Święta przeleciały tak szybko... Ach... Szalona noc w weekend przed świętami. Dużo zdjęć, koktaili, tańca, pocałunków... Przez ułamek sekundy widziałam Oisina kiedy przechodził obok nas. Tylko przez sekunde ponieważ nieświadomy Mark, stojący tyłem do tłumu pocałował mnie, tak strasznie za mną stęskniony... Wiedziałam, że Ois wraca na święta z Hiszpani ale jakoś niespecjalnie chciało mi się z nim gadać. Wpadłam też na Lee ale nic nie powiedział. Tak lepiej.
Jason się do mnie nie odzywa. Ponownie. Dobrze :] Jakoś już nie zależy mi na naszej "przyjaźni".
Rodzice zaprosili Marka na wigilie, na początku nie wiedziałam czy to dobry pomysł, ale było wspaniale =D Już dawno tak się dobrze nie bawiłam :]
Sylwek także razem. Niestety nie było pocałnku o północy. Jakoś tak wyszło. Potem cały wieczór zachowywał się dziwnie i ziminie ale próbowałam nie zwracać na to uwagi. Kiedy zaczynął się odsuwać odbiegałam od niego prosto w ramiona przyjaciółek. Szalony taniec na parkiecie, alkohol buzujący we krwi, muzyka... Aaaach raj. I najlepsi ludzie na świecie :D Do tego ile hugów dostałam, ile pocałunków w policzek! Najfajniejsze były te od przyjaciół Marka którzy na początku nie do końca byli do mnie przekonani. Teraz ściskali mnie i życzyli wszystkiego naj, ale tak prawdziwie, tak szczerze. Poznałam nareszcie Larrise, siostre Dan, dwie panny które teraz rozumiem, że kochają Marka jak siostry. Kiedyś o nie zazdrosna, teraz uwielbiam je strasznie :D Takie słodkie dwa stworzenia :]
Nie myślcie sobie, że z Markiem jest źle. Wtedy byłam wkurzona, ale pocałował, przeprosił, wyjaśnił. Ustaliliśmy, że następnym razem mi powie, że źle się bawi i że chce troche odetchnąć. Nie będę wtedy go namawiać to tańców, obściskiwańców itp :D
Boję się tego roku :( boję się matury, boję się, że się nigdzie nie dostanę. Aaaaaaaaaa!!!!!!!
Mam nadzieję, że wasze święta i Sylwek też były magiczne :]