• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Good Girls Don't

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
26 27 28 29 30 31 01
02 03 04 05 06 07 08
09 10 11 12 13 14 15
16 17 18 19 20 21 22
23 24 25 26 27 28 29
30 01 02 03 04 05 06

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Maj 2009
  • Marzec 2009
  • Styczeń 2009
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004

Archiwum kwiecień 2007


wiem, że nic nie wiem xD

Szkolny wypad na targi college'owe. Jak zwykle wrzucili nas w tłum, dali mapę którą trzeba czytać pod mikroskopem i idźcie owieczki Boże przed siebie. Obskoczyłam wszystkie ważne miejsca, dwa art college do których chcę iść i kilka normalnych uniwersytetów, żeby sprawdzić punkty na filozofię i psychologię (którą prawdopodobnie bym zrobiła na uniwersytecie UCD gdzie teraz jest Mark, bo mają najwięcej miejsc i przez to mniejszą ilość punktów wejściowych). Te dwie godziny łażenia i gadania upewniły mnie, że wiem teraz dużo więcej na temat tego co chcę robić, ale za chiny nie potrafię zdecydować co lepsze...

Studia plastyczne, kasa duża w Mediach. (pasja)

vs.

Psychologia, przez filozofie(łatwiej się dostać, a mnie to interesuje jak cholera) druga pasja.

CHOLERA. Skończy się na tym, że będę kuła jak głupia i pracowała nad porftolio plastycznym i złożę papiery wszędzie. A jak się dostanę wszędzie, to wyrwę sobie włosy z głowy. Choć owe pradopodobienśtwo jest minimalne.

Cóż, dzionek i tak był udany. Znajdowanie Emo lasek dla Allego, kawka w kafejce bardzo w moich klimatach. Obrazy wszędzie, dziwne kwiatki i jazzowa muzyczka w tle. Tiak... bardzo coś się czuję jazzowo ostatnio. W owej kafejce mignął mi Karl, stary znajomy. Uśmiechnęłam się do niego, ale nie zauważył, nie pamiętał? Trochę przykro mi się zrobiło, ale trudno. Zapłaciłyśmy za kawę i wyszłyśmy.

Zajęta wylizywaniem lodów miętowych z wafla, siedząć na murku nie zwracałam uwagi na świat naokoło. Tricia naglę szepnęła mi do ucha, że za nami, pod sklepem muzycznym stoją przystojni faceci i patrzą się w naszą stronę. Dla mnie przystojni mężczyźni nie istnięją od kilku miesięcy. Bez przesady, Johnnego Deppa i Keanu nadal kocham, ale to miłość platoniczna. Poza nimi i moim kofaniem nie widzę żadnych innych facetów. (Dobra widzę, ale gacie mi już nie spadają na ich widok, tylko nadal rozróżniam żabę od motyla).
Wracając do tematu, dziewczyny zaraz zaczęły podskakiwać na tyłkach, ja nie wiedząc o co chodzi lekko się odwróciłam lekko poirytowana, że oderwały mnie od wielbienia płyty koncertowej MCR którą właśnie zakupił Ally (i pozwolił mi pożyczyć). No więc w naszą stronę zbliżali się owi "przystojanicy". Od razu rozpoznałam, że część z nich to Under Siege, moi owi znajomi z zeszłych wakacji. Byłam pewna, że mnie nie poznają, albo udadzą, że nie poznali i pójdą przed siebie. Prawie, że miałam rację. Karl do nas podszedł. Głównie to do mnie, bo dziewczyn nie pamiętał. Mnie tak. Tylko, że takiego dziwoląga jak ja trudno zapomnieć. Mówi z akcentem, ni polskim ni Irlandzkim. (niby egzotycznym, ale ja ani pomarańcz, ani grejfrut), wygląda tak jakoś nie Irlandzko i w ogóle wariatka.

Jedna rzecz którą lubię w Karl'u to to, że nie podwala się do mnie na każdym kroku, nie patrzy na mnie jak na zdobycz i traktuje czysto jak kumpele. Nawet jeśli kiedyś dał mi kosza (miał dziewczynę), potem była mowa o czymś, ale pojawiła się próba złapania Marka w moje sidły związku. Udało się i tak zostało... Miło było wymienić kilka zdań, uśmiechów i dostać zaproszenie na koncercik. Obietnica drinku. No i chłopaka też powinnam przyprowadzić. Miło :] Może któregoś wieczoru wpadnę. Poszedł, a dziewczyny mdlały. Oj kobiałki wy moje... Nie dziw, że aż się faceci czasem boją z nimi gadać... xD

26 kwietnia 2007   Komentarze (4)

nothing compares to u..

Wyjazd był genialny, wymęczył mnie kompletnie, ale tego właśnie potrzebowałam. Wspinaczka po ściance, a potem skok... Przezwyciężyłam strach i skoczyłam, byłam z siebie strasznie dumna :D Nawet jeśli było to cholernie trudne, jednak warto było... Nawet tylko dla tej adrenaliny :P

Matki stres w pracy = nasze kłótnie. O studia (ciągłe niezdecydowanie i jej niepewność, czy w ogóle mam pojęcie czy mi się to z podoba, czy to jest to, czy nie zmarnuje 4lat studiów, czy nie skończe tak jak ona). A co JEŚLI DAM RADĘ, jeśli POKOCHAM tą robotę... Jeśli to będzie TO.

Teraz jęczy, że nie wie czy zapraszanie Marka na tą gale w sobote to był dobry pomysł. Znowu się zaczyna. Daje pomysł, upiera się, że dobry, a kiedy za późno, ta się wycofuję. Za późno, zaproszenie jest, kofanie jest psychicznie przygotowane i chce iść. Spędzić choć jeden wieczór ze mną... bo potem 4tygodnie kucia i.. samotności. Heh... Aż mi się serce kraje, tak strasznie tęsknie. W takich chwilach myślę o wakacjach które są przed nami. 3miesiącach wypadów na plażę, do kina, maratonów filmowych, jego samochodu przed hotelem i pocałunku na dzień dobry. 3miesiące pocałunków na dobranoc, jego ramion w okół mojej tali. Warto czekać.

Próbuję nie myśleć o życiu bez niego, bo serce jest bliskie rozbicia się o podłogę i rozkruszenia na małe kawałeczki. Naiwnie, ale planuje najbliższe dwa lata z nim. Studia w Dublinie (tam też są dwa uniwerki na które chce iść), wspólne mieszkanie? Choć zawsze podświadomie mam plan B. Tylko ten plan jest jak coś za mgłą. Nie chce po to sięgać, nie chce o tym myśleć, nie chcę wiedzieć, że coś takiego jak życie bez niego może istnieć.

Mój kochany nauczyciel matematyki miał atak wyrostka, odpoczywa teraz po operacji i nie wróci do września. Na zastępnstwo mamy legende/postrach szkoły Snow Balla. Facet od zawsze ma siwe włosy. Są ludzie którzy go nienawidzą. Mark go uwielbia. #2, zaraz po Byrnie (naszym belfru od matmy). Jak narazie po pierwszej klasie go popieram. Facet ma poczucie humoru, uczy genialnie i w swój indiwidualny sposób. Łatwo do łba wchodzi, oczywiście kiedy łeb otwarty, a nie zamknięty na kłótke. Nasza klasa to Honors, więc 99%jest tam, bo chce i na to pracuje. Współpraca powinna być dość miła :] Jednak to nie kochany Byrne... Poeta i matematyk w jednym.

Z info drobnych: Oisina rzuciła dziewczyna. Wiedziałam, że tak będzie, znowu się nim znudziła. Mówiłam, nie słuchał. Trudno...

24 kwietnia 2007   Komentarze (1)

u don't know wat it's v bn lik meetin sum1...

Torba nie spakowana, prowiant nie zakupiony, a ja się leniwie i leniwić się mam zamiar jeszcze długo. Nie chce mi się nic. Wiosenne przemęczenie? Wycieczka zapowiada się wspaniała. Błoto, woda, umazane twarze i ciuchy, a potem gitara i szaleństwa po kolacji. Tiaaak... tego nam właśnie teraz trzeba. :D

Kofanie zaskakuje mnie na każdym kroku... Do tego, że on z mózgu ma gąbke już się przyzwyczaiłam, ale ile w tej gąbce się mieści! Ciągle wyskakuje mi z różnymi informacjami, a potem się tak słodko peszy...

"Za dużo mówię"

I po raz pierwszy słyszę to z jego ust. Widać jak bardzo się nasz związek zmienił. Do niedawna, to ja gadałam jak najęta, on mniej. Teraz rozmowy już płynną lekko, otworzył się przedemną i mówi, że tak lepiej... Nikt mu wcześniej nie pokazał, że o uczuciach lepiej mówić. Nie trzymać złości w sobie...

Ciepły wieczór, leci Stereophonics.

"Uwielbiam Stereophonics..."

Oczekuję odpowiedzi, że co? eee tam. Przyzwyczaiłam się do tego z Allym i chłopkami. Metal, rock...

"Ja też..."

"Przypomina mi wakacje... ciepłe powietrze ale o zapachu nadchodzącego deszczu, kiedy ziemia prosi o te kilka kropel deszczu."

".. i dotyk ciepłego deszczu na skórze.."

A ja głupia zaczynam tęsknić jeszcze bardziej...

Pies wydziera się za oknem na listonosza, co te psy mają do listonoszy?! Czy ktoś potrafi mi wytłumaczyć?! A co do szabloniku to jeszcze nie TO, ale znajdę xD Ktoś zna jakieś fajnie stronki z szablonami?

Pozdrawiam cieplutko!xxxxx

18 kwietnia 2007   Komentarze (3)

Samotność w Dungloe...

Podoba się nowy szablonik? Musiałam coś zmienić. To jeszcze nie to, ale miejmy nadzieję, że TO niedługo znajdę.

U mnie spokojnie.. i samotnie. Kofanie w Dublinie i wróci dopiero po egzaminach czyli pod koniec Maja. Niby aż tak źle nie jest, bo 28kwietnia wybieram się z matką do Dublina na galę, jakieś tam wręczenie nagrody Gazecie Polskiej, w Irlandii. Bo widzicie matka do niej pisze felietony, więc i zaproszenia dostałyśmy. Na ową imprezę zabieram mojego Mena :D Jak mogłabym spędzić wieczór w Dublinie bez niego? Oszalałabym. Będzie prezentacja, a potem polskie piwo i koncert Dżemu :D

Nie zmienia to faktu, że tęsknie strasznie. Codzienne rozmowy, setne smsy. To jednak nie to samo, co jego pocałunki, zapach, dotyk. Po prostu jego obecność.

Jutro szkoła. Rozleniwiłam się strasznie, ale nie fizycznie lecz umysłowo. Bo charować, charowałam przez ostatnie dwa tygodnie. Przytyłam też strasznie, FCUK! Środa-Czwartek, wyjazd na activity trip. Czyli będziemy kajakować, budować tratwy i takie różne. Część jednego z projektów z którego potem trzeba będzie raport napisać. Powinno być zajebiście :D

Czytam Pamiętnik Księżniczki 8. Nie wiem po cholere, bo zawsze mnie wkurza jej dziecinne zachowanie, panika o idiotyczne sprawy i w ogóle... Zupełnie jak nie ja. Jednak czytam, nawet jeśli ta część mnie tylko rozkłada emocjonalnie bo nie mogę uwierzyć, że można aż tak zobie rozwalić związek jakąś głupotą? Zostało mi ostatnie 26stron i nie mogę się zebrać by to przeczytać do końca, choć chcę cholernie. Po prostu mam przeczucie, że zakończenie do końca nie będzie Happy Endem i mnie to wkurwi i zdenerwuje i będę płakać. Bo taka jestem płaczliwa baba od kąd kofanie wyjechało. Nie daję sobie rady z tęsknotą...

Od kiedy wiemy, że te dni prędko nie przeminą...
Czy nie czujesz że jakoś tak do siebie bliżej nam...?

15 kwietnia 2007   Komentarze (5)

u'r de only ting dats rite in al i'v done......

Tak w ogóle to spóźnionego mokrego jajka i smacznego śmingusa dyngusa :D

Mikuś po 8i pół godzinach pracy (charówy) wróciła wczoraj do domku, wzięła prysznic, przywitała kofanie, pozwoliła mu rozczesać sobie włosy (aaaaj cóż za boskie uczucie), zrobiła makijażyk i poszła balować xD Odebraliśmy chłopaków z miasta i pojechaliśmy do Sea View - klubu w którym jeszcze nie byłam, a tam wybierała się cała śmietanka towarzyska z mojego roku :D Więc i ja musiałam się tam oczywiście wybrać, bo cóż by to była za impreza beze mnie?! Zaraz się okazało, że jadą z nami Shane, Paul(jego naj przyjacieł) i Paddy. Wszyscy pijani i prześmieśni. Z Shanem gadaliśmy jak fajnie nam się pracowało rok temu no i że trzeba będzie to powtórzyć w te wakacje. Bo ja tak apropo panienki, wróciłam do hotelu, ale na Bar Food i Bar, bo tam i napiwki dużo większe i ekipa genialna. Shane też wraca na wakacje, więc znowu będziemy z Shaunem się non stop wydurniać i szaleć xD Chłopaki zadawali idiotyczne pytania, czasem niestosowne i Mark im kazał się zamknąć. Mnie tam nie przeszkadzały, tylko się śmiałam, ale widziałam, że jego wkurzają. Kumple nie kumple, jestem jego dziewczyną nie ich.

Szalełyśmy z dziewczynami na parkiecie, kofanie nie chciałgo tańczyć. Mikuś wypiła kilka drinków, jak zawsze. Kilka tequila rose, bo kolegom i moim dziewczynom się nie odmawia. Ale nie, pijana nie byłam. Tylko pełna energi i chęci na.. no własnie :D może lepiej nie mówić głośno. Wróciłam do niego, oplotłam go ramionami. Ale cóż, pocałunku nie było.. Był spięty i jakiś taki inny. Wyszliśmy, wcześniej jak zwykle. Myślałam, że zwariuję. Jak zwykle. Głupia, pijana nie myślałam, że przeze mnie możemy zjechać z drogi :P UUUUPS xD Kiedy mnie odwiózł do domu, nie potrafiłam się zmusić by wyjść z samochodu. Rzucałam się na niego za każdym razem kiedy już miałam wyjść. Kiedy już siadłam sama na łóżku, łzy same poleciały. Nie chciałam być sama... Długie smsy, wyznania, bo wczesniej nie było czasu na słowa, tylko na dotyk i usta. Czemu był nie swój? Bo Paul był pijany, bo wiadomo było, że zacznie bójke. Zaczął. Podobno jakiś gościu złamał mu nos, kiedy my byliśmy nad jeziorem. wkurwiłam się. Przez niego Mark nigdy nie może się rozluźnić, zawsze się martwi i mam dość tego, że potem musi Paula wyciągać z tarapatów. Gdyby mnie nie było, to pewnie Mark by miał złamany nos. HEH...

Cóż, wieczór był udany!!!

09 kwietnia 2007   Komentarze (4)

och, ech i ach...

Koncert MCR nie z tej ziemi... Aż nie potrafię tego opisać. Ta atmosfera, emocje! i ramiona mego mena. Byliśmy jak najbliżej sceny się dało bez specjalnych wejściówek. Było gorąco jak cholera i trochę żałowałam, że koncert nie był na świerzym powietrzu bo i noc była wspaniała - czyste niebo i pełnia. Na 100% jedziemy na ich następny koncert. Dobrze, że Mark był ze mną. Kiedy robiło mi się słabo podtrzymywał i dmuchał na szyję xD żebym się ochłodziła. Oboje walczyliśmy o wodę dla siebie xD W pewnym momencie wylał na mnie cały plastikowy kubek, po milisekundzie szoku nadeszła boska przyjemność. Więc tiak... było bosko. Podczas nie których piosenek aż miałam łzy w oczach, inni ludzie też. Cancer wywołało najwięcej wzruszenia. I te efekty specjalne... Och, ech i ach.

Potem wróciliśmy do hotelu, kilka drinków, pizza na wynos i szaleństwa w pokoju Allego. Mark i Ally odrazu załapali, że nadają na podobnych falach. Po jakimś czasie dziewczyny poszły do ich pokoju ( Ros matka wzywała) a my zostaliśmy. Ally, Owen i Mark nadawali o Metalice a potem o innych zespołach, a my z Timmy oglądałyśmy MTV. Kiedy już wytrzeźwiałam, udałam ciężkie zmęczenie i poprosiłam Marka byśmy już wrócili. Nie załapał. "serio? ja po tych kilku drinkach aż tryskam energią". Ugryzłam go w nogę (leżałam na łóżku, a on siedział i grał w karty), ja też tryskałam energią, ale już chciałam być z nim sam na sam.

2nad ranem.. winda. Kto by się spodziewał, że na naszym piętrze otworzą się drzwi i będzie stał tam dzieciak? Dobrze, że się tylko całowaliśmy xD

Potem łóżko i ciuchy szybko na podłodze. Denerwował się tak samo jak i ja. Nie spodziewałam się za wiele... Nie po pierwszym razie. Ale fakt, że to było z nim, zmieniły wszystko. Właśnie dla tego, pierwszy raz powinnien być z kimś szczególnym. Bo kiedy się boisz, kiedy boli i kiedy czujesz się lekko zagubiona, on składa pocałunek na twych ustach, oplata cię swoimi ramionami i wiesz, że nie ważne jak wyjdzie, ważne jest to, że z nim.
Wiecie, czym mnie użekł? Kiedy za nim zaczęliśmy cokolwiek, zapytał czy już wytrzeźwiałam. Nie chciał bym swój pierwszy raz przeżyła wstawiona. Nie wiem czy wielu by się czymś takim przejęło...

Już po, powiedział mi, że cieszy się, że poczekaliśmy; że nigdy nie czuł się tak szczęśliwy. Pocałowałam go, a potem.. usnęłam :P W jego ramionach czułam się tak bezpiecznie i tak wspaniale... Rano kiedy już trzeba było opuścić hotel, pojechaliśmy do niego. Próbował mówić po polsku czytając z książeczki z tekstami polskimi. Śmiesznie było, ale już zaczynałam odjężdżać. Zapytałam się, czy by nie chciał położyć się obok mnie, gdy tylko poczułam jego ramiona, usnęłam. Obudziliśmy się oboję godzinę później :P Potem zakupy i w końcu rozstanie... heh... Razem znowu w czwartek. :D

Dzisiaj leniuchowanie i praca o 18.30, a w myślach nadal ostatnie 2dni..

03 kwietnia 2007   Komentarze (5)
Czarna-roza | Blogi