• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Good Girls Don't

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
30 31 01 02 03 04 05
06 07 08 09 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 01 02 03 04 05

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Maj 2009
  • Marzec 2009
  • Styczeń 2009
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004

Archiwum luty 2006


< 1 2 >

Sweet Cherry...

...nie jesteś dla mnie tymianek ni róża, ani też czuła pod miesiącem chwila... lecz ciemny wiatr... lecz biały mróz...

Nie kochać... potraficie?
Nie czuć, potraficie?
Nie myśleć, potraficie?

Bo ja nie... nie kiedy nazywa mnie Sweet Cherry.. nie kiedy piszemy o obiecanych pocałunkach....

Przymykam oczy... myślę realnie. Trzeźwo... próbuje. Przez lekką czerwoną i słodką mgiełke zauroczenia. I zadziwienie mnie obezwładnia. Już dawno tak mi nie zależało... Już dawno tak mnie nikt nie obchodził. Niech myśli co chce. Nie wyjdzie? Jebać go, najwyżej nie jest mnie wart. Lecz kiedy widzę blondynkę o długich lokach, w obcisłej czarnej sukience, na wysokich czarnych szpilkach z odważnym makijażem, przychodzi mi jedno do głowy... "ta dwudziestolatka mogłaby być jego dziewczyną...". I ta cała pewność siebie idzie w bok. Bo już tak bardzo nie pragnęłam duszy i serca. Tak naprawdę... Wiem, że jeśli się postaram to mi przejdzie. To uczucie spłonie i się spopieli, tak samo szybko jak wybuchło.

Tylko pytanie brzmi... ile można?

Ktoś próbuje się we mnie nie zakochać... życzę szczęścia. Wierze, że mu się uda...

A życie? Przyjemnie płynie... naprawde dobrze. Uśmiech nie znika z ust. Bo mogłoby być gorzej prawda?

...jest skwar... co ciała kochanków spopiela... jest śmierć co oczy kochanków rozszerza... jest taka śmierć... o to na rośnych polanach wesela, z kości słoniowej unosi się wieża, czysta jak skwar, gładka jak śmierć...

 

 

27 lutego 2006   Komentarze (3)

terapia...

(to co tu przeczytacie jest częścią terapi "niezakochiwania się" bardzo skuteczna...)

*

Sen

Uśmiech... ocierające się o mnie ramie. Jego ciało tuż obok mojego. Spojrzenie tych pieknych oczu... To coś.

Podniesienie powiek, po raz kolejny, to tylko sen.

Rzeczywistość

Obiecane... pocałunki... prezent na urodziny, dwudzieste tak dokładniej... lekarsto na samotność... za uśmiech na zdjeciu, specjalnie dla mnie... za... bycie grzecznym chłopcem. Niestety on jest w Dublinie, więc nie w ten weekend... Bo kiedy się spotkamy... Gdyby to nastąpiło dzisiaj, pod niebem usianym gwiazdami bez słowa zarzuciłabym mu ręce na szyje i pocałowała... raz... drugi... trzeci... czwarty... a potem setny...

Przejdzie mi... napewno mi przejdzie...

Smak truskawek... smakują jak truskawki. Tak twierdzi... moje jak czereśnie, tak powiedział pewien chłopak.

Cherrys? luv dem...

u'l luv my lips 2...

now i realy cn't wait til i c ya

Widziałam zdjęcia z przed trzech lat... Wcale nie chciałabym by był młodszy... Pociąga mnie jako dojrzały mężczyna... Ten zwariowany dwudziestolatek, nie dokońca świadom swojego uroku.

u r a mad girl... cn't believe u dn't hav a boyf...

Niezakochać się... nie pozwolić sercu kochać... nie, nie wolno, nie, nie można...

Wcale nie jest lepiej... ale będzie.

Powiecie, że głupie jest niezakochiwanie się. Lecz jeszcze naiwniejsza jest miłość bezsensowna. Zresztą prawdziwej miłości nie da się powstrzymać. Jeśli to ten, to jeszcze go pokocham....

 

 

 

24 lutego 2006   Komentarze (3)

The end is near...

Dwa tygodnie bez mojej paczki. Dwa tygodnie bez moich chłopców. Dwa tygodnie bez moich Girlz. Tragedia, tyle wam powiem. Praktyki i rozłąka z ludziskami z mojej szkoły. Tragedia!

Słońce uśmiecha się przez chmury... It's a beautifull day...

Mogłabym się w Jasonie zakochać... Mówiłam wam już? Mogłabym... Tylko jeszcze nie teraz. Bo teraz ta miłość nie miałaby sensu. Schowam to ziarenko miłości gdzieś głęboko, niech poczeka rok... może dwa. Może do wakacji? Do wspólnej imprezy... Bo narazie? Narazie za wcześnie...Powoli się od niego uzależniam... Od informacji "You have a new messege from Jason" codziennie... wiele razy każdego dnia... Bo jak można się nie uzależnić od tak interesującego mężczyzny? On poznał cząstke mnie, ja cząstke jego... Np. to, kiedy po raz pierwszy uprawiał seks. Szokujące... gdyż to nie było tak dawno. Dlatego i mnie mówi, żebym się nie spieszyła... Tylko wiecie co? Przy nim mogłabym się obudzić rano... sami spójrzcie Candy Boy

Neil coś do mnie ma. Wczoraj powiedział HAnnie i DAnilowi, że mnie nienawidzi ale gada ze mną tylko dlatego, że jestem cholernie ładna. On wszystkich nienawidzi bo ostatnio to jego ulubione słowo (oni wszyscy są powaleni na łeb). Oj chłopcy, chłopcy... Miło...

It's a beautiful day...

A wszystko co złe, niech szlak trafi. Te zazdrosne dziewki, te porąbane dziwki i lalki barbi. W końcu nie wszyscy będą mnie kochać...

Uśmiecham się lekko, delikatnie... uśmiechniesz się ze mną?

24 lutego 2006   Komentarze (3)

Dangerous...

I'm breakin into pieces...

Łamie się na kawałeczki, na małe kryształki, jak lustro z moim odbiciem. Podnoszę kawałeczki kryształu i zasadzam je w męskich sercach. Już nigdy nie będą szczęśliwi beze mnie...

Owen ma rację, jestem niebezpieczna. Najniebzpieczna z niebezpiecznych. Widząc mnie spacerującą ulicą kobiety powinny zamykać okiennice, zamykać drzwi na sześć zamków i zatykać uszy swoim mężczyznom. Istnie jak syrena.

Miałam kryzys... dlatego wolałam tutaj nie zaglądać. Z kryzusu wyciągneli mnie moi chłopcy. Troche okrutne jest to, iż Paul poszedł w zapomnienie. Iż dałam sobie z nim spokój, on świruje a mnie to już nie rusza. Obecnie skrzynke w komórce zawalają mi wiadomości od Conora, Neila i Owena (z Experimental Shortcuts, ci co wygrali Battle of de Bands).

Jeśli chcecie upewnić się, że jestem okrutna, straszna i niezbpieczna to posłuchajcie tego: powoli uwodzę znowu Ciarina. Dlaczego? Bo mam chcice. Bo on tak fajnie na mnie patrzy kiedy go zaczepiam, kiedy pokazuję, że jestem zainteresowana.

Gdyby ktoś w zeszłym roku powiedział mi, iż stanę się tym czym jestem... Nie uwierzyłabym. Sama nie wierzę ile we mnie pewności siebie, kokieteri... Od Jasona dowiedziałam się, że kiedy przeprowadziłam się tutaj wszyscy jego kumple od razu wiedzieli, że "ta 12latka kiedy podrośnie będzie najseksowniejszą laską w mieście". Podobno już się spęłniło :D Gdy tylko rodzice zaczną mnie puszczać do klubów w soboty, na noce od 18lat on zajmuje mojego pierwszego drinka i pierwszy taniec :D Oj jak miło...

Z innym informacji drobnych, zostałam wczoraj smsowo rozdziewiczona przez Owena. A ostrzegałam go, że jestem niebepieczna. Nie sądzę by jego dziewczyna była zadowolona.

I Ruairiemu wybaczyłam, bo nie potrafię się na niego gniewać. Zawsze mnie tak zakręci, że nie potrafię... Faceci i tam moja cholerna słabość do nich!!!

A teraz siedzę jak to baba z okresem, w domu. Naćpana jestem tabletkami przeciwbólowymi, rzygać mi się chce jak babie w ciąży i próbuje nie myśleć o tym, że krwawie jakbym miała ranę ciętą na dwa metry. PANIE ZA CO TY NAS TAK POKARAŁEŚ???

23 lutego 2006   Komentarze (5)

I'm breakin' down somebody pray for me...

Flirt z Jasonem trochę się wymknął z pod kontroli... przez chwile za bardzo zaczęło mi zależeć. Dlaczego kiedy znajdę jakiegoś pożądnego faceta musi on być albo zajęty przez dziewczynę którą szanuję, albo być ode mnie dużo starszy? Cóż Jason kończy 20, ja 16. Niby wiek nie gra różnicy, ale szczerze... oboje wiemy, że to nie ma sensu. On lubi sypiać z laskami od tak... wat eva happens happens. Ja tak samo bawię się facetami, ale nigdy nie posunęłabym się dalej niż shiftięcie. Może za rok... kiedyś... Coś z nim będzie :] Oj tam gadanina ściętej głowy.

Natemat Paula nawet nie będę pisać... daje sobie z nim spokój. Szkoda czasu i zachodu.

W polsce zima, śnieg pada z deszczem. Nie potrafię sobie tego wyobrazić. U mnie na zielonej wyspie świeci mocno słońce, niebo jest prawie, że bez chmurne (szokujące jak na Irlandie) normalnie nawet się kurtki nie chce zakładać.

Łapie lekkiego doła... dobrze, że jutro już szkoła. Dzięki Bogu jutro już szkoła. Dzięki Niebiosom... Już dość mam domu, uzależnienia od internetu, chyba tylko praca trzymała mnie z dala od szaleństwa. A przeczytanie HP po raz drugi, tym razem po polsku wcale nie poprawił sytuacji... ZABILI DUMBLEDORA! Ay... Przynajmniej Rudolf w książce Seks i inne przykrości jest jeszcze wstanie poprawić mi humor. Polecam tą książkę, przy niej można się dosłownie posikać ze śmiechu.

Gubię się we własnej głowie, w morzu myśli... Bo chcę tak wiele... a dostaje zupełnie co innego. Bo chcieć nie oznacza mieć. Pragnę miłości, ale kiedy ją dostaję, nie chcę jej w takiej postaci. Oddać siebie całkowicie, poświęcić się do końca, stracić zmysły... by potem spaść na ziemię z trzydziestego piętra... Ciągle mam since, wiecie? Since na sercu... Boję się... boję się ofiarować komuś swoje serce. Nienawidzę tego w sobie... tego, że to niezakochiwanie mi wychodzi. Mówię sobe nie, podaje racjlonale(przynajmniej dla mnie) powody i proszę!

Tulę mojego psiaka, Pana Florysława którego kocham miłością prawdziwą i który kocha mnie i nigdy mnie nie opuści dla innej. Śpi on teraz na kolanach odrobinę przeszkadzając mi w pisaniu z irytowany stukaniem klawiatury. Okazuje to przez lekkie pomrukiwanie i lekkie drżenie jego nietoperzych uszu. Przynajmniej on mnie kocha pełnią miłości, a wzamian oczekuje tylko wody, dobrego jedzenia, spacerów, bawienia się i ciepła... uczuciowego ciepła.

Mówiłam! Odbija mi...

 

19 lutego 2006   Komentarze (4)

I'll find u... 2nite in my dreams... wen...

Może zacznę od komentarza Mad. Hmm... wiem, że niektórym osobom trudno to zrozumieć. Dla wielu moje wytłumaczenie będzie głupie... ale taka jest Irlandia i kultura irlandzka. I uwierz mi Mad, jestem jedną z najbardziej szanujących się osób. Irlandki są łatwe. Baw się, korzystaj z życia. To, że ja byłam z Ruairim, z Ciarinem, z gościem z Finntown... to COŚ. Dla mnie to była chwila. To był uśmiech na ustach, błysk w oczach. Jego oczach. Spełnienie marzenia. To było... to. Właśnie to. Chwila warta wszystkich popełnionych błędów. I nie żałuje... choć może powinnam. Co będzie myślał mój facet? Że jego dziewczyna ma powodzenie i jest najszczęśliwszym facetem na świecie, że może mieć mnie tylko dla siebie. Tutaj shiftnięcie to nic... tutaj jest inny świat. Baw się i nie patrzy za siebie. Żyje się w końcu tylko raz? Nie popieram wszystkiego co robią... ale czasem warto wyluzować i po prostu... nie myśleć.

In my dream i hear u whisperin... why won't you stil luv me wen i open my eyes...?

Nadal rozglądam się za miłością. Za ramionami, uśmiechem i pocałunkami które zostawią ślad na dłużej. Które będą znaczyć więcej niż jakiekolwiek słowa. I nie pozwalam się sobie zakochać w pewnym zajętym paniczu... Conor ma dziewczynę, wiecie? Dobrze mi idzie... to nie zakochiwanie się. Chyba mam wprawe. Jest to aż przerażające. Ach, Ech i Och... Muszę jak najszybciej się rzucić w wir szkolny, bo znowu zaczynam za wiele myśleć...

A jutro spotkanie z psiapsiółą i wieczór w teatrze z mamą. I kto wie co przyniesie nowy dzień? Bo ja napewno nie...

I brakuje mi... flirtu z Paulem. Brakuje mi słodkich słów na dobranoc, xxx na końcu każdej wiadomości. Mates... jak chcesz. I Ruairi... jest inaczej niż kiedyś. Nie lubię tego inaczej. Ale przecież wiedziałam, że nie będzie kochał mnie wiecznie... Bo wiecie, przydałby się jednak ktoś kto kocha. Tylko gdzie on jest?

Kiedyś cię odnajdę...

 

15 lutego 2006   Komentarze (6)

hot babe = pure trouble...

Wczorajszy dzień... och, ech i ach. Uwielbiam rockowe imprezy z moimi chłopcami. Ja, Fiona i dwa rockowe zespoły. I ja tu mówię tylko o mojej paczce. Bo zespołów było 22 i tony ludzi! Godzina w samochodzie, 5ludzi na tylnych siedzeniach. Oj warto było... warto. Jechać na kolanach Allego przez piękną godzinę, bawić się jego włosami. Straszna ze mnie kokietka. Jedna ręka na kolanie, druga na udzie. Przyjemnie było. Choć jesteśmy tylko kumple i wszelke pieszczoty w stylu pieszczenie jego szyji opuszkami palców to tylko beczpieczny flirt. Niestety.

I był alkohol... była głośna muzyka... Spacer po mieście, śmiech i spojrzenia... wielu facetów. Luv it. Były kolana Ruairiego, Pete'a, Allego... A co! Jak panienka nie ma gdzie usiaść, zawsze może usiąść na czyichś kolanach!

Paul nie jest obrażony. Paul się do mnie odzywa. W Paulowski sposób. Bosh... kiedyś z nim zeświruje. Już nawet chłopaków doprowadzał do szału. Raz był happy, a zaraz potem normalnie dół człowieka. I jak zwykle... chłopcy pobawili się drugami. Jak przyjechałyśmy Paddy już był pod wpływem środków pobudzających (jak to powaznie brzmi :P). Ja się w to nie bawię, ale skoro oni chcą sobie marnować życie... Cóż, sex, drugs n rock n roll! Heh... Żyj szybko, umieraj młodo. Śmiesznie było, ale nie pochwalam...

Potem był pewien osobnik płci męskiej. Przyciągał mnie od początku. Obrałam go za swoją ofiarę. Uwiodłam i wykorzystałam. Choć on, jak to facet pod moim wpływem, nadal pewnie uważa iż to on mnie uwiódł i wykorzystał. I niech tak myśli. Ale chyba wszystkie wiemy, że to kobiety wybierają sobie facetów. I było cholernie przyjemnie... Nawet jeśli on miał nadzieję na coś więcej. Ale odsunęłam jego łapki od mojego rozporka i powiedziałam wprost "jeśli chcesz się ze mną pieprzyć, to zapomnij o tym babe." Jego głupie pytanie, dlaczego. Lekko się wkurzyłam i chciałam odejść "i'm not that type of girl". Odsunęłam go od siebie, delikatnie, na małą odległość. Chyba nie chciałam odejść, a on nie chciał bym odeszla. Przeprosił... w bardzo przyjemny sposób :]

I tu po raz kolejny wchodzi Paul. Znaczy się, nie wszedł kiedy się całowaliśmy ze Story'm, bo byliśmy dość daleko od klubu :P Tu wchodzi Paul do mojej historii. Nie rozumiem tego faceta... Powiedział, że chce być tylko kumplami? To czemu do cholery zgrywał taką ofiarę kiedy wróciliśmy ze Storym. Szkoda mi go... jego kumple są okrutni. Fiona mi opowiadała co wygadywali... Bo ona poszła z nimi pogadać, a oni gdzie ja jestem. Więc ona że poszłam się "przejść" ze Storym na świerzym powietrzu. Wszyscy załapali, oprócz Paul'a. On sie przejął i zapytał czy się dobrze czuje. Adam i Niki mocno pojechali... Że pewnie Story już się mną porządnie zajmie i jeśli mu będę omdlewać to tylko w jego objęciach i z przyjemności. I może jesli Paul się postara to i w jego objęciach będę potem omdlewać. Tylko nie kapuje, dlaczego znowu jest na mnie wkurzony, a nie na swoich kumpli? A ja myślałam, że kobiety są skomplikowane!

Specjalnie dla was, kilka zdjątek :*

Ciarin

Pete, a w tle Ciarin i Ryan

Owen

Shadowplay!

Moi & Story

Enigma - Ally na białej, seksownej gitarze...

Piękna gitara... again

The Strayz

13 lutego 2006   Komentarze (5)

tomorrow is a different day...

Trochę mnie tutaj nie było... Przepraszam, że nie zaglądam na wasze blogi. Poprawię się, obiecuję :] Tylko, że ostatnio tyle się dzieje... Pogubiłam się trochę. Jest dobrze, a zarazem źle. Jasno, ale coś lekko zasłania mi oczy. I widziałam Conora i jego dziewczynę... Taka podobna do mnie. Z wyglądu, z tej lekkiej niepewności w pewności siebie. I nie chcę tego niszczyć. Ten błysk w oczach kiedy na niego patrzyła, to coś... Ten blask, kiedy była przy nim. Takich rzeczy się nie niszczy. Takisz rzeczy nie można niszczyć. Nie wolno... Cieszę się iż nie pozwoliłam mu tego wszystkiego rzucić. I nie... nie rozmawiałam z nim. Chciałam, ale porwała mnie moja paczka. Moje GIRLZ(dziewczęta), a potem The Shadowplay. I wiecie... nie żałuje tego co było pomiędzy mną i Ciarinem. Nie żałuje tych dwóch wieczorów... Żałuje tylko, że tamtego wieczoru zadałam go głupie pytanie Paulowi... Bo teraz wiecie, jest gorzej niż kiedykolwiek wcześniej. Z Paulem się wszystko schrzaniło. Nawet nie wiem jak i kiedy. Co się stało. W jednej chwili jest świetnie, w drugiej... Ay... I wiecie? Już tak dalej nie mogę. Już się nie przejmuje. Bo mam już dość. Raz jest świetnie, zaraz potem chodzi naburmuszony. I nie chce pogadać. I wiem o co chodzi. I już mam dość. Nie muszę się z nim męczyć. W końcu mu przejdzie.

Ale wiecie... jest dobrze. Z moimi girlzami jestem bliżej niż kiedykolwiek. Mówię im o wszystkim, chyba po raz pierwszy od kąd je znam. I z Fioną sobie wszystko wyjaśniłyśmy. Jest świetnie. Tylko z tym Paulem coś nie tak...

I obserwuje jak Paula, ta słodka wariatka, podwala się do Ciarina. I widzę jak on na nią patrzy z rozbawieniem. I choć coś mnie kłuje, to a niech tam, niech będą oboje szczęśliwi. Ja też sobie kogoś znajdę... Bo wiecie... dobrze musi być...

10 lutego 2006   Komentarze (5)

men... how cud i live without dem?

Dostałam dzisiaj spowrotem mój dziennik szkolny, potocznie znany jako Diary. Taki kalendarz w którym zapisujesz co masz zadane, kiedy masz egzaminy itp. W tym roku kupiłam go tylko po to, by wszyscy mi się w nim podpisali. Miła pamiątka. Owy kalendarzyk został mi skradziony, porwany, zabrany, zwijcie jak chcecie(!) przez Paula i Nikiego. Dostałam go spowrotem dopiero dzisiaj. Pełno podpisów i różnych informacji. Na chemi miałam przyjemność przeczytania go całego. Oprócz tego, że dowiedziałam się iż nie mogę mówić bo jestem w ciąży (?!) i mój braciak okazał się być jednorożcem (?!), pod 17 czerwca znalazłam notkę. Nie wiem dlaczego pod czerwcem, i dlaczego 17... może kiedyś się dowiem. A więc na kartce było napisane

Maybe i will never be
all the things i wana be
Now is not the time to cry
Now's the time to find out why
I think your the same as me
We see things they'll neva see
You and I are gonna live forever!

A pod spodem Paul woz ere... how sweet!!!! Ale widzę, że tak łatwo nie będzie odzyskać kochasia. Złamałam mu serce... Cholera, że musiało mi się gardło rozchorować akurat teraz! Tragedia! A w środe Battle of de Bands!

Na myspace oprócz wychaczenia boskiego Jasona (!!!!) który mieszka tuż pod moim nosem (obecnie studiuje w Dublinie), poznałam też zwariowanego Conora który mieszka kilka miasteczek dalej. W środę poznam go w realu właśnie na Battle of de Bands. Jego dziewczyny zespół rockowy będzie grał. Fajnie będzie :] Środo, here i cum!!!

A o to Conor, który możliwe iż dla mnie zostawi swoją dziewczynę, jeśli tylko kiwnę palcem. A znamy się tylko 2dni... Co ja w sobie takiego mam? Wiedźma jestem, wiedźma kofane...

A jutro examin z gitary, 3majcie kciuki!

 

 

 

06 lutego 2006   Komentarze (4)

Czerń...

Humorek się rypie... ach... Nie pytajcie dlaczego. Bo czasem tak się zdaża iż optymizm siada, uśmiech opada. Bywa... Znowu za dużo myślałam. Bo wszyscy faceci którzy mogli by być dla mnie, są zajęci. Bo pociągają mnie, tylko wtedy kiedy nie są do wzięcia. Kiedy trudno się ich zdobywa. A kiedy już jest łatwo, zaczynają mnie nudzić... Nienawidzę tego w sobie. Wyzwania... jak w cholernej grze. Jak w polowaniu. Dalej, trudniej... I troche to przez sny...

Śnić... oby tak śnić szczęśliwie... i znać odpowiedzi na wszystkie zadane w nich pytania...

*

 Siedziała na brzegu... cała ubrana na czarno. Podarta suknia, rozwiane włosy... i uśmiech skierowany w stronę słońca. Gdybyś podszedł bliżej, zrozumiałbyś, że uśmiech potrafi być także zdradliwy. A prawda mieć dwa końce. Na policzku widniały ślady czarnych łez... Dłonie jej były pokryte krwią, a stopy zanurzone w wodzie. Krzyknąłbyś nie, kiedy zanurzyła się wodę. Jak głupio byś się poczuł, zaraz po tym kiedy jej głowa wynurzyła się z wody. Jej kruczoczarne włosy oplotły jej ciało. Uśmiechnęłaby się do ciebie. Tak smutnie, tak głęboko... i wiedziałbyś już wszystko. On odszedł... lecz została ona. I od tamtej pory odwiedza kogoś, co noc... Zatrzymuje się na chwilę, widząc miłość, która doprowadziła do śmierci. Uroni łze... bo ona nie jest niewrażliwa... Przecież jego także przeprowadziła przez rzekę śmierci. I ciebie też przeprowadzi, tylko daj jej chwilę... Niech uśmiechnie się do gwiazd, bo przecież on jedną z nich teraz jest... tą najjaśniejszą, z wszystkich na niebie dusz...

*

Bo czasem dusza, taką czarną jest...

04 lutego 2006   Komentarze (5)
< 1 2 >
Czarna-roza | Blogi