• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Good Girls Don't

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
26 27 28 29 30 31 01
02 03 04 05 06 07 08
09 10 11 12 13 14 15
16 17 18 19 20 21 22
23 24 25 26 27 28 29
30 31 01 02 03 04 05

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Maj 2009
  • Marzec 2009
  • Styczeń 2009
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004

Archiwum styczeń 2006


< 1 2 >

brak mi już słów...

u dn't know wat it's v been like...

Odpoczęłam... tak trochę... Sen okrywa nas peleryną spokoju... Przynajmniej nie myślałam... o tym wszystkim. Tylko ramienia brakowało... I Ruairiego też mi ostatnio brakuje... usunął się na bok. Może to i mądrze... ale nie zmienia to faktu, że... tęsknie? Heh... Chciałam tylko mieć kogoś w czyich ramionach mogłabym się schować przed całym światem... I nie ważne czy to Bóg seksu, mistrz gitary, czy normalny nastolatek. Bo serce... serce jest ważne.

Miło było... chłopaki z naszej klasy są niezastąpieni. Tylko, że nawet Sean nie potrafił mi poprawić humoru. Śmiałam się, o tak... ale w środku... w środku jest melancholijnie. Tak... dziwnie. Łzy chciały by popłynąć, ale nie widzą w swej wędrówce sensu...

I Paul... taki daleki. Jak za szklaną ścianą... Zostawiam ślad oddechu i odciski palców. Winna... Zamknijcie mnie razem z nim. Byle tylko być po jego stronie. Byle by znowu się uśmiechał tak jak kiedyś. Tak słodko, tak nieśmiało, tak tylko do mnie... Byle nie patrzył z boku. Chciałabym by był znowu mój... Bo chyba... chciałabym z nim być... heh...

I już naprawdę nie chcę Ciarina... a fakt, że podobno i on się znudził, tylko cieszy. Było miło, ale było... Choć widzę w jego oczach, że ciągle tam jest... to coś. Tylko nie wiem, czy znowu chcę po to sięgać. Gdyby teraz Deb zadała mi pytanie, którego bym wolała... już znam odpowiedź... Paula...

I... chciałabym przymknąć oczy... otworzyć je po krótkiej chwili i zobaczyć Paula albo Ruairiego na końcu ścieżki. Wtulić się mocno w ich ramiona i ukryć przed światem...

Ay... i nawet kąpiel z olejkami i solami... nawet kadzidełka i dołująca muzyka nie pomaga... Usnąć tak znowu... heh...

31 stycznia 2006   Komentarze (3)

Bitch, whore, player, heart breaker...

coz all i wanna do is get closer to you... coz all i wanna do... is make a mess out of you...

Móc tak usiaść pod peleryną mroku... podciągnąć pod siebie kolana... zakryć oczy... móc tak na chwilę stać się nie widzialną. Móc uciec. Biec tak po prostu przed siebie. Móc nie myśleć. Móc tak po prostu ich wszystkich olać. Móc... ale nie mogę... Nie w moim stylu uciekać... NIe w moim stylu udawać, że nic się nie stało.

Bo Paul jest zdołowany... podobno nie jest zły na mnie... tylko żałuje... żałuje, że to nie z nim. Podobno ma złamane serce. Czegoś tu nie rozumiem... Przecież ja go chcę, przecież powiedziałam, że tak... Dlaczego on nie zapomni o piątku? Stało się! Idźmy dalej! Nie rozpaczaj... jestem tu. Tuż obok... Otwórz tylko oczy... heh...

Jutro jedziemy z naszym projektem o raku do Sligo. Dzięki Bogu, żaden z moich facetów nie jedzie. Będę miała czas przemyśleć kilka spraw i przedewszystkim odpocząć... Od nich obu. I od ludzi którzy próbują wkurzyć mnie, ale tylko ranią Paula. Bo co mnie obchodzi, że taki Niki wydrze się "przestań pierdolić! Idź i shiftnij Ciarina". Za to Paula, jego przyjaciela... Powinniście zobaczyć jego minę... heh...

I ta cisza...

(zakrywa oczy) nie ma mnie... nie ma mnie... jestem niewidzialna...

you don't know what it's v been like to be meeting sum1 like you...

...szczerze? nie chciałabym być na miejscu faceta który się we mnie zakocha... Szkoda mi ich... ale róża najpierw kłuje, potem płacze kroplami rosy...

30 stycznia 2006   Komentarze (3)

Chilli?

Pogodziliśmy się. Chyba tyle wystarczy powiedzieć... Musiało być trudno... przecież inaczej byłoby za łatwo. Inaczej byłoby tak jakby nic się nie stało. Jakby za mną w przepaść chciał skoczyć.

nie wiem... nie wiem czy powinienem... najpierw z moim najlepszym przyjacielem... potem chciałaś ze mną...

ale... to nie planowane, nie przemyślane, jakoś tak to się stało... przecież wiesz...

Okrutne, ale prawdziwe... on i tak by mi wybaczył, co bym mu nie powiedziała. A delikatność była obowiązkowa. Nie mogłam powiedzieć, że mi na Ciarinie nie zależało. Ale jest dobrze.. i po powrocie z pracy rozmawialiśmy... tak długo aż wybiło wpół do trzeciej... i... jakoś to będzie. Jak zawsze... bo być jakoś musi.

I było spotkanie ze starymi "znajomymi". Impreza G.A.A. Oni się chyba nigfy nie zmienią... on się chyba nigdy nie zmieni. I wesoło było... miło. I z Alanem pobawiliśmy się w lookanie sobie w oczy, kto dłużej wytrzyma. I doprowadziłam do tego, że panicz Mc Bride chichrał się za każdym razem kiedy zatrzymałam się blisko. Kiedy nachyliłam się by sięgnąć po dzbanek z wodą na stoliku obok. Jak każdy facet, cieszył się na widok moich wypiętych pośladków. Bo to było zaplanowane. I zezował... przyznam tylko, że z wyrafinowaniem. I Donal z Alanem dawali mi znaki. Machali głowami na Noela. Jestem pewna, iż tego wieczora panicz Mc Bride nie stawiał im drinków. Przynajmniej miałam z czego się śmiać...

Rozmowa z pewnym kelnerem... nowym... Może i jebak, ale przynajmniej miły... i mnie szanuje. Bo jestem polka. A on do Polek ma szacunek (bujał się w Ance, kelnerce która pracowała tutaj na święta). Wiecie... miło jest kiedy facet ci mówi, że jesteś szalona. Że facet który wolał inną od takiej kobiety jak ja... ślepy i głupi...

I wiecie? Mam ochotę na coś ostrego... Zrozumcie to jak chcecie...

29 stycznia 2006   Komentarze (3)

słodki posmak cyjanku i twych ust...

...sorry for everything i done and what i'm about to do... for all de kisses i gave away and i'm about to give... sorry... for not givin' my heart to any of you's... forget about my soul, just like i forgot about yours...

Nie było tak jak planowałam. Nic nie było tak jak planowałam. Pogodziłam się z Neilem... I... odbiłam Char faceta. Nieświadomie... a może świadomie? Wygadałam się Joanne... że ciągle mam coś do Ciarina...  Powiedziała, że nie ma co siedzieć, tylko działać. Pogadała z Char... Char na to, że on już od jakiegoś czasu stracił nią zainteresowanie, a ona nim. Od Sylwka było już teges. I jej wisi czy między nami do czegoś dojdzie. Myślicie, że odrazu poleciałam w jego ramiona? Nie... obiecałam sobie, że tego wieczoru pozostawiam mój los w dłoniach facetów. Który pierwszy do mnie dotrze... Paul czy Ciarin. Od nich zależy. Błąd...? Nadal nie wiem...

Tłum... piana wyrzucana przez coś o zarysach armaty wodnej (?!)... ciało przy ciele... zgubiłam Joane... z bluzką przyklejoną do ciała wpadłam w ramiona Ruairiego... potem Ciarina... I nagle w tłumie zostaliśmy sami, trzymałam się go mocno... by nie upaść... by znowu nie zgubić się w tłumie... by znowu nie wylądować w ramionach jakiegoś obleśnego gościa. I to chyba on mnie uwiódł... wykorzystał... Bo dłonie przyjemnie zapewniały bezpieczeństwo. A potem... pocałował mnie... a piana na nas opadała delikatnie... i było słodko... tłum zbliżył nas do siebie jeszcze bardziej... tak, że nie wiedziałam gdzie był początek mnie, a koniec niego... I było słodko... potem zwyczajnie... a potem zaczynałam się już dusić... W duszy... I smak papierosów już mi przeszkadzał... I już nie było tak słodko... Czyżbym znudziła się szybciej niż Char? Próbowałam Dirty Dancingu... no comment... facet który nie umie tańczyć to nie dla mnie. On poszedł na papierosa... ja poprawić makijaż (wyglądałam straaaaaaasznie! tusz który miał być wodoodporny nie wytrzmyał płynu do naczyń :P). A potem? Potem ganiałyśmy z Joane i szukałyśmy jej butów, moich kolczyków, jej opaski mojej spinki. Odnalazłyśmy tylko jej buty... Nacierałyśmy się pianą i natarte zostałyśmy przez Conora i jego kumpli. I był ubaw... a potem opadła adrenalina i już nic się nie chciało. Ile można nacierać się pianą? Bójka... Ruairi i Neil wyprowadzeni przez ochronę. Zabrałyśmy kurtki wyebigłyśmy na dwór. Wróciłyśmy po Neila kurtkę... Paul... taki inny.. taki zimny. Zły...?

Deb: to jak było?
Moi: co?
Deb: jak ci się całowało z Paulem..?
Joanne: Ona była z Ciarinem...
Deb: Jak to/! Cholera! A gdzie Paul?
Moi: Nie wiem...

Humorek zjebany... wszystko były takie szare, takie nudne... takie... puste...

Deb: Ale go shiftniesz?
Moi: nie wiem...
Deb: On jest w tobie tak strasznie zakochany...!
Moi: Zakochany? Nie mówiłaś mi, że jest zakochany! Powiedziałaś, że mu się podobam! Tylko podobam!
Deb: bo mnie też powiedział dopiero wczoraj... a jaki był szczęśliwy kiedy mu powiedziałam, że ty też coś...

Ay... ay... AY!!!!! Zakochany???!!!! Dlaczego mi nie powiedziała!!! Zupełnie inaczej bym to rozegrała... Joanne poszła z nim pogadać... wiecie jaka była jego odpowiedź na pytanie czy mnie shiftnie? "i'l see" !!! O nie mój drogi, mnie się albo odpowiada tak, albo spierdalać! Postanowiłam, że nie będę czekać, aż się zdecyduje. Poszłyśmy do autobusu, odnalazłam Deb. Powiedziałam jej, że on nie chce. "Bo to Paul... on taki już jest... zaraz z nim pogadam". Ale to nie ona... Conor, jej facet postanowił z nim pogadać. Ściągnał go do autobusu... zapytałam czy jest zły, chciałam przytulić... nie chciał. Słyszałam jak rozmawiali z Conorem... Nie... bo wcześniej byłam z Ciarinem... A czy ja mu coś obiecywałam? Nie moja wina, że pierwszy mnie odnalazł... Ay... tracę przyjaciela... i nie wiem co zrobić...  Chciałabym do końca wierzyć w motto "jego strata, stracił szanse". Ale tak się niestety nie da...Cholera, trza było iść do szkoły prowadzonej przez zakonnice... trza było!!!

28 stycznia 2006   Komentarze (5)

Viva la France...

czemu patrzysz, chcesz... ale nie chcesz..? tak samotnie...

Chora (symulantka straszna)... aerobik i trzech facetów. Moich trzech facetów, przynajmniej tak ostatnio zwanych przez dziewczyny. Zmęczona.. i jego spojrzenie. Co chwile, co chwile ten uśmiech, to spojrzenie, ta proba rozśmieszenia. Przecież ich było trzech... a jednak on przyciągał moją uwagę najbardziej. Z jakiegoś powodu oczu od tego rudzielca nie mogłam oderwać. Zakochanie? Nie... coś dziwnego. Bo on jest zainteresowany... bo przecież coś nas łączy... a jednak... jest jak jest. Char chyba zauważyła... śmiała się. Wystawiałyśmy sobie języki, potem było przytulenie. Jej to nie przeszkadza. To dlaczego on tak wszystko komplikuje? Nie jest w końcu sam... Paul się stara... Ruairi ciągle jest przy mnie. Ach...

A w maju Paryż wita. Wycieczka szkolna. Nękałyśmy, męczyłyśmy, jęczałyśmy i udało się! To co było nie możliwe... stało się...nasz nauczyciel od francuskiego zabiera nasz rok do Paryża. Ay... Moulin Rouge... Eiffel Tower... Nasz rok... ostro będzie. Pewnie cała nasza paczka będzie przesiadywać u nas w pokoju. Nieprzespane noce i wariactwo w Disney landzie... Ludu... ja już chcem jechać! A to dopiero pod koniec kwietnia... ay...

 

26 stycznia 2006   Komentarze (3)

No Comment... (nie bierzcie tego na poważnie...

Dziwny dzień...

Śmiech...

Przyjaciele...

Zdrajca... szał... powiedziałam temu małemu gejowi co myślę. Bronił się jak dziewczynka... Co za facet nazywa dziewczyne "fanny"?! Już dostanie w... tylko jeszcze nie wiem czy ode mnie, czy od jakiegoś gościa... skurwiel jeden... Kujonek i lizus który nawet w twarz nie potrafił mi powiedzieć, iż uważa mnie za sukę! No Comment...

Shockin? Paul coś do mnie ma... NIe są to już tylko domysły, choć z facetów można czytać jak z książki... Thx to Deb, teraz wiem napewno.

Do Ruairiego się nie odzywam... on już wie co ma zrobić bym mu wybaczyła pewien zarzut!

Wrrr... ci faceci!!!!

25 stycznia 2006   Komentarze (1)

u ere undressin me with ur mind... don't...

Gorzki smak kawy, lekki uśmiech na ustach. Palce odrobine zmęczone, ale i zadowolone. Właśnie skończyły pisać długi raport na S.O. Oby babka była zadowolona bo ile można poprawiać jeden głupi raport?

Mały Nietoperek buszuję po moim łóżku i brutalnie znęca się nad moim lwem-pluszakiem, który już bardziej jest jego, niz mój. Widać to pogryzionym uchu. Niedługo pewnie straci także ogon, choć z wszystkich pluszaków najlepiej się trzyma. Pewnie dlatego, panicz Florysław uwielbia się nad nim znęcać ze szczególną brualnością. Ach te psiaki... jak bez nich żyć?

Oj... mnie też szkoda Ciarina. Ale jak już mikia zacznie to nie potrafi przestać. Bawi mnie to, że jestem nad... Nad tą całą sytuacją. Rozmowa z nim i z Ruairim. Śmiech i ta jego ucieczka. Nie uciekaj przed bezpośrednim wzrokiem, bo za bardzo się zdradzasz. Potem siadłam obok niego, tak jakoś wyszło. Łaskotanie. Próbował łaskotać spowrotem, ale kiedy rączki powędrowały za daleko, dłón na chwilę się zatrzymała. Wspomnienia...? Wykorzystałam sytuację i odparłam atak. Przypomniało się i mnie... ale kofanie, przecież to ty wybierałeś! Śmieszny jesteś... na słodki sposób.

"wybrałaś aerobik?"
"jeszcze nie wiem co wybiorę"
"wybierz aerobik!"
"nie, chyba badmintona..."
"aerobik!"
"no dobra dobra, aerobik!"

Faceci przekonujący mnie, bym wybrała aerobik jako jeden z module's na w-f? A więc za namową Paula, Ruairiego i Ciarina wybrałyśmy z Joanne aerobik. I co się okazało? Mamy w naszej grupie z aerobiku 3facetów! Ruairieg, Paula i Ciarina! Ale będzie ubaw.

A w Real Game, Victoria Rock (mój charakter) poszukuje kochanka. Pewnie nim będzie Ricardo O'Dea (Ruairi) który jest tak nadziany iż mam zamiar go rozkochać w sobie i kupić sobie apartament :] Bo uwierzcie mi, według moich obliczeń, wydaję, więcej niż zarabiam! Tragedia! Wiecie ile ja zarabiam? 800funtów, kiedy Ruairi, włącznie z kasą żony, zarabia 5,000! Gdzie tu sprawiedliwość? Nawet jeśli to tylko szkolna gra, do której zostałam przypadkowo wybrana :P to cholera, to jest  żyć albo nie przeżyć! Potrzebuje sponsora...!

A z Paulem co raz bliżej... czyżbym znowu dążyła do rozkochania?

20 stycznia 2006   Komentarze (1)

Say no more...

Przez kilka dni mnie tutaj nie było... Przez krótką chwilę... Potrzebowałam trochę czasu. Musiałam trochę pouciekać, trochę się poukrywać, na chwilę zkninąć... Ucieć wgłąb siebie i przekonać samą siebię... o pewnych kilku sprawach. Nie wyszło... ale uspokoiłam się. Wycieszyłam. Już nie gnam przed siebie, nie trącam ludzi po drodzę. Narazie nikt nie patrzy się z odrazą, nikt nie ma ochoty wykrzyczeć "patrzcie, znowu gna!", nikt pod nosem nie mruczy nieprzyjemnych słów. Tylko diabeł i Bóg wie, co w umysłach ludzi nadal dzieje się, więc tego nie wiem.

Trochę znowu sobie namieszałam w główce, ale już tak bardzo się nie przejmuję. Tylko sny dręczą mnie... Ten z zeszłej nocy, chciał mnie dobić... chyba...? Bo 3facetów w jednym śnie... to nie jest najlepszy pomysł twórco snów. Ramiona Paul'a... kilka przemiłych słów. Potem ramiona Ruairiego... pocałunki. Zaraz potem przyjemny powiew wiatru, murek i ramie Ciarina. Ach... Nie pytajcie... nie komentujcie... Za wiele chcę... za wielę widzę... za wiele wiem... za wiele czuję... po prostu za wiele tego. 

Bo... z Paulem zaprzyjaźniam się coraz lepiej. Przed Nikim bronił moich poglądów. Bo z nim mogłabym rozmawiać i smsować godzinami...

Bo z Ruairim, łączy mnie coraz więcej. Złość i dziwne uczucie... Obiecał, że już nigdy nie zapali. Powiedział, że to głubie... Jakoś dziwnie, zależy mi by nie palił papierosów. Przezemnie zaczął... choć twierdzi, że to nie prawda. Tamtego wieczoru, przecież to ja powiedziałam Ciarinowi by komuś oddał papierosa. I już nie pali... od tygodnia. Bo to było tylko kilka razów i koniec. Nie wierzę mu. Powiedzcie mi tylko, dlaczego akurat tak się nim przejmuję?

Bo... bawi mnie zachowanie Ciarina. On jeszcze nie jest pewny jak się zachowywać, ten któremu wisi wszystko, którego bawi... wszystko. Ten co wierzy w sex, drugs n rock n roll. A tu proszę... siedzi obok, przez przypadek trącam go kolanem a on ucieka wzrokiem. Jako żart, obejmuje go ramieniem, on nie wie jak się zachować. CZyżbyś próbował się nie zdradzić? Ich zespół rockowy przeszedł dalej, będą grać na gigu z innymi bandami. Jedziemy z nimi, jako te laski z zespołu które są za kulisami :P Cokolwiek ma to oznaczać! I z jakiegoś dziwnego powodu, nadal nie przechodzi mi ochota na następny raz... No comment...

Z jednego jestem dumna... Ally już nie siedzi w mojej głowie. Uwielbiam z nim rozmawiać... Nawet jeśli nasze rozmowy często są... chore :P Lecz... mineło, już...

I Hanna... chyba trochę zła... chyba trochę, znowu zazdrosna. Znowu się ode mnie odsuwa. Cóż... kiedyś wróci, z tego miejsca do którego ciągle ucieka. Dziwna jest od wyjazdu do Dublina... dałam popis, przyznam. Zazdrosna o Ruairiego? CZy może o to, że nie przesiedziałam z nią całego wyjazdu? Może to... że znowu poszła na bok. Ja myślę, że to Ruairi... Kobiety tak już mają. A ja to wyczuwam. Próbuje mnie odsunąć na bok, kiedy z nim rozmawia. W piątek mieliśmy się spotkać, nagle jakoś tak wyszło, że ja nie mogę z nimi jechać do Maghary po łażeniu po Dungloe :/ Nagle zaczęła mi wmawiać, że mam obsesję na jego punkcie. Ona nie rozumię, że i tak jej zachowanie nie zmieni faktu, że mnie i jego coś łączy. Przejdzie jej... Jak zawsze.

I najważniejsze! Z Fioną załatwiłyśmy sobie prywatne lekcje gitary. Jeszcze wam chłopcy pokażę, że i ja potrafię! Bo wiecie, są faceci dla których nie szminka, nie spódniczka, nie goły pępek jest włącznikiem generatora podniety. Są to palce wędrujące po strunach gitary, zręcznie, szybko, podobno jest to cholernie seksowne. Chłopcy... dajcie mi trochę czasu, a już ja wam powłączam generatory. Oj tylko dajcie mi chwilę...

 

19 stycznia 2006   Komentarze (4)

people look, but they don't see...

Wyjazd... ach tyle się działo, że znowu zrobiłabym z tego papier toaletowy :P I nikt by nie chciał tego czytać. Wyjazd był wspaniały :] Było kilka wypadków. Kilka obrażeń, kilka scen. Była zazdrość, która mi namieszała w głowie. A potem ramiona przyjaciela... jego ciepło i było dobrze. Otoczona facetami, jak zawsze. Tylko tego mi było trzeba do szczęścia.

Wniosek z wycieczki... uwielbiam Char, moją kochankę. Ubaw miałyśmy straszny :P Nakręcałyśmy Ruairiego, że aż cud, żę nie zwariował :P Jedna próbowała prześcignąć drugą, ona delikatnie palcami przejechała po wewnętrznej części uda. Delikatnie, opuszkami. Spojrzałam na nią "wiesz, żeby faceta nakręcić, nie trzeba mu schodzić z kolan" przesunełam się, siedząc na jego kolanach i dłonią podjechałam dość wysoko :] Zgłupiał :P Zaczęłyśmy się śmiać, a on jak facet "jeśli was to bawi, to proszę kontynujcie" :P I nasz romans, mój i Char też podobno był dość, gorący :] Nagrana przez Aarona i Paula... wyglądało to dość realistycznie. Było ostro :] Nasze teksty, wygłupy... Że facetów nie doprowadziłyśmy do straty zmysłów to cud...

Madelle... pewnie tego nie przeczytasz. Ale myślałam nad tym co mi powiedziałaś... Wolę nową siebie. Z Char jesteśmy bardzo do siebie podobne. Obie lubimy zaszaleć. Powydurniać się. Prowokować. Bawić plotkami o nas. Tylko, że ja nie robię z siebie dziwki. Ją bawi, że ma taką opinię. Facetów traktuje bardzo z dystansem. Ciarin'a też... przejedzie się. Pogadałyśmy sobie. Pytanie "lizaliście się od tamtego czasu?". Powiedziałam jej, że nie... Z jej powodu on nie chciał. Roześmiała się. "Do cholery, przecież ze sobą nie chodzimy! Będę musiała mu powiedzieć by lizał się z kim tylko chcę! Ja w końcu tak robię.". Przejedzie się chłopak... Ale w końcu w niej kocha. To, że jest ostra, głośna. Upije się z nim, wypali trawkę, a potem zaszaleją. On wie jaka ona jest i w co się ładuje. Tylko chyba zapomniał, jak ona traktuje facetów :/ Ja nie potrafię taka być. Nie potrafię ćpać i szaleć. I choć wiem, że z żadnym z nich się nie przespała, choć wiele jej kumpelek jest przekonanych, że tak. To wiem, że święta nie jest.

Paul i Ruairi... dwóch przyjaciół. Lubię sposób z jakim na mnie patrzą. Z jakim się mną opiekują. Przytulają ale nie wykorzystują. W ich ramionach można by się schować przed całym światem. Pogubiłam się trochę... Wiem jedno, Ally może i jest cudowny, ale to nie on ze mną latał po HMV i szukał DVD dla mojej mamy, tylko Paul. Z nim przez cały dzień zamieniłam kilka zdań... Z Ruairim i Paulem przegadałam cały. I ta zazdrość... o Ruairiego. Nie wiem, naprawdę nie wiem co czuję i gdzie jestem. Dojrzewanie i homorny... Heh... chciałabym tak po prostu zakochać się. Na zabój, do końca i na długo. I co najważniejsze z wzajemnością. Nie brać pod uwagę za i przeciw. Wiem jedno... Gdyby coś mi się stało, to Paul i Ruairi by się mną zajeli. Sposób z jakim Paul zajmował się Lisą... Bo Lisa ciężko się pochorowała. Burger King i zatrucie :/ Najpierw usnęła w jego ramionach, tulił ją, kiedy się trzęsła, przykrył swoją bluzą. Nie dlatego, że na nią leciał. Dlatego, że jest jej przyjacielem. Nie wykorzystał faktu, iż wtuła się w jego ramię, że jej usta są tak blisko. A kiedy zaczęła tracić przytomność, nie kto inny jak on, wziął ją na ręcę i wyniósł z autobusu. Wiem, że zrobiłby to samo dla mnie, tak jak tamtego wieczoru, kiedy byłam pijana trzymał mnei w pionie :] Tak samo Ruairi... To zmieniło mój tok myślenia. Potrzebuję właśnie takiego faceta. I choć są nieśmiali... to musze wam powiedzieć, że to najporządniejsi faceci na naszym roku :] Chciałabym potrafić się zakochać... lecz przez pewną osobę mam chyba uraz do popadanie w tą głębię... Strach? Za dużo myślę... Kolejny wniosek, głupie blondynki, mają dużo łatwiejsze życie!

14 stycznia 2006   Komentarze (4)

i bleed just to know i'm alive...

a może on Cię po prostu nie chce?

Boli... szczerość boli... bo może tak jest. Może on mnie nie chcę? Bo może ta więź, to przytulanie... może to ja wszystko wyolbżymiam? Pewnie tak... Bo to raczej ja szukam jego w tłumie, nie on mnie... To ja się staram nie on... Może lepiej wyluzować. Przestać szukać. Tylko wtedy oznaczałoby to, oddanie się w ręcę kolejnego faceta.

"so r u goin with any1?"

To pytanie... zdradza wszystko. Paul, darlin' ty moje... Jesteś kolejnym który potwierdza iż przyjaźń pomiędzy kobietą i mężczyzną nie istnieje. Jesteś sweet... Naprawdę. Pewnie mogłabym się w tobie zakochać, gdyby nie Ally. BO wiecie... ja nie potrafię bez mężczyn żyć. Ciągle muszę być nimi otoczona. Jakoś tak jest lepiej... jakoś oni lepiej mnie "kminią" (uczę się nowych słów). I wolę myśleć, iż Alliemu jest naprawdę przyjemnie kiedy siedzę w niego wtulona. Kiedy rozmawiamy o śmierci Syriusza. O zakończeniu 7tomu HP. Kiedy słuchamy razem MCR. Kiedy gadamy o seksie (większość czasu). Kiedy karmię go cukierkami. Kiedy się z nim droczę. I jak ja mam się w nim nie zakochiwać? No jak? Heh...

Dzięki Madelle... swoją szczerością zdołowałaś mnie do samego dna!

M: i hav a tendency 2gt very physical...
A: realy? u dn't say!
Ciepło... i ten wspaniały dotyk jego dłoni... heh... Umieram powoli...

12 stycznia 2006   Dodaj komentarz
< 1 2 >
Czarna-roza | Blogi