bad bad girl...
Z Oisinem to już definytywny koniec. Nie chce mi się z nim męczyć, ciągnąć tej przyjaźni, która przyjaźnią nigdy nie była. Koniec już udawania, że on się postara, że kiedyś będzie inaczej, że kiedyś to się zmieni. On tęskni, żałuje, jest przyjacielem, tylko wtedy kiedy mnie potrzebuje. Kiedy nie ma innej panny na horyzoncie, lub jest taka której on nie traktuje poważnie, która jest na chwile i która tak naprawdę jest obiektem fizycznym, a nie emocjonalnym. Już raz mu to wytknęła, po raz kolejny obiecał, przepraszał, miało się zmienić, dostał szansę. Ostatnią. Zaczął chodzić z Keara, o Mikusi się zapomniało, nie odzywało przez kilka tygodni.Nawet życzenia świąteczne mocno spóźnione. W końcu się odezwał, nie ruszyło mnie to. De ja vu które odwiedza mnie co miesiąc. Potem nie odpisywał przez dwa dni... napisałam do niego i dostalam odp "cholera, zapomniałem kompletnie o tobie" odpisałam mu "to nie będę przeszkadzać, bo i tak pewnie znowu o mnie zapomnisz na kilka tygodni". I się zaczęło... Że to ja mam problem, że to ja jestem żałosna, bla bla bla bla. Wtedy zabolało, wtedy się przejęłam, ale wtedy także miałam napięcię przed miesiączkowe i na głupie piosenki miłosne reagowałam łzami w oczach, więc nie zwróciłabym za bardzo na moją reakcję uwagi. Za to Mark zwrócił i to troszeczkę za mocno :/ wyciągnął ze mnie co się dzieje, co to za "friend" który mnie źle potraktował i skończyło się na tym, że przeczytał smsmy. Wiem jaki jest Mark i wiem, że gdyby kiedykolwiek się spotkali, Oisin nie byłby już w jednym kawałku. Ale się nie spotkają, a Oisin zniknął z mojego życia raz na zawsze. Nie żałuje, nie tęsknie nawet nie jest mi przykro... Ja już nawet z nim prawie w ogóle nie gadam, więc za czym mam tęsknić? Za brakiem kontaktu? E tam. Po co mi to :]
Mark za to jak zwykle kochany, wspaniały i nie mogę nadal uwierzyć, że ze sobą jesteśmy. I to już po nad 6tygodni... a ja nadal nie mogę się nim nacieszyć :P Widzę, że jego uczucie staje się co raz silniejsze, że traktuje nas co raz bardziej poważnie. Małe głupotki, ale pokazują o nim wiele. Nawet sposób z jakim pisze smsy... xx na końcu każdej wiadomości, kiedy wiem, że to nie jest w jego stylu... on nie z tych którzy zostawiają wszystkim całusy. Sposób z jakim mnie traktuje przy przyjaciołach, sposób z jakim na mnie patrzy. Nawet fakt, że staje się co raz śmialszy kiedy jesteśmy gdzieś razem.
Kocham też w nim to jego niezdecydowanie, ten lęk, że posunie się za daleko, że odbiorę go źle, że zaprzeczy temu, że mnie szanuje. Czuję w jego dotyku jak bardzo chce ze mnie zdjąć ubranie, dotykać nagiego ciała. Widzę to w spojrzeniu. Lecz jednak nie pozwala sobie na to. Wczoraj męczył się długo... Leżeliśmy na łóżku i oglądaliśmy Innych. Na dzień dobry dostał tylko całusa w policzek, a potem w nosek i czułko. Bo jest przeziębiony, bo nie chce mnie zarazić, bo mam być zdrowa na sylwka. Obiecałam mu, że spróbuje być grzeczna i spokojnie obejrzymy film. Heh... Film kocham, ale to były istne męki. On też pod koniec już nie wytrzymywał. Byliśmy sami w domu, leżeliśmy na moim gigantycznym łóżku. Lekko gładził moją skórę, jako forma maleńkiej pieszczoty podczas oglądania filmu, sprawiając, że pragnęłam go co raz bardziej. Potem gładząc dłoń, 'przypadkiem' dotykał uda, że leżałam bokiem, zaczął gładzić wnętrze uda. Czułam jak robi mi się gorąco, jak już nie wytrzymuję, a on jak gdyby nigdy nic "to oni widzą duchy tak? czy to już blisko zakończenia, bo ja nie mogę się doczekać by się dowiedzieć co tu gra...". Ja w myślach tylko się modliłam by ten film się skończył. Nadszedł ten moment, nie zwracając uwagi na te jego zarazki, wirusy i Bóg jeden wie co, pocałowałam go. Tiak... te dwie godzinny mocno się na nim odbiły... Szkoda tylko, że dopiero tak późno. Koszulka poszła na bok, zrobiło się bardzo gorąco no i zaczęła dzwonić komórka.
"Mikia przypominam, że przejmujesz moją zmiane o 17! będziesz?"
Heh... a miałam jakiekolwiek wyjście? Cholerna praca akurat kiedy udało mi się w nim obudzić tego potwora. Kiedy to on decydował jak i co, on stawiał pierwsze kroki, on pragnął tak, jak chyba nie pragnął nigdy... Powiem wam jedno, było to jedno z najbardziej bolesnych rozstań :P Musimy to szybko powtórzyć bo inaczej Mikuś zwariuje :P