• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Good Girls Don't

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
01 02 03 04 05 06 07
08 09 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 01 02 03 04

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Maj 2009
  • Marzec 2009
  • Styczeń 2009
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004

Archiwum styczeń 2007


< 1 2 >

samotnie...

Photobucket - Video and Image Hosting

Jutro krótkie pożegnanie... jeśli do jakiego kolwiek dojdzie. Co ja gadam... będzie musiało. Nie wytrzymam kolejnego tygodnia jeśli nie poczuję smaku jego ust ostatni raz... jego dotyku, ciepła jego ciała... Nie wiem jak, nie wiem kiedy, ale będziemy musieli... jakoś..

Smutno mi... Tak jakoś. Bez niego... Cały dzień spędzony razem. Ten jego uśmiech, taki nieśmiały. Ten jego śmiech... jak małego chłopca. Dotyk tak zachłanny, jakby nie było jutra. Pocałunki pełne uczucia... inne niż wszystkie z wszystkimi innymi, którzy w porównaniu z nim byli niczym. Nie lubię być bez niego... Heh...

*

 I'll sing it one last time for you
Then we really have to go
You've been the only thing that's right
In all I've done

And I can barely look at you
But every single time I do
I know we'll make it anywhere
Away from here

Light up, light up
As if you have a choice
Even if you cannot hear my voice
I'll be right beside you dear

Louder louder
And we'll run for our lives
I can hardly speak I understand
Why you can't raise your voice to say

To think I might not see those eyes
Makes it so hard not to cry
And as we say our long goodbye
I nearly do

Light up, light up
As if you have a choice
Even if you cannot hear my voice
I'll be right beside you dear

Louder louder
And we'll run for our lives
I can hardly speak I understand
Why you can't raise your voice to say

Slower slower
We don't have time for that
All I want is to find an easier way
To get out of our little heads

Have heart my dear
We're bound to be afraid
Even if it's just for a few days
Making up for all this mess

Light up, light up
As if you have a choice
Even if you cannot hear my voice
I'll be right beside you dear...

(Run by Snow Patrol)

28 stycznia 2007   Komentarze (8)

grrrrrrrrrrrrrr!

 Mikuś ma problema... Mój pijany Mark wczoraj przyznał mi się, że lafirynda imieniem Grainne nadal próbuje wbić mu haczyk w usta by w ten sposób zdobyć złotą rybkę.

Poradził sobie z tym niby... wierzę. Tylko pytanie, na jak długo? Siedzi we mnie potwór który tylko czeka by ktoś go wypuścił... Narazie nic nie zrobię, obiecałam mu, że nic... że pozwolę jemu. Chce mi w ten sposób pokazać, że tylko ja się liczę. Tak samo jak wszystkim flirciarom powiedział, że to koniec znajomość, bo ma dziewczynę. Mówi, że woli mnie zasypywać smsami, niż jakieś mało ważne laski. Bo istnieję tylko ja... nie prosiłam o tyle wyżeczeń, bo jest ich więcej... Ale on chcę by nam się udało, by nie spieprzył tak jak wszystkie inne związki, bo tym razem mu zależy. Naprawdę, naprawdę, naprawdę mu zależy?

To czym ja się przejmuję?

Nie wiem... ale wiem jedno, jeśli los złączy jej i moje drogi, wyrwę jej włosy wraz z cebulkami, wydrapię oczy. Ale to wszystko dopiero po torturach emocjonalnych. Jeśli to co Mark zrobił nie podziała... to chyba już tylko akcja z mojej strony podziała. I chyba tylko kijem bejsbelowym w łeb xD

Już i tak wykazuję się strasznnie duszym spokojem i cierpliwością. Tylko ile można znieść słodkichs smsów do swojego faceta... no ile? Oj laska naprawdę nie wie z kim igra... oj nie wie!

A z Markiem sobie pogadaliśmy. Kiedy jest pijany zaczyna mówic mi o rzeczach o których boi się mówić, kiedy jest trzeźwy. Bo nieśmiały, bo się boji... Po woli sprawie, że przestanie. Bo się chłop zamęczy domysłami jak Othello, kiedy nie ma oczym myśleć! Kilka X pod smsem i lots of luv of Stevena? Steven to jak mój brat! Bliski przyjaciel, nikomu innemu oprócz Allego na to nie pozwalam. Facet odetchnął, ale po cholere się męczył tak długo?

"Wiesz, że nie musisz wypijać butelki whiskacza, żeby o coś się mnie zapytać?"

"Bałem się, że pomyślisz iż jestem przewrażliwionym palantem"

Przynajmniej widać, że mu zależy xD

a to wyznanie które od niego dostałam o jego lękach (czyli nie ja jedna taka dziwaczka zakochaczka xD), oczywiście po whiskaczu xD

wiem ze ty sie smiejesz ze jestem uzalezniony od silowni i pytasz dlaczego tak naprawde ciagle latam na treningi... ale prawda jest taka, ze chce byc silny, bo boje sie ze ktos bedzie silniejszy i mi cie odbierze. Pewnie dlatego, ze wszyscy jestesmy zwierzetami tak naprawde... To jakis instynkt samca musi byc. Ale mysle ciagle tylko o tobie, i chyba kiedy myslimy o czyms non stop, to to oznacza ze z toba osoba chcemy naprawde byc, wiec ja z toba naprawde chce byc i boje sie, ze bede za slaby...

25 stycznia 2007   Komentarze (1)

to i owo...

Chora... umierająca. Zabronił mi umrzeć, dlatego, że go tu nie ma by mnie pocałować i odratować jak książęta w bajkach jednym pocałunkiem przywracają do życia swoje księżniczki. Więc dobrze, nie umrę... Jeszcze nie :]

W niedziele zapowiada się czyste szaleńśtwo. Bitwa zespołów w jednym z klubów. Załatwiamy autokar i jedziemy wspierać Allego zespół Crimson Reign i dwa inne zespoły z naszego roku. Impreza organizowana przez szkołę Oisina, więc cała jego paczka tam będzie. Jego obecność mi wisi. Niby coś tam jesteśmy, niby już się nie kłócimy, ale on dla mnie jest już nikim. Smutne ale prawdziwe. Dzieciak z niego straszny, nie traktuje życia na poważnie, bo przecież JESTEŚMY MŁODZI. Ja chyba jednak wolę być DOROSŁA, nie rzucać słów na wiatr i obrażać PRZYJACIÓŁ, dlatego, że powinni mi wybaczyć następnego dnia, bo przecież ŻYJE SIĘ TYLKO RAZ. Ale też on żaden dla mnie przyjaciel, nigdy nim nie był i nie będzie. Nasza miłość rzeczywiście była dziecinna i naiwna. Dlatego, że on nie rozumie miłości. Bo jest hipokrytą.

Bo to nie mój Mark.

I niestety Marka ze mną nie będzie, bo musi wracać na studia. Szkoda... bo może w ten sposób jego brat by w końcu nas zaakceptował. Stev by go nareszcie poznał i przestał mnie męczyć :D Ale cóż, jeszcze takich wieczór będzie dużo :] Nie mogę się doczekać, aż zobaczę Steva :D strasznie się za nim stęskniłam. Gdyby nie on i Ally nie wiem czy kiedykolwiek bym się zebrała by powiedzieć Markowi co czuję..

A tu macie kilka fotek :]

moi n stev w limuzynie w drodze na Prom

mój przyjaciel (n)emo xD czyli Ally!

moje pijane kofanie

 

 

23 stycznia 2007   Komentarze (4)

my bones n ur bones... ur skin on my skin......

Pojechał... dziwne uczucie we mnie siedzi. Smutek, choć przecież nie ma go tylko od kilkunastu minut... To pewnie świadomość, że nie będę go widzieć do piątku.

Wczorajsza sobota, po raz drugi z rzędu nie taka jaka być powinna. Mikuś stała się nie miła i się głupio obraziła, bo była sama... Z przyjaciółmi, ale bez niego. Dlaczego? Bo on był z przyjaciółmi, ale daaaleko... choć obiecał, że wrócą wcześniej, że się spotkamy, że dostanę całusa na dobranoc... Żałuję, że nie poszłam wczoraj prosto do domu i do łóżka. Za dużo zostało powiedziene z mojej strony, namieszałam lekko próbując mu pokazać swoje myśli. Ale moje myśli to jeden wielki chaos, więc tylko wywołałam mini chaos, gdyż on szybko się zgubił podczas naszej dłuuuugiej rozmowy telefonicznej.

...tak apropo to żeby się z tobą zobaczyć muszę naprawdę się nagimnastykować i ciężko postarać i uwielbiam to robić, bo wtedy mam szanse cię zobaczyć ale ty sobie chyba z tego nie zdajesz sprawy...

Zdaję :( Oboję się musimy nagimnystykować, nastarać.. Jest trudno, ale jakoś nam się udaję. Razem wydaję się to takie łatwe, nawet jeśli naprawdę nie jest.
Zniszczyłam mu wieczór... po cholere? Tylko dlatego, że mój wieczór był spierdolony? Bo Lisa miała atak, Domnick złapał doła, a potem siedziałam pomiędzy parami i czułam się... samotna.

Prawda jest taka, że żyjemy w dwóch światach. Jednym, naszym, gdzie istniejemy tylko my i nie liczy się nic i nikt... i w świecie w którym jestem ja, school girl; i on, student i jego koledzy studenci. Nic na to nie poradzę ani ja, ani on nic zrobić nie może.. Wiedziałam, że tak będzie, to co się dziwię? Czemu taka dziwna czasem jestem :/ Żałuję tych kilka drinków, mojego gniewu. Żałuję, że w ogóle co kolwiek do niego powiedziałam na ten temat.

I niby wszystko już jest dobrze i mam się już nie przejmować, bo to było wczoraj, to był inny sen, a dziś zaczął się nowy. I całował dokładnie tak samo jak całował w piątek. Tulił i patrzył w oczy i nie chciał iść... Usiadł na łóżku, a ja go objęłam w pasie od tyłu wtulając się w jego ciepłe, umięśnione plecy. Pocałowałam między łopatkami (ma tam największe łaskotki xD)

"proszę cię... nie idź.."

Nie poszedł... Dopiero telefon od Adriana 10minut potem przypomniał nam, że on czeka na niego od 15minut, z waliską na mrozie. Paniczne szukanie jego koszulki, kurtki (rzuconej gdzieś w kąt). Pocałunek na dowidzenia... za krótki, gdyż on nigdy nie jest dość długi. Brakuje mi go... już mi go kurna brakuje...

21 stycznia 2007   Komentarze (5)

bein with u touches me more den i can say......

Typowy piątkowy wieczór... filmik na jego laptopie, moje łóżko, ja wtulona w jego ramiona. Lecz jednak był inaczej gdy tylko skończył się film, została włączona muzyka (Muse...), laptop poszedł na bok (lekko przymknięty) i zapadł mrok... Gdy tylko jego usta dotknęły moich oszalałam... nigdy go tak nie pragnęłam... 4dni a tak strasznie dały się we znaki. Bałam się, że się sobie znudzimy... to już ponad 2miesiące, po takim czasie zazwyczaj zaczynam się zastanawiać czy warto? Rozglądać się za innymi... Nie, teraz tak nie jest. Teraz jest co raz gorzej, bo pragnę go bardziej i bardziej i im więcej dostaję tym więcej chce! I w ogóle zamieniam się w małą dziewczynkę w sklepie z cukierkami która czegoś rząda i wie, że to dostanie, bo nie ma szansy by kto kolwiek był wstanie powiedzieć jej nie. On nie jest...
Pojechał już do domu, a ja tęsknie. Wróci jutro, ale ja chcę teraz. Teraz, cały czas... z nim :(

Ten moment gdy już tylko leżeliśmy w siebie wtuleni, a on składał delikatne pocałunki na mych ustach... i to uczucie przepełnienia szczęściem, tak strasznie ogromnym, że aż się bałam, że zaraz oczy mi się zaszklą, a potem to już koniec.. Będzie panna ryczeć jak małe dziecko. Do niczego takiego nie doszło bo nauczyłam się opanowywać to uczucie. Naszczęście! xD

 

20 stycznia 2007   Komentarze (3)

i can feel it coming in the air 2nite...

Życię jest piękne.. wiecie? Nawet jeśli go nie ma od 4dni... Ale przynajmniej w głowię wspomnienie jak mnie tulił w swoich ramionach w ten niedzielny poranek, kiedy całował we włosy i przepraszał... Masował bolący brzuszek xD Kiedy wieczorem całował i dotykał... masował plecy obolałe po pracy. I te codzienne smsy i rozmowy na internecie... Bosh jak ja tęsknie! Ale z drugiej strony tak lepiej... Oboje musimy się uczyć i tak nie mielibyśmy się jak spotykać gdyby był TU, a nie TAM. Optymistą trzeba być :D

being with you touches me more den i can say...

Nie mogę się doczekać 1kwietnia. Ja, Mark, Ally, jego młodsza siora, Owen, Babs, Roisin, Paddy i pełno innych ludzi jedzie na MCR! Wszyscy zatrzymujemy się w tym samym hotelu. Grupa czystych wariatów, pracownicy hotelu z nami oszaleją xD

Ja i Mark i ten sam pokój... to samo łóżko... Jedno jest postanowione xD chyba nie może być lepszego momentu i lepszego miejsca jak 4gwiazdkowy hotel po koncercie jednego z moich najukochańszych zespołów :D Bo już od dawna tego pragnę i to właśnie z nim...

*

Pamiętacie ten artykuł o którym wam mówiłam? Więc ukazał się!!!!!!!!!!! Zmieniła się redaktorka i poprosiła bym jeszcze raz wysłała mój artykół. Moja asystentka (aka matka) wysłała mój śliczny tekst i redaktorka była zachwycona! Więc artykulik się ukazał, a teraz wpadłam jak śliwa w kompot bo trza będzie produkować coś cześciej i przestać być leniem do kwadratu! (wiem... ta to nigdy nie zadowolona xD)

Pozdrawiam cieplutko i przepraszam, że żadko do was zaglądam, ale ostatnio wszystko to czyste szaleństwo! Po egzaminach (podobno nasze wyniki do najgorsze od lat) jadą po nas jak piły mechaniczne. Traaaaaaaaaaaagedia!

:**************************

17 stycznia 2007   Komentarze (4)

my tears on your lips...

Bo życie nie zawsze jest idealne... Wczorajszy wieczór, ostatni wieczór przed jego wyjazdem = totalna klęska. Kłótnia jakiej nie mieliśmy nigdy, z jego powodu. Ja też miła nie byłam, też sprawy pogorszyłam i pozwoliłam by mi się wymknęły z pod kontroli. Za dużo ludzi chciało pomóc, z Allego który powiedział, że z nim pogada, że mu wyjaśni, żebym spokojnie posiedziała i się uspokoiła, zmieniło się do całej delegacji. Czy ja kogoś prosiłam by się pchał w moje sprawy? On poczuł się osaczony. Dlatego poszłam i przerwałam to wszystko. Kazałam wszystkim iść oprócz Allego. Ally sam wiedział, że jego rola w sztuce się już skończyła i czas zejść ze sceny. Wszystko już szło dobrze, już mu wybaczałam, już usłyszałam sorry kiedy zaraz obok nas, w drzwiach stanął Jason. Z wszystkich ludzi na świecie, to musiał być Jason. Najgorsze jest to, że nawet Mark zauważył, że pod pretektestm gadania z jakimś facetem, podsłuchiwał co się między mną a Markiem dzieje. Wkurwiłam się, chciałam wstać i odejść. Mark mi nie pozwolił. Położył mi głowę na ramieniu i pocałował tuż pod uchem. Po 5 następnych godzinach rozmów pogodziliśmy się. Dowiedziałam się od niego wiele... o bardzo wielu rzeczach o których nigdy nie chciał mi powiedzieć wcześniej.

A wiecie jaki był główny powód naszej kłótni? Ten chłopak który przyszedł do mnie do hotelu (półtora godziny spóźniony, bez ani jednego smsa albo krókiego telefonu) to nie był mój Mark... To był pijany, agresywny chłopak którego nigdy nie znałam wcześniej. I choć ze swoją agresją walczył i podniósł na mnie głos tylko raz, kiedy i ja go podniosłam, to jednak widziałam jak mu żyłą chodziła, jak zaciska pięści... jak się staję wszystkim, czym nie chciałam by był. Jak udaje, że słucha ale wbija wzrok w ziemie, zaciskając dłonie w kieszeni. Byłam zła, czułam się zraniona i olana... Byłam też podpita i zirytowana. Nie byłam święta...

Ważne, że się pogodziliśmy. Obiecał mi, że już nigdy go takiego nie zobaczę. Że nie będzie pił, by zapomnieć o swoich problemach, ale żeby się dobrze zabawić. I kiedy mamy się spotkać, albo w ogóle nie pijemy tego wieczóru, albo dopiero kiedy jesteśmy razem, bo on zawsze jest inny kiedy pije ze mną, a kiedy już jest pijany kiedy przyjeżdzam. I ja wiem, że on się dla mnie strasznie zmienił. Że się stara i że czasem go to przeraża i przerasta... Boi się, że wszystko schrzani, tak jak schrzanił wcześniej... ale tym razem ma być inaczej. I usłyszałam od niego, że mnie kocha... Dla niego to najtrudniejsze słowa w scenariuszu naszej sztuki.

Może było to nam potrzebne? Przynajmniej wiem, że nie tylko ja się boję i że oboję będziemy walczyć by tak nie było :P

14 stycznia 2007   Komentarze (5)

strach

Boję się... głupio, bezsensownie... boję się. Kiedy mnie trzyma w swoich ramionach, całuje we włosy, kiedy wdycham zapach jego wody kolońskiej... Boję się, że to się nagle skończy. Ten strach mnie przeraża. Próbuje go odgonić, bo przecież wiem, że mnie kocha.. Przecież jest ze mną, choć już nigdy więcej nie chciał być w związku... Złamał swoje przyrzeczenia. Przecież mówi, że nie ma drugiej takiej jak ja...

Podobno znalazłam kluczyk do jego serca, który zgubił tak dawno... Zapewnia mnie w każdej minucie i sekundzie jak bardzo ważna dla niego jestem... Spędza każdą chwilę ze mną...

Więc dlaczego ten strach? Przecież wiem, że nie bedzie tak jak ostatnio. On jest inny... zupełnie inny. To nie zdziecinniały Oisin który nie wie co to miłość, przyjaźń. Dlaczego się boję?

13 stycznia 2007   Komentarze (12)

stupid girl

Dyskusja na pewien temat który zawsze wywołuje u mnie wielkie emocje, a mianowicie męski brak szacunku dla kobiet wywołany przez to iż (trzeba to przyznać) jakieś 50% z nas to zwykłe puste wywłoki w wieku dojrzewania. Z tego wszystkiego zrobiło się nie miło, padło z moich ust kilka słów i nawet nie zauważyłam, jak mogło to na niego wpłynąć :/ Popełniłam straszny błąd nawiązując do pewnej osoby (dokładniej jedno wieczorowego faceta). Heh... BIG HEH... Głupia czasem jestem strasznie...

Bałam się, że będzie dziwnie między nami, nawet jeśli powiedział, że wszystko już oki... Przyjechał do mnie kiedy skończyłam szkołę, poszliśmy do mnie... Myliłam się. Było wspaniale... :P jak zawsze.. 

11 stycznia 2007   Komentarze (2)

time stops wen im wit u...

Nie było mnie tu od kilku dni... nie było mnie na internecie, w ogóle nie było mnie w tym świecie. Żyłam w świecie w którym istniejemy tylko my... Nasz świat. Jeśli nie z nim, to tylko dlatego, że w pracy albo dlatego, że w domu trzeba było coś zrobić. Pewnie ta notka jest taka sama jak poprzednie, takie pierdolenie o Chopenie, non stop to samo... Ale nic się nie zmieniło. Życię się uspokoiło, żadnych skandali, bo do skandali nie dopuszczam. Od napalonych facetów się odcięłam, dla wielbicieli nie mam czasu. Tego z Oisinem nie było... Ale też z drugiej strony, teraz jest zupełnie inaczej.

Mark to ten... Może to nie TEN (a co jeśli tak?), ale napewno jeden z Tych. Wymarzony chłopak którego sobie tyle razy wyobrażałam, który pojawiał się w moim opowiadaniach. Mój ideał, pod względem wizualnym i emocjonalnym. Kobiety, gdybyście go zobaczyły bez koszuli... te jego ciało :P te jego ramiona... uwielbiam kiedy mnie tuli, tak jakby już nic mi nie groziło, szkoda, że nie mogę usypiać w jego ramionach :( spałabym jak niemowle :P

Leżeliśmy dzisiaj i oglądaliśmy film. Tak po prostu, normalna czynność, a ja czułam się jak najszczęśliwsza kobieta na świecie. Z głową na jego piersi, czując bicie jego serca. W pewnym momencie tak po prostu pocałował mnie we włosy, bałam się, że zaszklą mi się oczy... Te z was które przeczytały Eire pewnie zauważą powiązanie... Nie wyobrażam sobie życia bez niego... Przynajmniej nie najbliżych miesięcy... A czasem nawet zastanawiam się, co jeśli przeżyjemy razem całe życie? Gdyby okazało się, że to nie nastoletnia miłość która mija? Wiem, nie realne, ale znam tyle par które są ze sobą od kąd mają 17lat i są w pełni szczęśliwe.

Serce już tęskni, choć jego nie ma tylko od kilku godzin.. choć już rozmawiamy na internecie...

A skóra pachnie lekko jego perfumami, szkoda, że nie mogę przymknąć oczu i poczuć jego ust na mych ustach...

Co do tamtej panny to zniknęła, równie szybko jak się pojawiła... Ufam mu, więc nawet jeśli do niego pisze, to co z tego? One to nie ja, polki drugiej nie znajdzie xD Poniosło mnie w tedy niepotrzebnie...

*

Dzisiaj uwierzyłam,
że do szczęścia mi wystarczy,
bym przy tobie była,
byś codziennie na mnie patrzył.
Niby tak zwyczajnie,
Ale oczy mówią wiele.

Uwierzyłam znów

Ten blask,
który inni we mnie dostrzegają.
Niech trwa,
bo dotąd miałam go za mało.
Ten blask,
by zaistnieć potrzebuje Ciebie
Tylko mnie kochaj

Ten blask,
...
Niech trwa,
...

Kogo mam obwiniać,
za to, że tak długo spałam,
snem niespokojnym,
choć otwarte oczy miałam.
Wszystko się zmieniło
odkąd jesteś mi tak bliski,

Niech zaiskrzy w nas

Ten blask, 
Niech trwa...

 

08 stycznia 2007   Komentarze (6)
< 1 2 >
Czarna-roza | Blogi