzieję mój panie, że znajdziesz sobie wspanialszą baletnice... bo moje baletki już dawno się przetarły... zostały mi tylko nagie stopy...

 

28 września 2006   Komentarze (2)

makin' in makin out... falin in falin out......

Napisałam długą notkę pełną filozoficznych przemyśleń, wcisnęłam zły przecisk i wszystko szlak mi trafił... ayyyyyy.... *wali głową o ścianę*

Mniej poetycznie, mniej pięknie... no ale spróbujemy jeszcze  'az'! :]

Kolejna rozmowa z Oisinem... Po raz kolejny posłuchałam kogoś innego, za nim wysłuchałam jego... "skoro jesteśmy przyjaciółmi, dlaczego najpierw nie zapytałaś mnie jak było? chyba powinniśmy sobie bardziej ufać... co?" prawda... On nawet nie wiedział o planach Steva... Stev gadał tylko z Lee, on odpowiedział za nich obu. Mam już tego faceta dość.

nie ten ty, nie ta ja... i kelner też nie ten sam... tylko łuk triumfalny ciągle stał tak jak stał...  widzieć tak miało być, drugi raz nie będzie nas...

I wiem, że Oisin nie chciał mnie zranić. Że on taki po prostu jest... Keara twierdzi, że nie do końca jeszcze się pozbierał po naszym rozstaniu... lub bardziej po tym jak bardzo szybko ja się pozbierałam... jak szybko stracił szansę by cofnąć to co zrobił... Może... wolę nad tym nie rozmyślać. Zamknęlam ten rozdział w życiu. Ale jednak boli mnie, kiedy mówi "zerwaliśmy dwa miesiące temu, nie obchodzi mnie z kim chodzisz i gdzie..." (apropo promu). To brzmi tak, jakbym nie obchodziła go ja... A jednak chcę by miał o mnie dobre zdanie... by wiedział, że nie spałam z Lee.. że jesteśmy tylko przyjaciółmi ze Stevenem... że nie jestem łatwa jak nie którzy jego zazdrośni 'koledzy' ze szkoły mówią (którzy tak w ogóle ale to ale mnie nie znają). Po co ja się tak nim przejmuję? :(

dyin' little every day... wen i kiss you like a luvr... you'r a diament i'm a heart livin' in this house of cards...

Mark: 2godzinne wykłady... znowu jutro będę przysypiał z nudów!
Moi: Myśl o mnie, już nie będzie tak nudno
Mark: hehe tak... myśli o tobie zawsze są interesujące

sms "net wysiadł... pewnie od tej burzy, a miałem nadzieję, że pogadam z taką piękną dziewczyną, ach ta natura ;) "

I nic na to nie poradzę... uzależniam się od niego... co raz bardziej, z każdym dniem... Myślę o nim co raz częściej... heh

I'v got to have you...

Nowa znajomość, nowy adorator... napoczątku rozmowa się nie kleiła. Potem wystarczyło, że powiedziałam Michelle, że on mi się podoba... Sean, brat cioteczny jej chłopaka. Ta szepnęła słówka swojemu mężczyźnie, który wprosił się do mojej rozmowy z Seanem, rozkręcił swojego braciaka i poszło... Heh.. szkoda, że mieszka aż w Derry. Półtora godziny stąd... Fajny, zwariowany chłopak... Tacy faceci jak on tchnęli we mnie nadzieję, że kiedy wyjadę na studia znajdę sobie kogoś... kogoś lepszego. Innego...

hippies!!!

Pod koniec dzisiejszego lunchu wszyscy mieli niewidzialne łzy w oczach... Gdyż dzisiaj na chwilę, przenieśliśmy się do zeszłego roku... Kiedy wszystko było takie lekkie... takie łatwe. Czysta zabawa. ta bliskość dusz... Pożyczona gitara. Zasiedlim na ziemi, na samym środku korytarza i zaczelim śpiewać. Nauczyciele tylko uśmiechali się na nasze wariactwa, przymykali oko na sprośne piosenki (ach ta słynna piosenka "Birth Control"). Na koniec "Time of ourlife" i to uczucie bliskości... Nasz rok jest jednym z najwspanialszych jakie kiedykolwiek postawiły nogę w naszej szkole... Sami nauczyciele nie mogą się nadziwić... Kocham tych ludzi :****

26 września 2006   Komentarze (4)

świat wiruje w oczach mych...

Photobucket - Video and Image Hosting

Bo wczoraj było mi najnormalniej w świecie za dobrze... Najwyraźniej komuś kto rozpisuję nasz los, robi się nie dobrze kiedy jestem szczęśliwa i sprawia, że wszystko rypie mi się na głowę.

Morze... wrzosowiska, piasek a potem trawa pod stopami. Jogging, skakanie przez skały. Zachodzące słońce i widoki które zapierają dech w piersiach. Leżenie na trawie, przyjemny, lekii wiatr chłodzący skórę. Boski ból w mięśniach. Brakowało mi tego strasznie i genialnie poprawiło humor. Powrót do domu, rozmowa z Markiem. Lekki uśmiech na ustach... Nie wiem dlaczego, ale wiem, że to jeszcze nie skończone... że coś jeszcze będzie. Nie wiem co i nie wiem czy dobrze się skończy, ale coś będzie... Wspaniały humor tego poranka. Nawet jeśli nos znowu zatkany, gardło znowu zaczyna wysiadać (od tego biegania w krótkim rękawku!).

A teraz.... kręcę się na krześle, świat wiruje, głowa boli, wszystko się rozmazuje... Żołądek się buntuje, ale krzesło się kręci... i kręci... i nie przestanie, bo wiem, że kiedy się zatrzymam to wysiądę...

Nie idę na prom ze Stevenem, z prostej przyczyny. Oisinowi i Lee pomysł się nie podoba. Lee... dupek. Ale Oisin? Strasznie się na nim zawiodłam... Co mu przeszkadza to, że idę ze Stevenem? Prawda jest taka, że nie chciałam na Prom iść z ich powodu. Tylko z powodu Keary, którą pokochałam! Dziewczyna tak strasznie przypomina mi mnie, że aż mnie to przeraża czasami (ją też!). I dla Stevena... który wcale na to nie zasługuje. Może pójdę z Kearą... ale szczerze, po co się pchać, tam gdzie cię nie chcą? Po cholere te długie rozmowy z Ois... to całe "zależy mi na tobie... kocham cię jak przyjaciółkę..." Oboje z Lee są żałośni.

Do tego jedna z moich przyjaciółek się do mnie nie odzywa... muszę to wyjaśnić, ale nie mam na to siły... Z Joanne poszło o Ruairiego... jego kumple pewnego wieczoru powiedzieli, że Ruairi z nią jest tylko dla seksu i że jest głupia bo tego nie widzi.. Co ja skomentowałam kilka dni potem smsem do Hanny "kocham ją, ale co ta dziewczyna z nim robi? ja już dawno bym go rzuciła"... Zobaczyła tego smsa, wszystko moja wina, nawet jeśli to nie ja jestem tą która wszystkim mówi, że Ruairiemy tylko zależy żeby się spermy pozbyć. Nie interesuję mnie co robią kiedy są sami... Ma 17lat, jest wystarczająca dorosła by wiedzieć co robi. Tylko czuję, że ta rozmowa nie będzie miała sensu bo ona i tak mnie nie wysłucha. Do tego jeśli jej powiem co ludzie mówią, wyjdzie z tego wielka kłótnia. A Ruairi od dawna próbuje odsunąć Joanne ode mnie... nie wiem dlaczego. NIe staram się już tego zrozumieć...

Męczy mnie życie... tydzień do wyjazdu do Niemiec... Odpoczynek od wszystkiego, dzięki Bogu...

Ludu... jak mnie boli głowa...

25 września 2006   Komentarze (8)

fallin 4u...

Jest lepiej :] Lisa jak zwykle nie dała mi się smucić, siedzieć w czterech ścianach i rozmyślać. Przyszła do mnie do pracy, upewniła się, że na pewno się z nimi spotkam wieczorem. Kilka drinków w hotelu i do miasta. Poszłyśmy do pubu w którym grali nasi kumple i jak zwykle było bosko :] Śmiech, szaleństwo na parkiecie. Hugi z tysiącem znajomych których tak strasznie mi brakowało od festiwalu :( wszyscy w collegu, nie ma kiedy się spotkać. Wspomnienia, głupie kawały. Niewinne i winne flirty... Faceci stawiający drinki :] Tak... przemiły wieczór...

Do tego Stev zaprosił mnie na Prom... o ile Ois i Lee nic nie będą mieli przeciwko. Niech mi się tylko któryś odwarzy jadaczkę otworzyć to za morduje. Oisinem się nie przejmuje... myślę, że jemu ten pomysł się spodoba. Za to Lee... tego faceta nie potrafię rogryść i już szczerze... mi się nie chcę. Więc teraz tylko rodziców trzeba przekonać by mnie puścili!

Teraz poruszę temat Marka... Oboje pod wpływem alkoholu przeprowadziliśmy ciekawą rozmowę... Ja już wracałam do domu (do pracy rano, więc wcześniej do łóżka trza iść), kiedy zadzwonił do mnie... a myślałam, że mnie z lekka olał... Proponowałam wcześniej, żebyśmy się może na drinka spotkali... a tu nic... cisza z jego strony.

Mark: gdzie jesteś?
Moi: w drodzę do domu
Mark: heh... tak wcześnie?
Moi: jutro rano praca...
Mark: a ja myślałem...
Moi: że?
Mark: Że się spotkamy...
Moi: było zadzwonić wcześniej...
Mark: tylko, że...
Moi: że?
Mark: bałem się...
Moi: czego?! czy ja aż taka straszna jestem?
Mark: bałem się, że nie będziesz się chciała spotkać... że jesteś z kimś innym...
Moi: nie... szczerze to miałam nadzieję, że ty się odezwiesz...

Musiałam rozmowę przerwać, bo dotarłam do domu i musiałam się ojcu zameldować, że jestem cała i zdrowa (lekko pijana, ale przymknął na to oko). Smsowaliśmy... długo... napisał, że żałuje, że nie jest teraz przy mnie... Zrobiło się dość pikatnie... Heh... gdyby naprawdę był, nie potrafiłabym się przy nim powstrzymać. Nie po alkoholu... nie przy sposobie z jakim mówił... Ten facet nawet nie wie jaką sieczkę mi z mózgu robi... Wiem, że z tego nic poważnego nie będzie. Ale jednak... mógł mieć jaką kolwiek inną... a zadzwonił do mnie. Bosh, faceci, kto ich zrozumie!!!!

A już wkrótce długa czarna sukienka, czarne szpilki, złote loki... Jeszcze Oisin pożałuje, że to nie mnie zaprosił na Prom... Że nie może już mnie mieć... Miejmy nadzieję, że Lisa też się na ten prom wybierze... Oj już my dwie rozkręcimy tą impreze xD Zamiar mój jest taki, by się dobrze bawić i doprowadzić do białej gorączki byłą Stevena... Laska mnie nie cierpi, choć nigdy nie zamieniłyśmy słowa... Z jej przyjaciela, zrobiłam sobie chłopaka, z jej chłopaka przyjaciela. Dwóch najważniejszych dla niej ludzi, rozkochałam w sobie... Każdego na inny sposób. Wiem, że będzie schizowała i robiła sceny... ale czas by ktoś jej powiedział prawdę w oczy... Chodzić po sobie dać nie dam i patrzeć jak chodzi po Stevie też nie potrafię :/ Hm... będzie ciekawie... :D

humorek już lepszy... cóż, w końcu ja niemoralna optymistka jestem :D

24 września 2006   Komentarze (4)

to be loved...

Łapie co raz to głębszego doła... Może to przez to, że nadal jestem osłabiona... bo ciągle pada... Bo brakuję mi miłości.... Długi, jesienny spacer... W uszach słuchawki od mojego kochango mp4... Muse i Papa Roach... Powiedzcie mi, dlaczego właśnie teraz zaczęłam wspominać? To pierwsze spojrzenie... pierwszy uśmiech z jego strony. Potem te nerwy... czy będzie chciał się przejść... czy... też to coś poczuł kiedy mnie zobaczył... Miękka, zielona trawa, zachód słońca... To szczęście którego już ani razu nie poczułam od kąd się rozstaliśmy... To co było już nie wróci... wiem. Wiem także, że ze sobą już nie bylibyśmy tak szczęsliwi. Brakuję mi po prostu kogoś kto by patrzył na mnie tak jak on... kto by kochał tak jak on... wtedy... Kogoś kto by pogładził po policzku... Bo każda kobieta pragnie być kochana...

Wiem... nażekam. Powinnam być szczęśliwa... mam przyjaciół. Mam powodzenie wśród mężczyzn... Całe życie przedemną. Lecz dzisiaj jakoś nie poprawia mi to humoru...

A pomiędzy czarnymi chmurami cienki promień słońca... może będzie jutro lepiej?

23 września 2006   Komentarze (8)

me, myself & Mikuś

notka z wczoraj...

W-f z samego rana to tortury... uwierzcie mi na słowo! Ally wszedł podłamany na salę... wyciągnęłam w jego stronę ramiona, nie chciał przytulić... A tak bardzo tego potrzebowałam :/ Cały dzień unikał mojego dotyku, mojego spojrzenia. Trochę mnie to zdołowało... ale już nie przez takie humory przechodziłam z ludźmi... Dopiero pod koniec lekcji dowiedziałam się o co chodzi. Ostatatnia lecja, Irlandzkii. A, że oboje się go nie uczymy, siedzieliśmy tak jak zawsze w naszym kąciku. Siadłam obok niego w momencie kiedy Gillian (niemka o której potem napiszę) poruszyła temat jego byłej... Genialnie. Spóścił wzrok pod tymi swoimi długimi, czarnymi włosami... i już wiedziałam. Coś się stało... coś o czym mi nie chce powiedzieć. Spojrzał na mnie tymi swoimi ciemnymi oczami "okłamała mnie"... mówił, a ja go tuliłam. Na początku chciał się odsunąć... ale potem przestał się bronić... zaczął mówić. Heh od początku mu mówiłam, że im szybciej to z siebie wyrzuci tym lepiej. Oczywiście Gillian, zakochana w nim po uszy i nie posiadająca rozumu zaczęła go wypytywać o Mags... Zazdrosna o szepty? O bliskość jaka nas łączy? O tak... i to nie pierwszy raz.

Na prawdę... ta dziewczyna ostatnio doprowadza mnie do szału. Jak głupia próbowałam wyciągnąć do niej pomocną dłoń... Wiem jak to jest czuć się zagubioną w obcym kraju... Ale ona już tu drugi rok siedzi i na serio to jej wina, że na naszym roku nie ma przyjaciół. Wiele się starało i przestało... bo po co skoro ona się tak rzuca? Do mnie też... Normalnie jak Hitler! Jak Niemiec przeciwko polakowi w głupich kawałach... Zazdrosna jest o wszystko. O to, że razem potrafimy przesiedzieć pół godziny w totalnej ciszy, słuchając tylko muzyki z jego mp3. Komentować zdolności gitarzysty, basisty, perkusisty... Słowa piosenki... Mamy nawet swój język... Kiedy pytam się go jak się czuje, odpowieda tytuałami piosenek... Ją to denerwuje... Ale nie robimy tego specjalnie. Ally taki po prostu jest... Samotnik którego trudno zrozumieć... On lubi być tajemniczy i trudny do zrozumienia... Żeby się do niego przebić, trzeba wiele... Ciągle mi panna okazuje zazdrość... Bo jadę do Niemiec, a ona nie (było tylko 15miejsc, a ja jako jedyna nie jadę jako sportsmenka tylko jako tłumaczka xD bo mamy przed maratonem się włóczyć z grupą z polski xD), bo lepiej udało mi się wtopić pomiędzy Irlandczyków. Bo... bo ch... za przeproszeniem wie dlaczego ta laska mnie nie lubi. Ale z dnia na dzień co raz bardziej mi zaczyna działać na nerwy. I te jej próby wepchnięcia się pomiędzy mnie, a Allego, które nie działają. Bo wtedy Ally się kompletnie wyłącza i nie gada z żadną z nas tylko sam słucha muzyki... Mnie to nie przeszkadza, to osoba z którą naprawdę przyjemnie się milczy i odrabia lekcje :]

I już nie mogę się doczekać wyjazdu do Niemiec. Cóż... może to tylko 5dni i z ludźmi których prawie, że w ogóle nie znam, ale przecież tam poznam nowe ludziska :D No i pewien 14latek (dobra dobra, prawie, że 15latek) obiecał się mną zaopiekować, bym się im na lotnisku nie zgubiła xD oj kochany jest ten chłopak :] Tacy młodzi wielbiciele są najfajniejsi :] i słodcy... heh.. Mam ich już trzech :D oficjalnych... jeden który się nie przyzna (i wolałabym by sie nigdy nie przyznał! udaję, że nic nie widzę). Oj... żeby mi się taki dojrzały we mnie zakochał... Patrzył z takim uwielbieniem jak oni. Nie... dla starszych jestem niezłym ciałem... super laską do zabawy, można poszaleć, zaszaleć... Ale nic na poważnie.... Im jesteśmy starsi, tym bardziej się boimy miłości... Im lepiej ją rozumiemy i znamy... tym bardziej się jej obawiamy...

Tak... ciągle męczy mnie temat Marka... luuuuuuuuuduuuu... Chciałabym przez chwię nie myśleć o facetach...

22 września 2006   Komentarze (3)

will you teach me how to...fly?

Chyba czas już waracać do szkoły. Do wariatctwa, zielonej trawy i uścisku przyjaciół. Za dużo myślę siedząc tak sama w domu. Swoje przeszłam, wydołowałam się. Przelałam ołówkiem uczucia na papier... Nasłuchałam Muse i Incubus. Lodów miętowych się najadłam, tak jak proponował Ally. Wszystko co mogłam, przemyślałam. Wypłakałam... wyspałam. Wyśniłam. Wypiłam... Przebudziłam się z szoku. Po raz kolejny czas sobie powiedzieć, co za idiotka. Bycia samym nie jest złe... to normalne. Za bardzo się przyzwyczaiłam do ciągłego zainteresowania. Ciągłego "jesteś wspaniała, jesteś piękna... jesteś wyjątkowa"... Te same słowa, tylko faceci się zmieniali. Jeden mówił bo chciał teraz, drugi mówił, bo chciał potem, trzeci mówił... heh bo kochał. Czas się przyzwyczaić do czystej przyjaźni. Do słów pocieszenia "przestań tak gadać, jesteś wspaniała" i nie oczekiwania, że on zaraz skradnie ci pocałunek. Bo to są właśnie prawdziwi przyjaciele... Dziewczyny się dziwią, dlaczego nie jestem z Allym. Albo ze Stevenem... Oboje wylewają przedemną swoje serca... Znam ich lepiej niż jaka kolwiek inna. Tylko dlaczego? Bo oni we mnie nie szukają kochanki... tylko przyjaciela.

Uświadomiłam sobie, że Oisina nie kocham. To uczucie już minęło. Ale jednak, nadal coś nas łączy. Romans? Kto wie... może kiedyś, może nie. Kto wie kiedy znowu się spotkamy. Nie długo wyjazd do Niemiec... jak wrócę... pomyślimy. Tej rozmowy nie ma co odwlekać... lecz przyspieszać niepotrzebnie? Może lepiej poczekać... niech on sobie przemyśli kilka spraw. I ja tak zrobię...

Moi: czy ona... Maria... z którą idzie na prom... czy ona jest... ładna?

Stev: to nie co ty... przeciętność. Uwierz mi, dużo lepiej wyglądałabyś przy jego boku. Wszyscy tak myślą, ale nitk tego nie powie..

Heh i co z tego, że byłam ich ulubioną dziewczyną Oisina? Skoro tych wszystkich "wielu", jako jedyna podpasowałam im wszystkim. Jako jedyna znalazłam wspólny język z każdym. To nie zmienia faktu, że pomiędzy mną, a nim nie wyszło. Głupia potańcuwka...

Stev: Kogo zabierzesz na swoją?

Rok... przez rok może się wiele wydarzyć. Mogę znaleść sobie chłopaka, mogę się zakochać i odkochać. Mogę kogoś poznać, o kimś zapomnieć. Rok to bardzo dużo czasu... Ja się zastanawiam jak będzie za miesiąc. Gdzie poniosą mnie nogi.

Oj czas już wracać do szkoły... zając się cudzymi problemami. Przytulić mocno Allego. Pocieszyć Fionę...

I kolejna rozmowa z Markiem.... Wymiana piosenek... Zauważyłam dziwne zjawisko... Trzyma dystans. Kilka wieczór temu, na przykłądzie swojego młodszego brata powiedział, że nie warto się engażować uczuciowo. Heh... też tak myślałam. Ale od tego nie można uciekać... Ciągle sobie mówić nie. Zmęczona już tym wszystkim jestem. Tymi gierkami. Chciałabym się po prostu zakochać, wpaść po uszy... Człowiek chyba nigdy do końca nie jest zadowolony... Co?

Po raz kolejny... Big Heh...

19 września 2006   Komentarze (4)

pardon me while i burn...

Kiedy się leży w łóżku po kocem w kratę, w ręku kubek ciepłej herbaty, a szybę w dachu uderzają gigantyczne krople deszczu, zaczyna się człowiek zastanawiać...

Po raz kolejny się budzę z szaleńczego snu... Zastanawiam czego w życiu szukam... i o dziwo nadal, szukam miłości. Gdybym była tą samą dziewczyną co kiedyś, pozwoliłabym się sobie zakochać w Marku. A jednak, nie pozwalam.

Do tego zadziwiam sama siebie determinacją, która jak narazie nie mija... Determinacją co do nauki. Kiedyś olałabym... teraz, cholera, aż przyjemnie się rozciągnąć na łóżku. Czuć ból w nadgarstku i skroniach.

Wracając do rozmyślania... nie rozumiem kompletnie facetów. Nie rozumiem Oisina... (choć jego chyba najbardziej z nich wszystkich). Facet mnie pragnie... ale nie chce zranić. Nie chcę się zabawić. Szanuję... heh. Nie rozumiem Lee... i nigdy go nie zrozumiem, bo on mi nigdy nie wyjaśni tego co się między nami wydażyło... Dlaczego się skończyło. Nie rozumiem Shana... Jest zupełnie inny kiedy ze mną smsuje... A kiedy się spotykamy w piątek, zgrywa kogoś zupełnie innego. Jakby mu na mnie zależało... a potem już tylko na seksie. Faceci na serio mają nie pokoleji w głowie...

Incubus i wspomnienia... Głos tak podobny do głosu pewnego znajomego mi artysty... Kolejny facet, który przy mnie potrafi być taki inny... a przy ludziach taki... heh, aż szkoda gadać. A jednak wywarł na mnie tamtego wieczoru urok... Choć znałam go aż do szpiku kości... wszystkie jego zagrywki, jego sposoby na wyrywanie panienek. Jego narkotyczny nałóg łamania serc. Wiedział, że mojego nie złamie. Że oboje się sobą zabawimy... I oboje coś poczuliśmy... przestraszyliśmy tego co być mogło...

Tak błądze i poszukuje.. i trafiam ciągle na nie tych co trzeba... Może błąd tki we mnie? Może to ja jestem nie do zniesienia... za głośna, za szalona... Może rzeczywiście to coś ze mną nie tak? Heh...

18 września 2006   Komentarze (5)

burry me alive...

73minuty i 49 sekund... dla mnie jak chwila. Moglibyśmy tą rozmowę ciągnąć godzinami... Głupia jestem... nigdy się chyba nie nauczę... Nigdy już nie będzie nas. Przecież wiedziałam i się z tym pogodziłam. On chce się spotkać... przespacerować, porozmawiać. Tak... to dobry pomysł. Jeszcze jest tyle rzeczy, które jednak chyba trzeba wyjaśnić.

Na Prom (bal maturalny) zabiera kumpele z klasy...

"To nie tak, że nas coś łączy..."

"Nie musisz mi się tłumaczyć. Tylko byłam ciekawa."

"Ale chcę... Zaprosiła mnie, a ja... wiesz jaki jestem. Nie potrafiłem jej powiedzieć nie, bo by jeszcze się obraziła. Prawda jest taka, że nie ważne która by mnie poprosiła, nie potrafiłbym powiedzieć NIE."

"a mówią, że to ja nie umiem mówić nie xD"

Heh... a ja miałam taką głupią nadzieję, że mnie zaprosi... Ale jak? Skoro dopiero teraz staliśmy się prawdziwymi przyjaciółmi.. Skoro dopiero ostatni piątek uświadomił nam obojgu ile dla siebie znaczymy... nadal... Szczęśliwy facet... Laski się o niego kłócą. Tak... będzie dobrze wyglądał w garniturze, stojąc obok na zdjęciu.

*

Moje serce niestety powędrowało już do Meksyku i Tajwanu... było chyba wszędzie. Uciekając przed wielką bestią... która i tak dopadła je w środku nocy, kiedy najmniej się spodziewało, a powinno być najbardziej czujne... Nie bójcie się, moje serce kły też ma mocne, przegryzło tętnice szyjną. Dość precyzyjnie i po mistrzowsku, ale czemu się dziwić... samo je uczyłam. Miejmy nadzieję, że bestia wykrwawiła się na śmierć... Bo 4starcia z nią, chyba moje serce już nie zniesie i najnormalniej w świecie dostanie zawału...

18 września 2006   Komentarze (3)

hold me... like there will be no 2mrw...

Spałam do 14. Nie... snem bym tego nie nazwała. To jak śpiączka była, lub kompletna strata przytomności. Pamietam jak się obudziłam o 9, pościeliłam łóżko ktoś mi wręczył do ręki kubek herbaty i tabletkę. Wydaję mi się, że trochę herbaty wypiłam, wlazłam pod koc... Potem to już mi się film urwał. Oczy otworzyłam dopiero o 14.35. I tak leżałam aż do chwili obecnej i wpatrywałam się w chmury przez okno dachowe. Nie mogę przestać myśleć o tym debilu. Ally poradził bym sama do niego zadzwoniła... wyjaśniła, miała to z głowy. Lisa twierdzi bym robiła co podpowiada mi serce. Jeśli chcę, to po prostu zadzwoniła... zapytała co tam słychać... rozmowa sama się potoczy...? Nie wiem... Nic już nie wiem...

A już się nauczyłam żyć bez niego... heh...

Nienawidzę grypy, tej słabości ciała... mam dość mojego serca... i tej słabości duszy...

17 września 2006   Komentarze (6)
< 1 2 >
Czarna-roza | Blogi